We wszystkich ekstraligowych klubach może tylko za wyjątkiem Piły zaczęło się gorączkowe liczenie punktów. Ogromne znaczenie dla końcowego układu tabeli w obydwu grupach będą miały dwa zaległe, zaplanowane na najbliższy wtorek, spotkania: Polonia Bydgoszcz Atlas wśród ,,spokojnych" i Radson Malma Włókniarz Częstochowa BGŻ S.A. Polonia Piła w gronie ,,niepewnych".
W niedzielno-poniedziałko-wych konfrontacjach gorzowianie nie byli w stanie sprostać wrocławianom, więc teraz będą musieli mocno trzymać kciuki za... swoich pogromców. Jeśli Atlas zwycięży w grodzie nad Brdą, to od razu załatwi dwie bardzo istotne sprawy: sobie zapewni złote medale (przy trzech ,,oczkach" przewagi nad Apatorem Adrianą będzie mógł pojechać na ostatni mecz do Torunia... jak na wycieczkę), a ekipie trenera Stanisława Chomskiego umożliwi rywalizację z bydgoszczanami o miejsce na najniższym stopniu podium DMP. Zwycięstwo polonistów postawi pod znakiem zapytania mistrzowski tytuł dla Atlasu oraz przesądzi o zdobyciu przez Tomasza Golloba i spółkę brązowych krążków.
- Liczymy na wygraną wrocławian w Bydgoszczy i... finansowy zastrzyk dla naszych zawodników powiedział na konferencji prasowej po poniedziałkowym meczu szkoleniowiec Pergo. Brązowe medale wciąż znajdują się w naszym zasięgu, ale chłopcy muszą za coś naprawiać swoje motocykle. Z Atlasem przegraliś-my czwarty raz w bieżącym sezonie: po raz trzeci w niewysokim stosunku 41:49, a raz ,,polegliś-my" różnicą 18 ,,oczek". Nie ma co ukrywać, że rywale dysponują obecnie silniejszym, bardziej wyrównanym od naszego składem, funkcjonują też w zupełnie innej rzeczywistości materialnej. My przez cały sezon nadrabialiśmy różne niedostatki determinacją i wolą walki na torze. Zważywszy na przedsezonowe prognozy ekspertów, skazujących nas na walkę o utrzymanie się w krajowej elicie speedwaya, osiągnęliśmy naprawdę znakomity wynik. Tym mocniej bolą więc obelżywe wyzwiska, jakie dziś padały z trybun pod adresem moim, moich zawodników i trenera Marka Cieś-laka. Po usłyszeniu takich chamskich słów człowiekowi odechciewa się pracować. Z miłą chęcią oddam każdemu z tych krzykaczy moją posadę. Niech przyjdzie i zobaczy, w jakim ,,komforcie" sobie tutaj żyjemy...
Trenerowi S. Chomskiemu przyznajemy stuprocentową rację, bo prawdziwy kibic emocjonuje się nie tylko zwycięstwami swojej drużyny, lecz także piękną walką na torze. A tej szczególnie w poniedziałkowym spotkaniu w Gorzowie nie brakowało. Po ostatnim wyścigu, w którym pasjonujący pojedynek stoczyli Jason Crump i Scott Nicholls, szkoleniowiec Atlasu M. Cieślak powiedział nawet:
- Tylko ten, kto naprawdę kocha żużel, może mocno przeżyć taki wspaniały pokaz jazdy. Ja emocjonowałem się tym biegiem tak mocno, że w gruncie rzeczy niewiele mnie obchodziło, kto odniesie w nim zwycięstwo.
Prawda jest jednak i taka, że w dwumeczu z wrocławianami zupełnie zawiedli trzej zawodnicy Pergo: Piotr Paluch, Mariusz Staszewski i młody Duńczyk Hans N. Andersen. Zagadką pozostaje zarówno słaba moc silników ich maszyn, jak też nieumiejętność rozgrywania walki na pierwszym wirażu po często wygranych startach i to zarówno we Wrocławiu, jak też w Gorzowie.
- Na Stadionie Olimpijskim walczyliśmy na przyczepnej nawierzchni, u nas było dla odmiany dosyć twardo dodał S. Chomski. Na tych dwóch różnych torach kolejny raz potwierdziła się oczywista zasada, że dobry zawodnik poradzi sobie zawsze i w każdych warunkach. Jason Crump był w obydwa dni poza zasięgiem rywali, dobre momenty miał w obydwu spotkaniach Rafał Okoniewski, natomiast Piotrkowi Świstowi przydarzyło się w poniedziałek rano małe sportowe nieszczęście. Na treningu rozsypała mu się jego jawa i po południu musiał z konieczności sięgnąć po GM-a. Z jakim skutkiem, wszyscy doskonale widzieliśmy...
Zwycięstwa Atlasu w Gorzowie najbardziej obawiali się... kibice Apatora Adriany. Na komórkowe telefony dziennikarzy, obserwujących pojedynek w Gorzowie, co chwilę dzwonili działacze i żurnaliści z Torunia. Meldunki o stale wzrastającym prowadzeniu gości odbierali najpierw z niedowierzaniem, a potem ze sporym smutkiem w głosie.
- Mamy teraz dwie szanse na odzyskanie dla Wrocławia, po sześciu latach przerwy, tytułu drużynowych mistrzów Polski: najpierw 2 października w Bydgoszczy, a potem 7 października w Toruniu podsumował konferencję M. Cieślak. Kropkę nad ,,i" na pewno będziemy chcieli postawić już w pierwszym z tych spotkań, bo w bezpośrednim meczu z Apatorem Adrianą możliwe są wszelkie scenariusze. W swojej trenerskiej karierze zdobyłem do tej pory trzy krążki: złoty w Częstochowie, srebrny w Pile i brązowy w Rzeszowie. Ten pierwszy smakuje oczywiście najbardziej, ale jeśli przyjdzie nam zadowolić się srebrem, to też będziemy się z niego cieszyć. Jak przystało na prawdziwych sportowców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?