9/16
[sc]Międzyrzecki Rejon Umocniony[/sc]...
fot. Mariusz Kapała

[sc]Międzyrzecki Rejon Umocniony[/sc]
Wyobraźnię poszukiwaczy skarbów rozpala Bursztynowa Komnata, która zaginęła pod koniec drugiej wojny. Jeden ze śladów prowadzi w okolice Bledzewa. Konkretnie do podziemi poniemieckich bunkrów.
Bursztynowa Komnata miała być symbolem prusko-rosyjskiej przyjaźni. W 1716 r. Fryderyk Wilhelm podarował ją Piotrowi I Wielkiemu. Car miał powód do radości. Arcydzieło sztuki jubilerskiej składało się z bogato zdobionych bursztynowych paneli pokrywających ściany pokoju o wymiarach 10,5 na 11,5 m. Od 1743 r. wyposażenie gabinetu rozbudowano, dodając do niego m.in. kandelabry, lustra i meble, zaś w 1755 r. caryca Elżbieta przeniosła komnatę z Petersburga do Carskiego Sioła pod Petersburgiem. Podczas drugiej wojny Niemcy zrabowali komnatę i wywieźli ją do Kaliningradu, czyli ówczesnego Królewca. 9 kwietnia 1945 r. miasto zostało zdobyte przez Armię Czerwoną, jednak Rosjanie nie natrafili na ślad bezcennego zabytku. Po zakończeniu wojny Bursztynowa Komnata była poszukiwana przez historyków sztuki, łowców skarbów, a nawet wywiady NRD i ZSRR. Pojawiło się wiele hipotez na temat jej ukrycia. Jeden ze śladów prowadzi do podziemi Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, gdzie jeszcze podczas wojny hitlerowcy przygotowali tzw. komory depozytowe na dzieła sztuki i cenne archiwalia. Niemcy wykorzystali do tego komory znajdujące się w dwóch różnych miejscach labiryntu podziemnych korytarzy łączących bunkry MRU.

10/16
[sc]Pojechały do Moskwy[/sc]...
fot. Mariusz Kapała

[sc]Pojechały do Moskwy[/sc]
W licznych materiałach po-wtarza się informacja o skrzyniach z napisem „Königsberg”, jak po niemiecku nazywał się Kaliningrad. Niemcy wyładowali je pod koniec 1944 roku na dworcu w Paradise, czyli w obecnym Paradyżu. Potem się gdzieś rozpłynęły. Prawdopodobnie w podziemiach MRU, gdyż z Paradyża do bunkrów jest niespełna pięć kilometrów. Kolejny ślad prowadzi właśnie do bunkrów koło Boryszyna. Tymczasem pod koniec wojny Rosjanie odkryli tam tylko jeden schowek, w którym zmagazynowano eksponaty pochodzące z muzeum cesarskiego w Poznaniu. Rosyjscy żołnierze wywieźli stąd około 500 skrzyń z dziełami sztuki.Były to obrazy, rzeźby i zabytkowe meble, które pojechały 22 wagonami do Moskwy. Wiele źródeł wskazuje, że nie odnaleźli jednak najcenniejszych depozytów.

11/16
[sc]Pałacowe skarby[/sc]...
fot. Dariusz Chajewski

[sc]Pałacowe skarby[/sc]
Lista Grundmanna to lektura obowiązkowa dla każdego poszukiwacza skarbów. W 1945 roku jej zaszyfrowany oryginał był bezcenny. Znajdowały się na nim trzy lubuskie miejscowości...
Mamy rok 1945. Na dobrą sprawę jeszcze nie ucichły działa, gdy rozpoczął się wyścig. Po skarby. Pierwszy był sowiecki... Główny Zarząd Zdobyczy. Później byli szabrownicy, z reguły z Wielkopolski – wśród nich także ludzie, którzy o sztuce mieli spore pojęcie. Polska komisja rewindykacyjna Ministerstwa Kultury i Sztuki, kierowana przez Witolda Kiesz-kowskiego, dyrektora Naczelnej Dyrekcji Muzeów, przybywała zbyt późno. Ich szczęście polegało na tym, że w gruzach wrocławskiego urzędu konserwatorskiego znaleziono zaszyfrowany spis. Kod złamał Józef Gębczak, polski historyk sztuki, i okazało się, że to była słynna dziś lista Grundmanna...
Günther Grundmann, niemiecki historyk sztuki i konserwator, zamierzał zabytki i dzieła kultury ratować. W tym celu sporządził listę 79 miejsc na terenie Dolnego Śląska – kościołów, pałaców, piwnic, sztolni i wyrobisk – w których można byłoby ukryć skarby. Jednocześnie rozesłał do 250 osób znanych z posiadania cennych zbiorów apel o podanie spisu szczególnie cennych zabytków, które chcieliby oni ocalić od zagłady. Odpowiedziało 160 osób. Kolekcjonerzy wytypowali 552 obrazy, 90 rzeźb, 373 meble, grafiki i kilka tysięcy wytworów rzemiosła...

12/16
[sc]Lubuskie trzy razy[/sc]...
fot. Dariusz Chajewski

[sc]Lubuskie trzy razy[/sc]
Na tej liście znalazły się trzy obiekty znajdujące się dziś w Lubuskiem.To zamek w Siedlisku, pałac w Borowinie i wreszcie obiekty sakralne w Szprotawie. Zgodnie z koncepcją Grundmanna miały tutaj trafić zbiory instytucji państwowych, rozparcelowane między poszczególne „schowki”, aby w najgorszym wypadku jakaś ich część ocalała. Akcja ta została właściwie przeprowadzona tylko dla Wrocławia, i to dla zbiorów państwowych. Jak uspokajają rozpaloną wy-obraźnię historycy, nie były to specjalnie przygotowane skrytki. Chodziło raczej o wywiezienie zbiorów z bardziej narażonych na naloty i pożary miast.
Po wojnie wszystkie miejsca z listy Grundmanna odwiedziła komisja Kieszkowskiego. Skrytki w części nie były już kompletne. W niektórych miejscach znaleziono skarby kultury...

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Poważny wypadek w Żarach. Ojciec z dwójką dzieci trafił do szpitala

Poważny wypadek w Żarach. Ojciec z dwójką dzieci trafił do szpitala

Ósmoklasiści zdają egzamin z matematyki. Ale nie wszędzie. Dlaczego?

Ósmoklasiści zdają egzamin z matematyki. Ale nie wszędzie. Dlaczego?

Żagańscy uczniowie na stażu w słonecznej Sycylii, dzięki programowi Erasmus!

Żagańscy uczniowie na stażu w słonecznej Sycylii, dzięki programowi Erasmus!

Zobacz również

Żagańscy uczniowie na stażu w słonecznej Sycylii, dzięki programowi Erasmus!

Żagańscy uczniowie na stażu w słonecznej Sycylii, dzięki programowi Erasmus!

Guardiola złapał się za krocze i upadł! Ortega jedną interwencją uratował mistrzostwo

O TYM SIĘ MÓWI
Guardiola złapał się za krocze i upadł! Ortega jedną interwencją uratował mistrzostwo