Wyśmienitym widowiskiem był piątkowy (12 kwietnia) pojedynek GKM Grudziądz - Włókniarz Częstochowa. Tak się złożyło, że przed spotkaniem trener Marek Cieślak spod Jasnej Góry został zapytany o powód zmiany ustawienia par. Odpowiedział, że zamysł był taki, żeby w biegu XIII mieć mocny duet Fredrik Lindgren - Matej Zagar. Ale GKM też miał nielichą parę Krzysztof Buczkowski - Antonio Lindbäck. Kluczowy dla losów meczu wyścig? Oczywiście XIII! Tylko z dodatkową dramaturgią... Lindbäck wjeżdża w taśmę. Z potrzeby chwili na torze pojawia się Patryk Rolnicki. I właśnie ten Rolnicki, wzorowo pilotowany przez Buczkowskiego, przywozi na 5:1 tajną broń Cieślaka. Ale numer! Uczciwie trzeba dodać, że GKM nie mógłby marzyć o sukcesie, gdyby nie szarże Przemysława Pawlickiego. Co ten człowiek wyprawiał! W biegu X dopadł na „kresce” Pawła Przedpełskiego. Z kolei w XII w podobnych okolicznościach wydarł trójkę Leonowi Madsenowi. I nie ma znaczenia, że w wyścigu XV dał się przywieźć na 5:1.