Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AWF był tutaj pierwszy! Dziś uczelnia obchodzi 40-lecie

Aleksandra Szymańska 95 722 57 72 [email protected]
Studenci AWF z Mariolą Radzińską, kiedyś studentką, teraz prodziekanem ds. studenckich i sportu
Studenci AWF z Mariolą Radzińską, kiedyś studentką, teraz prodziekanem ds. studenckich i sportu Aleksandra Szymańska
Początek roku akademickiego wypadał akurat w piątek. 113 pięknych, młodych dziewczyn i chłopaków, zaczynało studia w nowiutkiej filii poznańskiej Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Gorzowie. Równo 40 lat temu.

Program jubileuszu

Program jubileuszu

Sobota, 1 października, budynek główny, ul. Estkowskiego 13
* 14.00, spotkanie rocznikowe z nauczycielami akademickimi
* 16.00, uroczysta akademia w auli
* 18.00, msza św. w katedrze
* 20.00, bal absolwentów
Uwaga, z powodu przebudowy akademika przed AWF-em nie będzie gdzie zaparkować. Zmotoryzowani muszą się z tym liczyć.

To dlatego w sobotę, bo tak teraz wypada 1 października, dawna skromna filia, a dziś okazały Zamiejscowy Wydział Kultury Fizycznej, będzie świętował. Na jubileuszu spotka się nawet 300 osób: tamci pierwsi piękni, młodzi i inni, którzy w ciągu tych 40 lat zdobyli tu wykształcenie.

Zapowiedział się nawet absolwent ze Stanów Zjednoczonych, bo to, że zjadą się ludzie z rożnych stron Polski i Europy, nie jest żadną sensacją. Tak jak i to, że właściwie każde rocznicowe spotkanie (ostatnie duże było pięć lat temu) przyciąga setki dawnych studentów. Danuta Madej, od wielu lat w dziale promocji uczelni, zdążyła się do tego przyzwyczaić, ale to wcale nie takie oczywiste, że ludziom chce się trzymać kontakt z dawnymi profesorami i kolegami. Pani Danuta sama jest przykładem, że po studiach traci się wszystkich z oczu i tyle. A na gorzowskim AWF-ie rzucisz hasło: zjazd i zaraz masz odzew absolwentów różnych roczników, chociaż ci z początków uczelni mogliby już być dziadkami tych, którzy teraz ją kończą. No i wspomnienia mają całkiem różne.

- Pionierzy - obecny dziekan uczelni prof. Tomasz Jurek mówi o ludziach, którzy w 1971 r. zaczynali studia i pracę w filii WSWF. No bo wyobraźcie sobie: jest powiatowe miasto Gorzów bez akademickich tradycji, a więc bez kadry, bez porządnej bazy, za to z ogromnym entuzjazmem. Profesorowie dojeżdżają z Poznania, z czasem przybywa "miejscowych" wykładowców, do czego przyczynia się miasto, bo daje mieszkania tym, którzy chcą tu być na stałe. Młodzież biega na zajęcia od poniedziałku do soboty, ale ma jeszcze czas na życie studenckie. Zaraz rodzi się słynna Lubuska Wiosna Studencka, z nią zespoły, kabarety. Gorzów ma pociechę ze swoich studentów, a tych - zaledwie cztery lata od uruchomienia uczelni - jest już prawie tysiąc!

Młodzi nie próżnują, mają sukcesy w nauce i sporcie. Ireneusz Madej, dziś polityk i prezes klubu AZS - PWSZ Gorzów z ekstraligowymi koszykarkami, w 1977 r. jest jednym z najlepszych skoczków wzwyż uczelni. Reprezentuje ją m.in. na Mistrzostwach Europy Juniorów w Doniecku, ale wspomina co innego: - Jako jedyny student pierwszego roku dostałem trzyosobowy pokój w akademiku! Prof. Gaj załatwił mi lepsze warunki, bo wcześniej mieszkałem w ośmioosobowym. W akademiku taka przeprowadzka była sensacją. Koledzy przychodzili oglądać ten mój pokój, a jak dziś patrzę na piękny akademik AWF-u przy Myśliborskiej, to się śmieję z tych naszych luksusów. Ale to były inne czasy. Kiedy wychodziliśmy z obecnym dziekanem Jurkiem na treningi, to do miski wkładaliśmy grzałkę - taką do herbaty - żeby po dwóch godzinach mieć ciepłą wodę na kąpiel.

Pionierskie czasy AWF-u kończą się w 1981 r. Można powiedzieć: symbolicznie. Zanim w kraju zostanie ogłoszony stan wojenny, na uczelni Niezależne Zrzeszenie Studentów ogłasza strajk okupacyjny. W auli, która w sobotę będzie gościła absolwentów, studenci koczują na materacach i styropianie. Nie ma zajęć, za to przychodzą aktorzy z Teatru Osterwy, księża, którzy wcześniej nie mieli tutaj wstępu i gorzowianie - z jedzeniem dla strajkujących. 30 lat później absolwentka AWF i uczestniczka tamtych wydarzeń Anna Marczyk oraz historyk Dariusz A. Rymar spiszą wspomnienia buntowników w książce "Warto było" - warto przeczytać!

Dziekan Jurek mówi, że lata 80. to dla AWF-u czas "straconych szans". Nic się nie buduje i - jeszcze gorzej - nie podejmuje walki o samodzielność uczelni, co pokutuje do dziś. - W Zielonej Górze rozwija się Wyższa Szkoła Pedagogiczna, która da podwaliny pod Uniwersytet Zielonogórski, u nas nie robi się nic - relacjonuje dziekan i sięga po statut Akademii Gorzowskiej. Ale to już dokument z lat 2006-2007, jeden z wielu, jakie powstały, gdy Akademię Gorzowską miał nam wywalczyć premier z Gorzowa. Nie wywalczył, chociaż AWF miał już wtedy uprawnienia do nadawania stopnia doktora. - To jest nasza perła w koronie - lubi mówić dziekan Jurek.

W 2000 r. Tomasz Kucharski - największa duma AWF - zdobywa z Robertem Syczem złoto na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney, cztery lata później w Atenach. Na uczelni trwa inwestycyjny boom, a kolejne roczniki opuszczają ją z tytułem magistra.

- Nie wiem, jak my się z tym wszystkim wyrabialiśmy. Wykłady, treningi, potem do Cycka, czyli słynnego klubu studenckiego, albo do akademika, żeby pobyć z ludźmi. W domu byłam gościem - wspomina jedna z absolwentek, gorzowianka.

Mariola Radzińska, teraz prodziekan ds. studenckich i sportu, a w latach 1984-88 studentka, mówi, że ludzie na uczelni zawsze byli bardzo zżyci. - Zajęć było tyle, że chcieliśmy, czy nie, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Poznawaliśmy nasze słabości i mocne strony, bo w sporcie to zaraz wychodzi. Ktoś radził sobie na gimnastyce, za to na pływalni specjalnie dla niego trener przynosił wielki podbierak. W akademiku był istny kabaret, kiedy koledzy ćwiczyli tańce na zaliczenie. Często było tak, że jeden musiał robić za partnerkę, bo na roku brakowało dziewczyn. Proszę sobie wyobrazić dryblasów tańczących walca - wspomina pani dziekan, do której właśnie ustawiła się grupka studentów po zaliczenie.

- My jesteśmy z pierwszego, a tu są osoby z trzeciego roku - tłumaczą młodzi. Na AWF-ie mają teraz do wyboru trzy kierunki: wychowanie fizyczne, turystykę i rekreację oraz fizjoterapię, a w tym mnóstwo specjalności. Uczelnia to też nowoczesna baza, której tak brakowało przez lata. Jest m.in. hala w parku Słowiańskim, nowoczesna przystań wioślarska na Zawarciu, nowy dom studencki przy Myśliborskiej i powstający z dawnego akademika zakład fizjoterapii przy ul. Orląt Lwowskich. - Bardzo dobre warunki i atmosfera… no ludzie fajni, dlatego tu studiujemy - mówi młodzież.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska