Jeszcze w ub.r. za nasze składki ubezpieczeniowe mogliśmy mieć bezpłatne, dobre jakościowo plomby tylko w wybranych zębach: jedynkach, dwójkach i trójkach. W pozostałych przysługiwał tylko nieestetyczny, bo z czarnym zabarwieniem, amalgamat srebra. Ale zawsze mogliśmy dopłacić i prosić lekarza o lepszą plombę.
A jednak to prawda
Od stycznia to już niemożliwe. Dlaczego? Bo nowa ustawa zdrowotna zabrania częściowego opłacania przez pacjentów usług medycznych.
W ten sposób straciliśmy wybór. Albo bierzemy gorszą plombę "na ubezpieczenie", albo płacimy w całości za lepszą.
- Dwa dni temu pytałem o to Funduszu, bo nie mogliśmy uwierzyć - mówi zielonogórski dentysta Stanisław Kozakiewicz. - Niestety, to prawda. A bardzo wielu ludzi korzystało z dopłat.
Zdaniem Kozakiewicza, stracą na tym zarówno pacjenci, bo siłą rzeczy będą wybierać tańsze leczenie, jak i stomatolodzy leczący za darmo. Mają mniej korzystną ofertę dla chorych.
- Bywało, że babcia z renty czy emerytury dopłacała wnukom do lepszej plomby
- twierdzi dentystka Joanna Teterwak. I dodaje, że amalgamat zawiera szkodliwą rtęć.
Ile tracimy?
CO ZA UBEZPIECZENIE
Za co nie płacimy u dentysty, który ma umowę z Funduszem (wybrane przykłady):
DOROŚLI
DZIECI
Niektórzy dentyści uważają jednak, że nowy zapis niewiele zmieni. Albo ktoś jest biedny i leczy zęby "na kasę" bez dopłat, albo stać go na prywatne leczenie - twierdzą.
- Założenie lepszej plomby średniej wielkości kosztuje około 80 zł - wylicza jeden z dentystów.
- Trzeba było do niej dopłacić około 60 zł. A 20 zł to przecież nie taka wielka oszczędność.
W przypadku jednego zęba - tak. Ale gdy połatać trzeba kilka, wychodzą z tego duże pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?