Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfabet prezesa Komarnickiego

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Władysław Komarnicki przez 11 lat kierował żużlowym klubem z Gorzowa. Z kibicami prezes Stali pożegna się w poniedziałek, przed ligowym meczem z Unibaksem Toruń.
Władysław Komarnicki przez 11 lat kierował żużlowym klubem z Gorzowa. Z kibicami prezes Stali pożegna się w poniedziałek, przed ligowym meczem z Unibaksem Toruń. Kazimierz Ligocki
Władysław Komarnicki to jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób w naszym regionie. Przez 6,5 roku był prezesem Stali Gorzów, w żużlowym klubie od 11 lat. W plebiscycie "GL" czytelnicy wybrali go Lubuszaninem Roku 2011.

A jak artysta. Moim zdaniem potrzebny każdemu na co dzień. Po to, żeby móc spojrzeć na życie lepszym wzrokiem. Jedni wybierają teatr, drudzy filharmonię. Sztuka koi nerwy i pozwala zapomnieć o problemach, daje natchnienie.

B jak Beata. Moja ukochana córka. Mądra i bardzo przedsiębiorcza. Prawnik, mieszka i pracuje w Poznaniu. W latach 90. była też dziennikarzem.

C jak cel w życiu. Ma każda myśląca osoba. Od dziecka stawiamy sobie jakieś zadania. Najpierw ukończenie szkoły z dobrym wynikiem, potem próba dostania się na wymarzone studia lub do firmy. Często podporządkowujemy konkretnemu celowi całe nasze życie. Nie zawsze realizujemy wszystkie postanowienia, ale gdy ich nie mamy, to życie jest jałowe.

D jak dobroć. Dla człowieka to cel nadrzędny. Przynajmniej powinien nim być. Cieszę się, że moja sytuacja finansowa i pozycja społeczna pozwalają mi pomagać innym. Szczególnie tym, którzy sami nie są w stanie sobie poradzić. Stąd pomysł na organizowanie balu charytatywnemu, z którego cały dochód idzie na gorzowskie hospicjum św. Kamila. Nie trzeba mieć jednak wielkich pieniędzy, by okazywać dobroć. Często wystarczy zwykła życzliwość, podanie ręki lub uśmiech.

E jak elegancja. Elegancja w codziennym postępowaniu. Nie trzeba być głową państwa, by zachować grzecznościowe formy. Przecież każdego z nas na to stać.

F jak fantazja w pomysłach. Imponują mi osoby, które mają niekonwencjonalne plany. Zawsze doceniałem i wspierałem ludzi ambitnych. Niektórym udało się zarazić mnie swoim pomysłem i skłonić do sięgnięcia do kieszeni po pieniądze. Na przykład gorzowskiemu muzykowi Adamowi Bałdychowi.

G jak Gazeta Lubuska. Na zawsze, aż po grób. Czytam ją od dziecka, to obowiązkowa lektura każdego dnia. Gdy wyjeżdżam z Gorzowa, proszę bliskich, by ją kupili. Zaległości nadrabiam po powrocie.

H jak historia życia rodzinnego. Piętno na niej odcisnęła firma budowlana i klub żużlowy. Interbud-West to moje dziecko i chluba, która zabrała mi przeszło 20 lat. Stali poświęciłem 11 lat. Często byłem w rozjazdach: a to w interesach, a to na meczach lub dopinając umowy ze sponsorami. Dziękuję żonie i dzieciom, że w tym okresie byli dla mnie bardzo wyrozumiali.

I jak innowacja. Bez niej nie ma postępu. W każdej dziedzinie pcha nas do przodu, ułatwia życie. Często bez powodu obawiamy się nowinek, a przecież wystarczy się do nich tylko przyzwyczaić i nauczyć.

J jak jazda na pograniczu szaleństwa. Ponoć ryzyko nie popłaca, ale w sportach ekstremalnych trudno wtedy o jeszcze większe emocje. Żużel kochamy właśnie za śmiałe ataki, zapierające dech w piersiach, z nutką brawury i ułańskiej fantazji. Trzeba jednak robić to z głową, by nie przekroczyć tej niebezpiecznej bariery.

K jak koniec prezesowania w Stali Gorzów. Każda przygoda ma swój kres. Mam 67 lat, czas zwolnić, odpocząć. Do odejścia z klubu szykowałem się od dawna, kilka razy po porażkach publicznie deklarowałem "żegnam". Zawsze jednak wracałem i zaczynałem robotę od nowa ze zdwojoną siłą. Marzyłem o złocie, skończyło się na brązowym medalu. Nie można mieć wszystkiego.

L jak leń. Taki ktoś w sporcie to tragedia. Jeśli zawodnik chce zajść daleko i zamierza coś osiągnąć, musi poświęcić się treningom bez reszty. A często wielu sportowców, zwłaszcza młodych, chce sukcesów bardzo szybko. Trzeba być cierpliwym i bardzo pracowitym. Tak jak Tomasz Gollob, który indywidualnym mistrzem świata został dopiero w wieku 40 lat.

Ł jak ławka rezerwowych. Każdego uwiera. Nie tylko w sporcie, ale również w życiu. Nikt przecież nie chce być zepchnięty na margines.

M jak matka. To osoba godna szacunku. Tak zostałem wychowany przez rodziców, tak wychowałem moje dzieci. Moja mama wiele mnie nauczyła. Trudno byłoby mi bez jej rad i wskazówek. Zawsze powtarzała mi, żebym był dobrym człowiekiem.

N jak niezgoda. Niezgoda rujnuje, więc gdy jest górą, to wszyscy bez wyjątku przegrywają. Czasami warto pójść na kompromis i wybrać mniejsze zło.

O jak owoc zakazany. Jest przedmiotem pożądania. Dla naszej drużyny była nią przez kilka sezonów czołowa czwórka i medal. W ubiegłym roku w końcu go zerwaliśmy.

P jak praca. To owoce życia i ocena sumienności człowieka. Jedna z najważniejszych wartości. Jak w przysłowiu: bez pracy nie ma kołaczy. Trzeba być pracowitym, ale nie można stać się pracoholikiem.

R jak Renata. Ukochana żona, przewodnik mojego życia. Działa na mnie jak balsam, jest wyrocznią i pierwszym krytykiem. Dziwię się, jak wytrzymała tę moją żużlową manię, która zabrała jej męża na ponad dekadę. Teraz będzie miała mnie tylko dla siebie.

S jak syn. To duma każdego ojca. Moją jest Sebastian. On także połknął żużlowego bakcyla.

T jak tułaczka zawodników po klubach za pieniędzmi. Do Stali pukało wielu, często naprawdę dobrych żużlowców. Było nas na nich stać, ale finansowe żądania były tak horrendalne, że nijak miały się do ich sportowej klasy.

U jak upadek. W żużlu dotknęło to wielu talentów. Nie będę wymieniał nazwisk, ale serce się kraje, gdy czytam o zawodnikach, którzy kiedyś zdobywali medale mistrzostw świata i Polski, ale potem ich kariery przypominały zjazd po równi pochyłej.

W jak wyprawa. Ale nie ta w góry czy nad morze, tylko całoroczna wędrówka w poszukiwaniu pieniędzy dla klubu. Ogromna harówka, zwłaszcza w kryzysowych latach. Znacznie łatwiej jest, gdy drużyna i klub mają markę. Początki w Stali, która najpierw walczyła o utrzymanie, a potem przez pięć lat jeździła na zapleczu ekstraligi, były trudne. Dziś mamy Business Speedway Club, zrzeszający blisko 200 członków.

Z jak załoga. To zespół osób, którzy grają w jednej drużynie. Miałem szczęście, że w pracy i klubie trafiłem na ludzi, których połączyła pasja i wspólny cel. O naszych żużlowcach też mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że tworzą załogę.

Ż jak żużel. To miłość moja, Gorzowa i całej rodziny. Tej pasji poświęciłem się bez reszty. Stąd też marzenie, by w naszym mieście znów pojawiły się międzynarodowe imprezy. Mieliśmy Drużynowy Puchar Świata, mamy Grand Prix, będzie mecz Polska - Reszta Świata. Nie będę już prezesem Stali, ale na meczach nadal będę gościł.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska