5/7
W polskiej lidze Zastal traktowano trochę jak kogoś, kto bez...
fot. Archiwum Gazety Lubuskiej

Była fajna paczka

W polskiej lidze Zastal traktowano trochę jak kogoś, kto bez zezwolenia pojawił się nagle na salonach. Sędziowie nie oszczędzali zielonogórzan. Mariusz Kaczmarek w burzliwym meczu w Krakowie zobaczył na przykład dwa ,,techniki”. Podobnie było w Wałbrzychu. - Byłem impulsywny, to prawda - opowiada Kaczmarek. - Mogłem być spokojny, flegmatyczny, ale jak wychodziłem z szatni, to klapy na oczach. W głowie miałem tylko mecz. Bywało że znajomi którzy mnie gdzieś tam w hali pozdrawiali mieli pretensje, że nie odpowiadam na ich gesty, uznając to za objaw jakiejś sodówy. Ja byłem jednak tak skoncentrowany i nastawiony, że w głowie miałem tylko mecz. Nic innego nie istniało. I tak mieliśmy lepiej. Dziś przecież kamery, dziennikarze są niemal wszędzie i nie da się nie odpowiadać na czasem bardzo trudne pytania.

W Zastalu tworzyli fajną paczkę kumpli. - Rzadko kiedy było tak, że po meczach od razu się rozjeżdżaliśmy - mówił. - Były spotkania, fajne układy. Spotykaliśmy się, spędzaliśmy razem sylwestra, urządzaliśmy imieniny. To tworzyło świetną atmosferę. Byliśmy ewenementem nawet jak na tamte czasy. Tylko Jarek Posioł i Mirek Kalinowski to byli ludzie z zewnątrz. Pozostali zawodnicy to wychowankowie.

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Gwiazdor NBA może liczyć na wsparcie pięknej modelki



Zobacz również: wraca NBA. "Mistrzowie z poprzedniego sezonu w dużym stopniu nie istnieją. O triumf może powalczyć kilkanaście zespołów"


6/7
Nie zawsze życie było usłane różami. Kiedyś lider zespołu...
fot. Archiwum Gazety Lubuskiej

Skończył trochę za szybko

Nie zawsze życie było usłane różami. Kiedyś lider zespołu nie zagrał bodaj w dwóch spotkaniach. Kibice opowiadali sobie na trybunach, że to na znak protestu bo klub się nie wywiązał z umowy. - To prawda - mówi Kaczmarek. - Klub zobowiązał się wykonać mi dobudówkę do domu. Spóźniali się więc musiałem jakoś na nich wpłynąć. Wówczas nie było, tak jak teraz, kontraktów. Mieliśmy stypendia. Resztę dogadywano, ale formalnie nie można było tego egzekwować. Ale wówczas porozumieliśmy się i sprawa rozeszła się po kościach.

Skończył karierę bardzo szybko, bo w wieku 31 lat. Co najciekawsze wcale nie z powodu kontuzji. - Był 1991 roku - wspomina. - Wówczas nie było w koszykówce takich pieniędzy jak dziś. Owszem, zarabialiśmy więcej niż przeciętnie, można było za to żyć, ale już nie odkładać czy zainwestować. To był czas zaraz po upadku komuny. Jeśli człowiek miał jakiś pomysł, coś otworzył, to zaraz mógł zarobić niezłe pieniądze. Przypadkowo zgadałem się z Tomkiem Torgowskim. On miał kontakty we Włoszech i stamtąd ściągał pomarańcze i cytryny. Otworzyłem firmę. Na jednym transporcie miałem tyle, co przez miesiąc grania. Chciałem jednak pogodzić prowadzenie firmy z grą. Poszedłem do trenera, którym wówczas był Jerzy Chudeusz i poprosiłem, że będę na jednym zamiast dwóch treningach dziennie, a wówczas ogarnę sprawy firmy i przydam się klubowi, ewentualnie jak się uda, to na ranne zajęcia będę przychodził co drugi dzień. Trener się nie zgodził argumentując, że to mu popsuje atmosferę w zespole. Potem temat pojawił się, kiedy walczono bodaj o miejsce w szóstce. Wróciłem, dograłem do końca sezonu, ale wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Szkoda, bo mogłem spokojnie zająć się biznesem i ciągle grać.

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Gwiazdor NBA może liczyć na wsparcie pięknej modelki



Zobacz również: wraca NBA. "Mistrzowie z poprzedniego sezonu w dużym stopniu nie istnieją. O triumf może powalczyć kilkanaście zespołów"


7/7
Rozbrat z koszykówką wziął, ale tylko na trochę więcej niż...
fot. Archiwum Gazety Lubuskiej

Nie mogę narzekać

Rozbrat z koszykówką wziął, ale tylko na trochę więcej niż rok. Później w Zielonej Górze powstała liga amatorska, więc ze starymi kolegami stworzyli zespół, który pod różnymi nazwami zwyciężał w tych rozgrywkach. Do działania w koszykówce wrócił, kiedy trenerem Zastalu był Serb Dragan Visnjevać. On pierwszy wyraził zdziwienie, że tacy świetni i zasłużeni w klubie zawodnicy nie są dalej przy nim. - To była działalność społeczna - przypomina. - Podobało mi się jego zaangażowanie. To prawda, że czasem zachowywał się jak wariat. Sam go wiele razy trzymałem za marynarkę, kiedy szalał na meczach. Jednak jego sposób myślenia o profesjonalnej koszykówce, kiedy u nas to się dopiero zaczynało, bardzo mi się podobał.

Czy Mariusz Kaczmarek jest zadowolony z kariery? - Raczej tak - mówi. - Czy gdybym się urodził 15 lat później to miałbym szansę gry w jakiejś dobrej europejskiej lidze? Trudno powiedzieć czy moja fizyczność pozwoliłaby mi na to. Kiedy jeździliśmy na zagraniczne turnieje miałem oferty, jedną bardzo konkretną z Francji, ale wówczas nie mogłem z nich skorzystać. Pewnie, że mogłem zdobyć więcej, bo na koncie mam tylko dwa brązowe medale mistrzostw Polski. Tego trochę zabrakło, ale tak to się ułożyło. W sumie nie mogę narzekać.

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Gwiazdor NBA może liczyć na wsparcie pięknej modelki



Zobacz również: wraca NBA. "Mistrzowie z poprzedniego sezonu w dużym stopniu nie istnieją. O triumf może powalczyć kilkanaście zespołów"


Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Zobacz również

Pod Gorzowem spłonął dom jednorodzinny. Z budynku zostały zgliszcza!

Pod Gorzowem spłonął dom jednorodzinny. Z budynku zostały zgliszcza!

Najlepsze ciasta na komunię. Top 9 przepisów na wyjątkowe okazje

Najlepsze ciasta na komunię. Top 9 przepisów na wyjątkowe okazje

Polecamy

Pod Gorzowem spłonął dom jednorodzinny. Z budynku zostały zgliszcza!

Pod Gorzowem spłonął dom jednorodzinny. Z budynku zostały zgliszcza!

5 miejsc w okolicach Krakowa, które musisz zobaczyć. Tych wycieczek nie pożałujesz

5 miejsc w okolicach Krakowa, które musisz zobaczyć. Tych wycieczek nie pożałujesz

Philips Xperion. Zestaw uniwersalnych, bezprzewodowych lamp dla każdego!

Philips Xperion. Zestaw uniwersalnych, bezprzewodowych lamp dla każdego!