9/11
Iwona S. miała dość tego, że konkubent się nad nią znęcał....
fot. archiwum

Zabili Marka, a ciało zakopali w oborze

Iwona S. miała dość tego, że konkubent się nad nią znęcał. Poprosiła więc kolegów syna, by pobili Marka M. 42-latek został zabity...

- Kochałam Marka, ale tak wyszło… Duża ilość alkoholu musiała spowodować, że u chłopaków wzrosła agresja i tak go pobili, że aż zabili – mówiła w sądzie 51-letnia Iwona S. Jest oskarżona o podżeganie do zabójstwa Marka R., z którym żyła w konkubinacie prawie 20 lat. O samo zabójstwo oskarżeni są: Daniel S., 29-letni syn kobiety, i jego kolega Kamil E., 30-latek. Całej trójce grozi dożywocie. Na ławie oskarżonych siedzi też 26-letni Marcin M. On mierzy się z zarzutem pobicia mężczyzny.

W środę, 17 października 2018 r., ruszył proces, podczas którego poznajemy okoliczności zbrodni. Jest makabryczna! Bo po zabiciu Marka R. (rocznik 1970) jego ciało zostało zakopane w oborze.

Dlaczego i jak doszło do zabójstwa?

Była wiosna 2012 r. Marek R. już od dawna miał znęcać się nad kobietą. – Niebieska karta nie pomagała… Miałam żebra połamane, próbował mi nogi pociąć, nóż miałam w głowie, łóżko miałam podpalone, gdy spałam. Czasami wpadał do kuchni znienacka, wyzywał, łapał za włosy i oczywiście kopał. Pozostawałam z nim w związku, bo nie miałam gdzie iść, a on mnie zastraszył, że i tak mnie znajdzie – opowiadała na etapie śledztwa kobieta, a później potwierdzała to w sądzie.

Iwona S. ułożyła więc plan: - Chciałam, aby mu wpierniczyli, żeby też wiedział, co to znaczy ból – opowiadała tuż po zatrzymaniu przez policję. Na omówienie szczegółów umówiła się w kawiarni Letnia w centrum miasta. Ona przyszła tu z synem, by omówić szczegóły z jego dwoma kolegami.

- Zaproponowała nam po 100 zł za pobicie – mówił w śledztwie Kamil E., jeden ze znajomych syna 51-latki.
Kobieta postawiła młodym mężczyznom kilka piw, a następnie cała czwórka pojechała taksówką do Deszczna na dzisiejszą ul. Makową. Tu impreza była kontynuowana. Jej opis różni się w zależności od tego, kto o niej opowiada. Z opowieści każdego z oskarżonych można jednak odtworzyć przebieg zdarzenia.

W trakcie libacji młodzi mężczyźni zaczęli dopytywać 42-latka, dlaczego znęca się nad kobietą. Wywiązała się bójka. W ruch poszedł sprzęt audio-video, który naprawiał Marek R., a także pięści i nogi.

- Matka krzyczała, nie żebyśmy przestali, tylko żebyśmy go zaj***li – mówił w trakcie śledztwa Dawid S.

Efekt bójki? Pobity 42-latek zaczął mieć problemy z oddychaniem. Wtedy to oprawcy zaciągnęli go do pomieszczenia gospodarczego i wrócili do picia. Po pewnym czasie znów przyszli do obórki. Wtedy jeden z mężczyzn miał zadać śmiertelny cios łopatą. Ostrzem żelaznej części narzędzia uderzył w krtań. Po wszystkim ekipa wróciła do picia. Kto był tym, który zabił, nie wiadomo. Każdy z oskarżonych mężczyzn przyznaje się do pobicia, ale nie do zabicia Marka R. W swoich zeznaniach zrzucają winę na innego. Na drugi dzień zakopali zwłoki w budynku gospodarczym.

- Po zakopaniu Marka wróciliśmy do normalnego życia – mówił po zatrzymaniu Dawid S. Rodzinie i znajomym wraz z matką zaczęli mówić, że 42-latek wyjechał do pracy za granicę. Tajemnicze zniknięcie Marka R. zaskoczyło jednak policjantów. Śledztwo doprowadziło ich do budynku gospodarczego przy ul. Makowej w Deszcznie. W połowie grudnia 2017 r. wykopali stamtąd ludzkie szczątki. Badania potwierdziły, że to Marek R.

W trakcie rozpoczętego wczoraj procesu przesłuchanych ma zostać 13 świadków. Kolejne rozprawy zostały zaplanowane na dzisiaj, ale także w listopadzie.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

10/11
Paweł K. zlecił zabójstwo swojego przyjaciela Dawida B....
fot. archiwum

Jakub S. zabił Dawida B. na zlecenie

Paweł K. zlecił zabójstwo swojego przyjaciela Dawida B. Chciał się go pozbyć, bo zakochał się w jego partnerce. Zbrodni podjął się Jakub S. Na kwotę 2 tys. zł wycenili morderstwo i pozbycie się ciała. Dawid dostał dwa ciosy nożem, w szyję i plecy. Ranny uciekł do lasu, ale nocą wykrwawił się. S. odnalazł ciało nad ranem i zakopał je. Obaj mężczyźni stanęli przed zielonogórskim sądem okręgowym.

Paweł K. (30 l.) i Dawid B. (25 l.) przyjaźnili się od dawna. Dawid B. jakiś czas temu wyszedł z więzienia. Znowu zadarł z prawem. Miał wrócić za kraty, ale się tego bał. Nie mógł mieszkać ze swoją partnerką Magdaleną w Datyniu. Ukrył się w domu ojca w Korczycowie. Pawłowi K. ufał do tego stopnia, że ukrywając się przed policją, poprosił o zamieszkanie ze swoją partnerką. K. zgodził się. Opiekując się Magdaleną jednak zakochał się w niej. W końcu postanowił pozbyć się Dawida. Chciał ją mieć tylko dla siebie.

Ciała miał pociąć piłą
Zlecenie zabójstwa pojawiło się już w grudniu 2017 roku podczas świąt Bożego Narodzenia. Propozycję mordu za pieniądze K. złożył Jakubowi S. (26 l.). Wyraźnie przewyższa inteligencją Jakuba S. To widać w wypowiedziach. Wyczuł, że mniej inteligentny kolega nie będzie miał problemu z zabiciem człowieka. I nie mylił się.

K. wyjaśniał S., że Dawid B. musi zginąć, bo znęca się nad Magdaleną i jej dziećmi. Jakub S. zgodził się. Uspokajał zapewniając, że nikt nie będzie pytał o poszukiwanego kryminalistę.

Życie Dawida B. wycenili na 1 tys. zł. Kolejny tysiąc złotych to pieniądze za pozbycie się ciała. S. miał zamordowanego pociąć piłą mechaniczną i spakować w worki lub spalić ciało.

Wypili kawę i pojechali
Był 30 stycznia 2018 roku. Paweł, Jakub i Dawid jechali mercedesem Magdaleny. Dawidowi powiedzieli, że obrobią dom w Gubinie, w którym jest 100 tys. zł w gotówce. To była przynęta. W rzeczywistości Jakub S. jechał do lasu wykonać zlecenie. Wcześniej na stacji benzynowej w Osiecznicy koło Krosna Odrzańskiego kupili baniak z benzyną do spalenia ciała. Jakub zapłacił 500 zł zaliczki, którą dostał za zlecenie zabójstwa. Wypili kawę i pojechali.

Ofiara nie spodziewała się żadnego zagrożenia
Dawid przecież przyjaźnił się ze swoimi oprawcami. Po drodze do Gubina z mercedesa wysiadł Paweł. Dawid i Jakub pojechali dalej. W okolicach garaży w Gubinie wysiedli z auta. To tam Jakub zaatakował. Zadał Dawidowi dwa ciosy nożem, w plecy i szyję. Ranny Dawid zaczął uciekać w kierunku lasu. Jakub pobiegł za rannym kolegą. Po drodze upadł i nadział się udem na ostrze noża. Dawid uciekł.

Ranny mężczyzna zadzwonił pod numer 112. Powiedział, że S. chce go zamordować. Mówił, że jest w lesie w okolicach Gubina, ale nie potrafił podać dokładnej lokalizacji. Dodał, że został zraniony nożem. Policjanci ruszyli na poszukiwanie. Wiedzieli kogo szukają, ale nie wiedzieli gdzie jest. Wyjechała też karetka pogotowia ratunkowego. Zapadł zmrok. Mężczyzny nie odnaleziono.

S. został w lesie. Był tam całą noc. Słyszał sygnały karetek i policji szukającej Dawida B. Z lasu nocą zadzwonił do Pawła. – Powiedziałem, że dwa razy dziabnąłem go nożem, ale uciekł. Paweł powiedział, że mam znaleźć Dawida i do niego nie dzwonić. Kazał mi wyłączyć i wyrzucić telefon – zeznawał Jakub S. Nad ranem S. znalazł ciało Dawida B. Skontaktował się z Pawłem K. i ustalili, że ma zakopać ciało. Paweł wiedząc, że Jakub może się nie domyślić, kazał zakopać zwłoki głęboko. Po kilku dniach morderca, zleceniodawca i Magdalena zostali zatrzymani.

W poniedziałek, 28 stycznia, obaj mężczyźni stanęli przed zielonogórskim sądem okręgowym oskarżeni o zabójstwo i jego zlecenie. Jakub przed sądem przyznał się do morderstwa i udzielił szczegółowych zeznań. Paweł też szczegółowo opisał to, co zrobili. W sądzie jednak wszystko odwołał i nie przyznał się. Odmówił składnia zeznań i odpowiedzi na pytania. Wyjaśnił jedynie, że wcześniej przyznał się, żeby chronić Magdalenę. Chciał żeby wyszła na wolność.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

11/11
Czaszkę przed laty przypadkowo znaleziono w lesie koło...
fot. archiwum

Tajemnicze morderstwo. Znaleziono czaszkę

Czaszkę przed laty przypadkowo znaleziono w lesie koło Toporowa w powiecie świebodzińskim. Dziś wiadomo jedynie, że należy do kobiety, która zginęła od strzału w głowę z bliskiej odległości. Jak na razie zabójca bądź zabójcy pozostają bezkarni a sprawą zajmowało się Archiwum X.

Czaszka została znaleziona przypadkowo w lesie między miejscowościami Toporów i Kosobudz przed kilkoma laty. Miała wyraźny ślad po kuli. Ofiara mogła zginąć od strzału w głowę z bliskiej odległości. Natrafili na nią grzybiarze. Powiadomili policję i prokuraturę.

Pierwszą ważną rzeczą do ustalenia był wiek ofiary. Na samym początku sprawy podejrzewano, że to osoba, która zginęła w czasie II wojny światowej. Po badaniach okazało się, że zgon nastąpił w latach 1997-1998.

Sprawą początkowo zajmowała się świebodzińska prokuratura rejonowa. Została ona jednak przejęta przez zielonogórską okręgówkę jako zadanie dla śledczych z tzw. archiwum X. Sprawę czaszki starał się rozwiązać były szef zielonogórskiej prokuratury okręgowej dr Alfred Staszak. Ruszyły intensywne prace.

Biegli określili, że czaszka należy do kobiety w wieku od ok. 20 do 22 lat. Udało się to określić na podstawie uzębienia. W dole w lesie oprócz czaszki znaleziono też kawałek żuchwy oraz kilka drobnych kości. Reszta kości mogła zostać rozniesiona przez zwierzęta. To może tłumaczyć ich brak w wykopie, w którym znaleziono czaszkę.

Prokuratura ustaliła DNA kobiety. Po tych zabiegach śledczy z Zielonej Góry zajęli się bazą danych osób zaginionych na terenie kraju. Do profilu pasowało siedem kobiet, ale żadna nie pasowała do wyników badania czaszki. Śledczy poszli o wiele dalej. Skontaktowali się z Litwą, Ukrainą, Białorusią i Rosją. Zapytano o zaginione kobiety, których wiek pasowałby do osoby, której czaszkę znaleziono w lesie. Również nie natrafili na żaden konkretny ślad.

Śledczy snuli jedynie domysły w sprawie czaszki. Może ona należeć do kobiety trudniącej się prostytucją, która pod koniec lat 90. przeżywała rozkwit. Mogła zostać zamordowana przez "opiekuna" lub padła ofiarą gwałtu i morderstwa. Morderca mógł również ciało kobiety przywieźć z innego regionu kraju i zakopać w lesie koło Toporowa. Na te pytanie jak na razie nie ma żadnych odpowiedzi.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Zobacz również

Ta kobieta to dynamit! Chylińska dała czadu w Sulechowie. Ludzie szaleli | ZDJĘCIA

Ta kobieta to dynamit! Chylińska dała czadu w Sulechowie. Ludzie szaleli | ZDJĘCIA

Śmiertelny wypadek na DK 22 między Kostrzynem nad Odrą a Gorzowem!

Śmiertelny wypadek na DK 22 między Kostrzynem nad Odrą a Gorzowem!

Polecamy

Najprostsza pasta jajeczna z awokado. Takie śniadanie dodaje wigoru

Najprostsza pasta jajeczna z awokado. Takie śniadanie dodaje wigoru

Tak żyje i mieszka Majka Jeżowska z futrzakami. Ta kuchnia może ci się nie spodobać!

Tak żyje i mieszka Majka Jeżowska z futrzakami. Ta kuchnia może ci się nie spodobać!

Basen Źródlana w Żarach jest już napełniony wodą. Kiedy otwarcie kąpieliska?

Basen Źródlana w Żarach jest już napełniony wodą. Kiedy otwarcie kąpieliska?