Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 "baniek" za słabeuszy

PAWEŁ KOZŁOWSKI
W Monza Michael Schumacher pod bramę paddocku podjechał... skuterem. Mimo że wchodząc na zaplecze toru, nie ściągnął od razu kasku, wszyscy poznali wielkiego mistrza.
W Monza Michael Schumacher pod bramę paddocku podjechał... skuterem. Mimo że wchodząc na zaplecze toru, nie ściągnął od razu kasku, wszyscy poznali wielkiego mistrza. Tomasz Gawałkiewicz
W Formule 1 nie ma miejsca na przeciętność. Na paddock nie wejdą przypadkowi ludzie. Bo Formuła 1 to elita. Nie tylko wyścigów samochodowych, ale sportu w ogóle.

W 1998 r. podczas deszczu na belgijskim torze Spa doszło do karambolu. Rozbiło się 12 bolidów. Straty zespołów wyceniono na pięć mln dolarów! Sama kierownica kosztuje 120 tys. zł. Każda część nadwozia robiona jest z najnowocześniejszych materiałów, a silniki to szczyt osiągnięć inżynierii motoryzacyjnej. Dlatego w F1 wszystko jest najlepsze, najszybsze i co za tym idzie najdroższe.

100 "baniek" za słabeuszy

O pieniądze nikt się jednak nie martwi. Jeśli któryś z zespołów ma kłopoty finansowe, szybko znajdują się chętni, aby go wykupić. Tak było w ostatnich latach, kiedy podupadające teamy Jaguara i Minardi przeszły w ręce twórcy Red Bulla Dietricha Mateschitza. Z kolei dwa tygodnie temu potentat budowlany Alex Schneider sprzedał swój Midland holenderskiej firmie Spyker. Za jeden z najsłabszych teamów Rosjanin z kanadyjskim paszportem wytargował ponad 100 mln dol. A kiedy FIA (międzynarodowa organizacja samochodowa) ogłosiła, że od sezonu 2008 będzie miejsce dla jeszcze jednego zespołu, zgłosiło się 11 kandydatów.
Na wyścigach dużo się wydaje - roczny budżet najbogatszych wynosi około 300-400 mln dol. - ale jeszcze więcej można zarobić. Bo F1 to nie tylko sport, ale królestwo show biznesu, które doskonale sprzedaje się w telewizji. Każdy z wyścigów w sezonie ogląda około 300 mln widzów.

Autobus z czerwonym dywanem

Dlatego sponsorzy nie wahają się, aby za reklamę na najlepiej wyeksponowanych miejscach bolidu wydać nawet 50 mln dol. Zespół Ferrari w tym roku od samych reklamodawców dostał 222 mln dol. Przed laty szef F1 Bernie Ecclestone wydał 30 mln dol. na promocję wyścigów. Dzięki inwestycji dziś zarabia krocie. Mimo że jego styl to najczęściej biała koszula włożona w dżinsy, jest "obrzydliwie" bogaty. Według gazety "The Sunday Times" jego majątek jest szacowany na 4,02 mld dol.! Ecclestone w czasie Grand Prix najczęściej przesiaduje w swym supernowoczesnym autobusie, w którym najmniejszym luksusem jest czerwony dywan. Auto stoi na paddocku, pełniąc funkcję ekskluzywnej restauracji. A Bernie podróżuje wartym 475 tys. dol. maybachem.
Milionerów w F1 nie brakuje. Najcenniejszym "towarem" eksportowym Formuły są kierowcy najbogatszych teamów - do nich zalicza się Ferarri, McLarena i Toyotę. Rocznie kasują przynajmniej sześciocyfrowe sumy. Michael Schumacher dostaje około 80 mln dol. W światowym sporcie lepiej od niego ustawił się tylko golfista Tiger Woods. Szkot David Coulthard dorobił się kilkunastopiętrowego hotelu Columbus w Monako. Wielkie pieniądze zarabiają też dyrektorzy techniczni zespołów. Ross Brawn z Ferrari za 12 miesięcy pracy otrzymuje 5 mln dol. Nie są to oczywiście liczby przesadzone, bo bohaterowie paddocku takie sumy "wyrabiają" pracodawcom swym wizerunkiem.

Helikopter w korku

Poruszanie się w świecie F1 nie jest łatwe. Zwykli kibice, którzy normalnie nie mają szans dostać się na zaplecze toru, zrobią wszystko, aby być blisko swych idoli. Dlatego normą jest, że kierowcy na wyścig docierają helikopterami. W niedzielny poranek niebo nad włoską Monzą, gdzie odbyła się ostatnia Grand Prix, było bardzo zatłoczone. Tak bardzo, że nad lądowiskiem tworzył się... korek. Kiedy jeden śmigłowiec podchodził do lądowania, kilka czekało na swą kolej. Jeśli chodzi o doznania estetyczne, Monzę - która leży nieopodal stolicy mody - Mediolanu - przebija jedynie Monako. Kalendarz wyścigów od lat jest tak ustalany, aby GP w Monte Carlo odbyło się na drugi dzień po zakończeniu festiwalu filmowego w Cannes. Dzięki temu zawody oglądają największe gwiazdy kina oraz sławni muzycy i sportowcy. Zmagania najczęściej obserwują z pokładów zacumowanych jachtów.

Podwójnego Red Bulla proszę...

W F1 najwięcej wydaje Austriak Mateschitz. Po pierwsze, dlatego, że twórca popularnego napoju energetycznego ma dwa teamy: główny Red Bull Racing i nazywany juniorskim Scuderia Toro Rosso (czyli Red Bull po włosku). Po drugie, Mateschitzowi nie chodzi o wynik, ale o promocję swego produktu. To dlatego jego zespoły prezentują się na paddocku najbardziej okazale. Ich baza, tzw. motorhome, ma trzy piętra i kosztowała aż dziewięć mln dol. A stojąc na zatłoczonej autostradzie w pobliżu toru, można liczyć na puszkę napoju od uroczej hostessy.

Eddie i gwiazda Playboya

W krainie blichtru jest oczywiście miejsce dla pięknych kobiet. Szczególnie, że ludzie F1 gustują w modelkach, a ich władza i zasobność portfeli pozwalają im zapraszać je na wystawne randki. Największym amantem jest 56-letni Flavio Briatore. Szef mistrzowskiego Renault F1 był związany m.in. z Naomi Campbel i Heidi Klum. Niemkę porzucił, kiedy okazało się, że jest w ciąży. Prawa ojcowskie do niechcianej córeczki Briatore, przejął obecny partner Klum, czarnoskóry piosenkarz Seal. W Monza Flavio był z inną gwiazdą wybiegu: Elisabettą Gregoraci, z którą widuje się od pół roku. Znanym podrywaczem jest również David Coulthard. Kiedyś umawiał się z Heidi Wichlinski, teraz od dłuższego czasu jest związany z brazylijską pięknością Simone Abdelnour. Jednak nawet bogaty Szkot nie może równać się z byłym już kierowcą Eddiem Irvinem. Wokół niego zawsze kręciła się gromada pięknych kobiet (w F1 nazywa się je pit babes). A ostatnio przy Irlandczyku pojawiła się gwiazda "Playboya" i serialu "Słoneczny patrol" - Pamela Anderson.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska