- Macie zespół na finał - tuż po zakończonym we wtorek w hali AJP przy ul. Chopina meczu ze Ślęzą Wrocław można było słyszeć nawet takie głosy. I te padały nie tylko z ust ekipy z Dolnego Śląska.
Oczywiście, każdy chyba w pełni zdaje sobie sprawę z tego, że to była dopiero inauguracja tegorocznej kampanii w Energa Basket Lidze Kobiet, niemniej zwycięstwo 83:62, i to w aż takim efektownym stylu chcąc nie chcą musi działać na wyobraźnie jeśli nie wszystkich, to wielu. Inną kwestią jest to, że żółto-czerwone zaprezentowały się bez dwóch podstawowych zawodniczek, co z pewnością miało wpływ na przebieg tej rywalizacji. Ale sam trener koszykarek Ślęzy w ogóle nie zwracał na to uwagi na konferencji prasowej.
- Gratulacje dla Gorzowa, w pełni zasłużone zwycięstwo. Od początku pełna kontrola wyniku przez zespół gospodarzy. W meczu z gorzowiankami tak naprawdę staraliśmy się dotrzymać kroku rywalowi przez około 10 minut. Mamy trochę inne cele na nadchodzący sezon i to było widać na boisku - ocenił szkoleniowiec Arkadiusz Rusin.
Pół roku temu, gdy AZS_AJP i wrocławianki toczyły boje w ćwierćfinale play offów, to te były dość wyrównane. We wtorek nie można było o tym powiedzieć, zwłaszcza po przerwie, gdy przewaga naszych pań była taka, że Dariusz Maciejewski zaczął wprowadzać na parkiet młode zmienniczki. Zabrakło jedynie na nim tej trochę już starszej, czyli Karoliny Matkowskiej.
- Czuło się w tym meczu, że mamy przewagę i w pewnym momencie powinniśmy odskoczyć. Do pewnego momentu Ślęza była dla nas równorzędnym partnerem i były sytuacje, że rywal się nie poddawał i odrabiał straty. Wynik plus dwadzieścia, ale to nie był jednostronny mecze, a ciekawe dla kibiców widowisko - tak to podsumował prowadzący AZS.
Akademiczki tak naprawdę nie były lepsze od podopiecznych Rusina wyłącznie w... procencie celnych rzutów za trzy. Ale to głównie z tego względu, że oddały ich aż 33, z czego tylko i aż 10 wpadło do kosza. Cztery razy dokonała tego Tilbe Senyurek.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że zaczynamy sezon od tak pewnego zwycięstwa! W drugiej połowie zagrałyśmy swoją koszykówkę. Jesteśmy drużyną z dużą energią i chemią w zespole. Jestem szczęśliwa, że mogę grać w Gorzowie. Z dnia na dzień będziemy coraz lepsze. Wiemy, po co tu jesteśmy i co chcemy grać w tym sezonie - przekonywała media środkowa z Turcji.
Ta wraz z Alanną Smith zdobyły po 27 punktów. Do tego dołożyły po dziewięć zbiórek. Dla porównania Stephanie Jones, która ostatnio broniła barw gorzowskiego klubu, a aktualnie reprezentuje te dolnośląskie rzuciła 10 „oczek” i miała sześć zbiórek. Z Jones AZS AJP zajął czwarte miejsce. Z Smith czy Senyurek może plasować się znacznie wyżej. Choć kto wie, co będzie za osiem miesięcy, gdy zakończy się liga.
- Naprawdę pokazałyśmy kawał dobrej koszykówki. Z czego najbardziej cieszę się? Z tego, że nasza gra była bardzo zespołowa. Jeżeli będziemy tak grały, mają takie umiejętności indywidualne, to będziemy dobrym zespołem w tym sezonie. Aż miło było patrzeć na tę grę. Ręce same składały się do oklasków. Gdy szukałyśmy gracza na najlepszej pozycji, to miałyśmy dużo łatwych, otwartych pozycji - mówiła w rozmowie z nami Dominika Fiszer.
Ale to nie znaczy, że wszystko było idealne. Do perfekcji jeszcze sporo brakuje. Choćby celność tych rzutów z dystansu czy większa liczba punktów zdobywana przez inne nasze koszykarki, też polskie, a w tym rezerwowe.
Wiktoria Keller dodaje, że powinno być tylko już lepiej. - Każda z nas ma potencjał, a same jesteśmy młodym zespołem. Cały czas więc szlifujemy formę i rozwijamy umiejętności. Myślę, że będzie to szło tylko w dobrą stronę. Będziemy sprawiać wiele niespodzianek i będzie się nas przyjemnie oglądać - nie kryła ta zdolna Polka.
PRZECZYTAJ TEŻ
Sprawdź, czy zdasz test na trenera piłki nożnej
Polub nas na fb
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?