Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale będzie ślub w farze. Pierwszy od 66 lat...

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Kazimiera Jóźwiak, Marta Szymaniec-Kater, Anna Dziadek, Doris Friese i Monika Waschsmann omawiają szczegóły ślubnej uroczystości w farze
Kazimiera Jóźwiak, Marta Szymaniec-Kater, Anna Dziadek, Doris Friese i Monika Waschsmann omawiają szczegóły ślubnej uroczystości w farze Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
Od 66 lat nikt nie stanął tam na ślubnym kobiercu. Bo ruina zagrażała życiu ludzi. Ale młoda para z Niemiec postanowiła nie dość, że w Polsce, to jeszcze w farze powiedzieć sobie tak. Przygotowania nie są takie proste...

Monika Waschsmann z Guben przez 35 lat udzielała ślubów zakochanym Niemcom. Różne przeżyła uroczystości, ale żeby ktoś chciał w ruinach kościoła farnego założyć sobie obrączki... Kazimiera Jóźwiak, kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego w Gubinie, też nie kryje zdziwienia. Do tej pory nie spotkała się z takimi prośbami ze strony młodych par.
- Chociaż moja córka powtarza mi, że ona weźmie ślub właśnie w farze. Ale ma dopiero 19 lat, więc pewnie jeszcze poczekamy - mówi z uśmiechem pani Kazimiera. - No i nie będzie to ta pierwsza, historyczna uroczystość.

Obie panie spotykamy w urzędzie miasta. Zresztą nie tylko one rozmawiają o planowanej na 27 sierpnia uroczystości. Jest i Doris Friese z USC w Guben, i Petra Koch z gubeńskiego urzędu miasta. I Anna Wróbel z wydziału europejskiego oraz Alicja Ratowicz z wydziału komunalnego i inwestycji, a także menages ds. naukowo-badawczych w farze Anna Dziadek. No i najważniejszy - burmistrz Bartłomiej Bartczak. Najważniejszy, bo to on będzie udzielał ślubu. Choć doskonale mówi po niemiecku, to odpowiednie regułki wypowie po polsku. Bo ceremonia odbywa się w Polsce, według polskiego prawa. Musi być tłumacz.
Niemcy dopytują się o szczegóły uroczystości. Jak to wygląda w praktyce. Wejście, muzyka, składanie życzeń, wręczanie aktu małżeńskiego...
K. Jóźwiak wyczerpująco odpowiada na wszelkie pytania.
- Co musimy przygotować? - pyta D. Friese.
- Przede wszystkim muszę mieć biurko, krzesło, zadaszenie, by deszcz nie popsuł ceremonii - tłumaczy kierowniczka USC. - No i za mną musi być polskie godło. Oooo, takie jak tu wisi u burmistrza.
- To może z sali ślubów weźmiemy? - zastanawia się Anna Wróbel.
- Nie możemy, w tym samym czasie koleżanka też będzie udzielała ślubu - odpowiada K. Jóźwiak.
- A burmistrz nie mógłby pożyczyć swojego godła? Duże jest, w pięknej ramie - zagaduje Anna Dziadek.
Bratłomiej Bartczak nie widzi problemu.

Bardzo ważne jest też załatwienie pozwolenia od zarządzających farą na wejście gości do ruin, a także ubezpieczenie. Wszak to teraz plac budowy.
- Ktoś musi przed kościołem kierować ruchem - zauważają urzędnicy.
- Zamkniemy parking - planuje A. Ratowicz. I pyta o liczbę gości.
- 58 - wylicza M. Waschmann.
Ale z pewnością przyjdzie więcej osób. Wszak to wielkie wydarzenie nie tylko dla obu miast nad Nysą. Nie zabraknie fotoreporterów z Polski i Niemiec. Trzeba dla nich przygotować osobne miejsce. I zaplanować czas dla mediów po uroczystości. Państwo młodzi proszą, by nie filmować podczas samej ceremonii. Potem już można...
- Znam rodzinę, chciałabym po oficjalnej części zabrać głos i powiedzieć kilka słów - dodaje D. Friese. Tak też się stanie. Poza tym nowożeńcy otrzymają też potwierdzenie zawarcia związku małżeńskiego od burmistrza Guben Hubnera Dietera. Po to, by od strony prawnej nie było żadnych wątpliwości po obu stronach Nysy.

Uczestnicy spotkania pojechali też do fary. Obejrzeli miejsce, gdzie odbędzie się ślub.
- Tu najlepiej byłoby postawić biurko, z tyłu jest ściana, na której mógłby zawisnąć orzeł w koronie - pokazuje K. Jóźwiak.
- Co trzeba by tu zmienić, przygotować? - dopytuje Niemki A. Ratowicz i miejska ogrodnik Marta Szymaniec-Kater. Okazuje się, że oczyścić siatki zabezpieczające, wyrwać zielsko, które tu rośnie. Resztę biorą na siebie urzędnicy z Niemiec. Oni też zajmą się dekoracją, kwiatami. Dyrektor Gubińskiego Domu Kultury Janusz Gajda zadba o muzykę na żywo.
- Państwo młodzi tu byli? - pytamy.
- Oczywiście, bardzo im się ten kościół podobał. Pan młody wspominał, że tu sakramentalne tak powiedział jego dziadek. Małżeństwo było bardzo udane. Wierzy, że i jego takie będzie - opowiada A. Dziadek. - Narzeczeni mają prośbę, by przed ślubem nie zdradzać ich nazwisk. Chcą w spokoju przygotować się do najważniejszego dnia w życiu. Po założeniu obrączek nie będą już robić tajemnicy.
- Ale to nie jest jedyny, symboliczny ślub w euromieście - dodaje M. Waschamnn. - Już trzy kolejne pary zgłosiły się do nas, że chcą się pobrać w Polsce, w farze. I jedna, której marzy się uroczystość na gubińskiej Wyspie Teatralnej.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska