MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Atlas kleił mocniej

ROBERT GORBAT
Pasjonująco zapowiada się tegoroczny finisz rozgrywek żużlowej ekstraligi. Po dwóch zwycięstwach nad Pergo Gorzów Wlkp., po czwarty w historii swego klubu tytuł drużynowych mistrzów Polski wydaje się pewnie zmierzać Atlas Wrocław.

We wszystkich ekstraligowych klubach może tylko za wyjątkiem Piły zaczęło się gorączkowe liczenie punktów. Ogromne znaczenie dla końcowego układu tabeli w obydwu grupach będą miały dwa zaległe, zaplanowane na najbliższy wtorek, spotkania: Polonia Bydgoszcz Atlas wśród ,,spokojnych" i Radson Malma Włókniarz Częstochowa BGŻ S.A. Polonia Piła w gronie ,,niepewnych".

Wyzwiska z trybun

W niedzielno-poniedziałko-wych konfrontacjach gorzowianie nie byli w stanie sprostać wrocławianom, więc teraz będą musieli mocno trzymać kciuki za... swoich pogromców. Jeśli Atlas zwycięży w grodzie nad Brdą, to od razu załatwi dwie bardzo istotne sprawy: sobie zapewni złote medale (przy trzech ,,oczkach" przewagi nad Apatorem Adrianą będzie mógł pojechać na ostatni mecz do Torunia... jak na wycieczkę), a ekipie trenera Stanisława Chomskiego umożliwi rywalizację z bydgoszczanami o miejsce na najniższym stopniu podium DMP. Zwycięstwo polonistów postawi pod znakiem zapytania mistrzowski tytuł dla Atlasu oraz przesądzi o zdobyciu przez Tomasza Golloba i spółkę brązowych krążków.
- Liczymy na wygraną wrocławian w Bydgoszczy i... finansowy zastrzyk dla naszych zawodników powiedział na konferencji prasowej po poniedziałkowym meczu szkoleniowiec Pergo. Brązowe medale wciąż znajdują się w naszym zasięgu, ale chłopcy muszą za coś naprawiać swoje motocykle. Z Atlasem przegraliś-my czwarty raz w bieżącym sezonie: po raz trzeci w niewysokim stosunku 41:49, a raz ,,polegliś-my" różnicą 18 ,,oczek". Nie ma co ukrywać, że rywale dysponują obecnie silniejszym, bardziej wyrównanym od naszego składem, funkcjonują też w zupełnie innej rzeczywistości materialnej. My przez cały sezon nadrabialiśmy różne niedostatki determinacją i wolą walki na torze. Zważywszy na przedsezonowe prognozy ekspertów, skazujących nas na walkę o utrzymanie się w krajowej elicie speedwaya, osiągnęliśmy naprawdę znakomity wynik. Tym mocniej bolą więc obelżywe wyzwiska, jakie dziś padały z trybun pod adresem moim, moich zawodników i trenera Marka Cieś-laka. Po usłyszeniu takich chamskich słów człowiekowi odechciewa się pracować. Z miłą chęcią oddam każdemu z tych krzykaczy moją posadę. Niech przyjdzie i zobaczy, w jakim ,,komforcie" sobie tutaj żyjemy...

Różne tory ci sami zwycięzcy

Trenerowi S. Chomskiemu przyznajemy stuprocentową rację, bo prawdziwy kibic emocjonuje się nie tylko zwycięstwami swojej drużyny, lecz także piękną walką na torze. A tej szczególnie w poniedziałkowym spotkaniu w Gorzowie nie brakowało. Po ostatnim wyścigu, w którym pasjonujący pojedynek stoczyli Jason Crump i Scott Nicholls, szkoleniowiec Atlasu M. Cieślak powiedział nawet:
- Tylko ten, kto naprawdę kocha żużel, może mocno przeżyć taki wspaniały pokaz jazdy. Ja emocjonowałem się tym biegiem tak mocno, że w gruncie rzeczy niewiele mnie obchodziło, kto odniesie w nim zwycięstwo.
Prawda jest jednak i taka, że w dwumeczu z wrocławianami zupełnie zawiedli trzej zawodnicy Pergo: Piotr Paluch, Mariusz Staszewski i młody Duńczyk Hans N. Andersen. Zagadką pozostaje zarówno słaba moc silników ich maszyn, jak też nieumiejętność rozgrywania walki na pierwszym wirażu po często wygranych startach i to zarówno we Wrocławiu, jak też w Gorzowie.
- Na Stadionie Olimpijskim walczyliśmy na przyczepnej nawierzchni, u nas było dla odmiany dosyć twardo dodał S. Chomski. Na tych dwóch różnych torach kolejny raz potwierdziła się oczywista zasada, że dobry zawodnik poradzi sobie zawsze i w każdych warunkach. Jason Crump był w obydwa dni poza zasięgiem rywali, dobre momenty miał w obydwu spotkaniach Rafał Okoniewski, natomiast Piotrkowi Świstowi przydarzyło się w poniedziałek rano małe sportowe nieszczęście. Na treningu rozsypała mu się jego jawa i po południu musiał z konieczności sięgnąć po GM-a. Z jakim skutkiem, wszyscy doskonale widzieliśmy...

Wrocławianie dmuchają na zimne

Zwycięstwa Atlasu w Gorzowie najbardziej obawiali się... kibice Apatora Adriany. Na komórkowe telefony dziennikarzy, obserwujących pojedynek w Gorzowie, co chwilę dzwonili działacze i żurnaliści z Torunia. Meldunki o stale wzrastającym prowadzeniu gości odbierali najpierw z niedowierzaniem, a potem ze sporym smutkiem w głosie.
- Mamy teraz dwie szanse na odzyskanie dla Wrocławia, po sześciu latach przerwy, tytułu drużynowych mistrzów Polski: najpierw 2 października w Bydgoszczy, a potem 7 października w Toruniu podsumował konferencję M. Cieślak. Kropkę nad ,,i" na pewno będziemy chcieli postawić już w pierwszym z tych spotkań, bo w bezpośrednim meczu z Apatorem Adrianą możliwe są wszelkie scenariusze. W swojej trenerskiej karierze zdobyłem do tej pory trzy krążki: złoty w Częstochowie, srebrny w Pile i brązowy w Rzeszowie. Ten pierwszy smakuje oczywiście najbardziej, ale jeśli przyjdzie nam zadowolić się srebrem, to też będziemy się z niego cieszyć. Jak przystało na prawdziwych sportowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska