Hiszpanka, którą Wojciech Fibak nazywa "toporną", na początku meczu kilka razy zaskoczyła Radwańską mocnymi, precyzyjnymi uderzeniami w narożnik kortu. Ale równie często myliła się, popełniając fatalne błędy przy łatwych piłkach. Dlatego uciułała ledwie jeden gem, wyrównujący na 1:1. A "Isia" spokojnie grała swoje i nie przejmowała się drobnymi potknięciami.
Kluczowe dla losów pierwszego seta były gemy numer trzy i cztery. Oba trwały ponad 10 minut, rozstrzygnęły się po niezwykle zaciętej i emocjonującej batalii na przewagi - na korzyść Polki. Gdy Muguruza została przełamana, kompletnie się "rozsypała". Wtedy inicjatywę całkowicie przejęła Radwańska, która umiejętnie i szybciutko zakończyła pierwszą partię.
Miliony dolarów lądują na koncie Radwańskiej
W drugim secie "Isia" pozwoliła rywalce na nieco więcej, ale nie da się ukryć, że kontrolowała sytuację na korcie. Gdy przełamała serwis Hiszpanki, a po chwili odskoczyła na 4:2, stało się jasne, że spokojnie dowiezie tę przewagę. I nie zmieniła tego nieco nerwowa końcówka ósmego gema, który Polka rozstrzygnęła na swoją korzyść dopiero po walce na przewagi.
W ćwierćfinale Radwańska (rozstawiona z numerem 5) zmierzy się z Azarenką (2). To teoretycznie najsilniejsza tenisistka, jaka pozostała w turnieju w Melbourne. Z imprezą pożegnały się już Serena Williams (1) i Maria Szarapowa (3). W tej samej fazie Australian Open obie panie spotkały się dwa lata temu. Wtedy zwyciężyła Białorusinka.
- Nie mam nic do stracenia. Gram z dnia na dzień. Mam nadzieję, że tym razem mi się uda - powiedziała "Isia" na gorąco po pojedynku z Muguruzą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?