Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Czarnecki: Uwielbiam swoją pracę

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- Pod koniec dnia bolą mnie nogi, ale lubię pracę listonosza i nie pragnę żadnej innej - zapewnia Andrzej Czarnecki z Żar
- Pod koniec dnia bolą mnie nogi, ale lubię pracę listonosza i nie pragnę żadnej innej - zapewnia Andrzej Czarnecki z Żar Janczo Todorow
W blokach na osiedlu Moniuszki nie ma windy. Chociaż mają one tylko po cztery piętra, to pod koniec dnia listonosz Andrzej Czarnecki nie czuje nóg. Do naszego konkursu zgłosił go Jan Bienias.

- Skrzynki pocztowe są na parterze, ale można do nich wrzucać tylko zwykłe listy - opowiada Andrzej Czarnecki. - Przekazy pocztowe, listy polecone albo przesyłki, trzeba doręczyć osobiście. Często się zdarza, że adresata nie ma w domu. Bywa też, że jest tylko starsza osoba, która ma kłopoty z chodzeniem. Wówczas przychodzę w innych godzinach, żeby zastać kogoś, kto otworzy drzwi.

Jego rewir jest spory. Obejmuje część osiedla, a adresów, do których musi dotrzeć, jest ponad tysiąc. 15 lat temu prowadził z ojcem prywatną firmę. Nieźle szło, ale ojciec zmarł. Wtedy ciotka poradziła mu, żeby zatrudnił się na poczcie. Myślał, że popracuje rok, a może dwa i znajdzie zajęcie w innym miejscu. Ale praca listonosza mu się spodobała. Wciągnęła go tak mocno, że do dziś nie zmienił zawodu. Cieszy go kontakt z ludźmi. Każdy dzień przynosi coś innego, nowego. Jest dumny, że mieszkańcy osiedla traktują go jak dobrego znajomego i przyjaciela. Pracę ma spokojną, nie miał do tej pory żadnych przykrych doświadczeń, nikt mu nie ubliżył, nie napadł. Raz tylko agresywny pies ugryzł go w kolano, rozerwał spodnie. Wtedy obsługiwał rewir przy ul. Zgorzeleckej. Musiał wejść na posesję starego domu i wtedy rzucił się zwierzak. - Bolało bardzo, ale zacisnąłem zęby i dokończyłem roznoszenie korespondencji - wspomina Czarnecki.

Dla niego najgorszymi dniami w tygodniu są wtorki i piątki. Wtedy duża część mieszkańców idzie na pobliskie targowisko, na zakupy. W domach nie ma nikogo, więc nie może wręczyć listów czy przekazów. Wędrówka po piętrach jest wtedy męcząca, bo często daremna.

Na oko wylicza, że każdego dnia na pieszo pokonuje 10-12 km. - Nieraz nogi bolą. Staram się w weekendy aktywnie wypoczywać, wraz z rodziną. Bardzo lubię zimą jeździć na nartach, a latem żeglować. Syn Łukasz ma 19 lat i jeszcze się uczy, ale już wiem, że nie ma zamiaru zostać listonoszem. Zresztą, ja go nie namawiam, niech sam sobie wybierze zawód - stwierdza pan Andrzej.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska