Na przegubie był zegarek, który jeszcze chodził. Wszczął alarm. Zwłoki były zakopane bardzo płytko.
To był szok nie tylko dla świata sportowego. Obaj w chwili zatrzymania mieli po 24 lata. Zbigniew B. należał do czołowych zawodników ówczesnego KS Morawski, Marek M. był żużlowcem z tak zwanej drugiej linii. Pierwszy z nich był wcześniej reprezentantem Polski, wyróżniał się w meczach ligowych i wróżono mu wielką karierę. Obaj nie mieli dotąd żadnych zatargów z prawem, byli znani, dobrze im się wiodło, uprawiali popularny w mieście sport.
W miarę odsłaniania szczegółów tej zbrodni wyłaniały się niskie motywy obu podejrzanych. Okazało się, że powodem było ówczesne 33 miliony - dziś, po denominacji, 3,3 tys. złotych. W listopadzie Zbigniew B. kupił od Jacka O. niebieskiego opla omegę. Umówili się na 90 milionów (9 tys).
Człowiek jadący drogą z Krępy do Łężycy dojrzał w dość bliskiej odległości od pobocza wystającą z piasku... ludzką dłoń. Na przegubie był zegarek, który jeszcze chodził. Wszczął alarm. Zwłoki były zakopane bardzo płytko. Okazało się, że był to poszukiwany Jacek O.