1/10
Czy wiecie, że autorem pierwszego listu miłosnego napisanego...
fot. Jarosław Sosiński / Watchout Production

Miłość? Wcale nie tak łatwo to powiedzieć. Głośne lubuskie romanse

Czy wiecie, że autorem pierwszego listu miłosnego napisanego po polsku był Marcin z Międzyrzecza? A że w pannach ze Środkowego Nadodrza gustował sam Goethe?

Poznaj wyjątkowe i fascynujące miłosne historie z naszego regionu. Na pewno ich nie znaliście... a są niezwykle ciekawe i fascynujące!

WIDEO: Tak wygląda Park Miłości w Lubniewicach

2/10
Być może nie wszyscy wiecie, ale nie byłoby kultowej książki...
fot. WIKIPEDIA/MATEUSZ OPASIŃSKI

"Sztuka Kochania", czyli płomienny romans Michalin Wisłockiej w Lubniewicach

Być może nie wszyscy wiecie, ale nie byłoby kultowej książki Michaliny Wisłockiej, gdyby nie Lubniewice. Znana ginekolog, po serii niepowodzeń w życiu prywatnym (nie była szczęśliwą mężatką) i z braku zadowolenia z życia zawodowego, wybrała się na urlop nad jeziorem Lubiąż.

Pewnego dnia trafiła na Jurka – „wielkiego, kudłatego, umięśnionego jak bokser”. Od słowa do słowa, od chwili do chwili – wybuchł namiętny romans. Jak mówiła sama Wisłocka, to właśnie Jerzy nauczył jej cielesnej miłości i pokazał, że oprócz związku dwóch dusz ważne jest też dopasowanie ciał.
Po burzliwym i jakże krótkim romansie Wisłocka postanowiła spisać, co przeżyła, i nauczyć Polaków, jak należy miłość uprawiać.

Jej książka „Sztuka kochania” (sprzedana w 7 mln egzemplarzy) w czasach PRL-u dostępna była na „czarnym rynku”, bo poruszała temat od zawsze uważany za tabu. – To ona nauczyła Polaków miłości – mówią niektórzy.

Aby upamiętnić „panią od seksu” (tak nazywano Wisłocką) i przypomnieć wszystkim jej historię, gmina utworzyła Park Miłości, który ma promować Lubniewice jako miejsce szczęśliwej miłości. Takie, w którym można się zakochać i... pokochać.

WIDEO: Tak wygląda Park Miłości w Lubniewicach

3/10
Tak naprawdę słodka Minna (lub Minchen) jest zdrobnieniem...
fot. ARCHIWUM

Sulechowianka największą miłością Goethego

Tak naprawdę słodka Minna (lub Minchen) jest zdrobnieniem jednego z jej imion. Miała ich trzy: Christiana, Fryderyka, Wilhelmina. Jej ojciec, Christian Friedrich Karl Herzlieb, był zatrudniony w znanej ówcześnie sulechowskiej firmie wydawniczej Karola Fromma. Był też superintendentem w kościele ewangelickim – to jakby odpowiednik katolickiego biskupa.

Nasza bohaterka wcześnie straciła oboje rodziców (matką była Christiane z domu Wesenberg, zmarła podczas porodu, ojciec zaś umarł, gdy dziewczynka miała trzy lata).

Na szczęście wielkie serce w tym trudnym momencie okazał pracodawca ojca, który starszego brata, Karla Christiana, i małą Minnę Herzlieb przyjął do swojej rodziny, utrzymywał, a później dał stosowne wykształcenie. I nie tylko...

W pewnym momencie oficyną wydawniczą i księgarską Frommów zainteresował się uniwersytet w Jenie. Dzięki temu w 1798 r. wydawca przeprowadził się bardziej na zachód Europy, a wraz z rodziną przeniosła się Wilhelmina. Miała wówczas, jak łatwo obliczyć, dziewięć lat.

Gdy Johann Wolfgang Goethe (ur. 1749 r.) w Jenie spotkał się z K. Frommem, przy tej okazji poznał Wilhelminę – był 11 listopada 1807 r. Poeta miał 58 lat, ona 17. Książę poetów zakochał się w Wilhelminie na zabój. Sulechowianka stała się nagle jego wielką miłością. Zauroczenie nastolatką – choć ich spotkań nie było wiele: od końca 1807 do wiosny 1808 roku – znalazło wyraz w licznych sonetach. Namiętność Goethego odbiła się też w powieści „Powinowactwo z wyboru” (1810), w której Wil-helmina pojawia się w postaci Otylii.

Żeby uniknąć skandalu (Goethe był świeżo po ślubie), opiekunowie Minny wpierw powściągali poetę w odwiedzinach, by ostatecznie odesłać ją do Sulechowa. Po jakimś czasie wyszła za mąż za profesora Walcha; nie było to szczęśliwe małżeństwo. Pod koniec życia Wilhelmina popadła w chorobę psychiczną; zmarła w Zgorzelcu, mając 76 lat.

WIDEO: Tak wygląda Park Miłości w Lubniewicach

4/10
Corona Schröter urodziła się 14 stycznia 1751 roku w...
fot. ZE ZBIORÓW LUDWISARNI JANUSZA I MACIEJA FELCZYŃSKICH Z PRZEMYŚLA

Urodziwa Corona i jej historia miłości

Corona Schröter urodziła się 14 stycznia 1751 roku w Gubinie, a właściwie Guben. Jej ojciec służył w orkiestrze wojskowej. Grał na waltorni (czy jak chcą inne źródła – na oboju). Później rodzina przeniosła się do Warszawy. To tam Corona nauczyła się języka polskiego. Już jako dziecko wykazywała zdolności muzyczne i aktorskie.

Śpiewu i gry na instrumentach klawiszowych uczył ją ojciec. Schröterowie w Warszawie mieszkają do 1765 roku, kiedy to po śmierci Henryka von Brühla pułk zostaje rozwiązany. Rodzina przenosi się do Lipska, a 15-letnia Corona święci swoje pierwsze triumfy jako śpiewaczka – sopranistka. I właśnie wtedy poznaje ją Johann Wolfgang Goethe.

Za jego sprawą artystka udaje się do Weimaru, gdzie osiąga największe sukcesy. A sztandarową sztuką z jej udziałem staje się ,,Ifigenia w Taurydzie” Goethego.

Corona była aktorką bardzo urodziwą. Nic więc dziwnego, że miała mnóstwo adoratorów. O jej względy starał się nie tylko Goethe, ale i Schiller. Jednak ona nie zdecydowała się na związek z żadnym mężczyzną. Trudno dziś powiedzieć, dlaczego tak postanowiła. Z czasem zaczęła chorować na gardło, potem na płuca. Zmarła 25 sierpnia 1802 roku w leśniczówce niedaleko Weimaru.

Niemal sto lat później Gubin postanowił oddać hołd aktorce. Na wyspie zwanej dotąd Strzelecką (była tu strzelnica, w której odbywały się zawody) władze postanowiły wybudować teatr i nazwać imieniem Corony Schröter. Kamień węgielny pod budowę położono 16 sierpnia 1876 roku. Po niespełna 1,5 roku inscenizacją ,,Fausta” Goethego zainaugurowano pierwszy sezon teatralny.

WIDEO: Tak wygląda Park Miłości w Lubniewicach

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Znane osoby na finale Pucharu Polski. Zobacz zdjęcia z loży

Znane osoby na finale Pucharu Polski. Zobacz zdjęcia z loży

Gorzowianie rozłożyli 100-metrową Biało-Czerwoną. Tak obchodzili Dzień Flagi

Gorzowianie rozłożyli 100-metrową Biało-Czerwoną. Tak obchodzili Dzień Flagi

Zobacz również

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

Najpiękniejszy obrazek finału Pucharu Polski. Kibic Pogoni z fanką Wisły pod rękę

Najpiękniejszy obrazek finału Pucharu Polski. Kibic Pogoni z fanką Wisły pod rękę