Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aż mną zatrzęsło, gdy o nich przeczytałam

Leszek Kalinowski
- Czy w takim stanie oddaje się mieszkanie? - mówi Maria Krawczyk, sąsiadka wyeksmitowanej kobiety
- Czy w takim stanie oddaje się mieszkanie? - mówi Maria Krawczyk, sąsiadka wyeksmitowanej kobiety fot. Krzysztof Kubasiewicz
Po opublikowaniu artykułu o osobach wyeksmitowanych do lokalu socjalnego, odezwali się dawni sąsiedzi. - To nie im dzieje się krzywda - mówią.

Sąsiedzi są oburzeni, bo o ,,biednych wyeksmitowanych" nagrano film, który można obejrzeć w internecie. I że skarżą się w gazecie… (tekst pt. Tu jest zimno, wilgotno i nie ma za dużo miejsca, "GL" z 14 bm.)

- Aż mną zatrzęsło, kiedy przeczytałam, że nasza niedawna sąsiadka żali się na warunki, jakie ma po eksmisji - mówi Maria Krawczyk. - Można by odnieść wrażenie, że tym ludziom dzieje się krzywda, a Roman Gąsior, kierownik Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych, to ktoś bezwzględny. Nic bardziej mylnego, to naprawdę dusza człowiek, bardzo wrażliwy. Gdyby było inaczej, już dawno rozprawiłby się z awanturnikami.

Sąsiadka Irena Safonow nie może się nadziwić, że ktoś nie płaci, dewastuje nie swoje mieszkanie, urządza burdy i trzeba mu pomagać.

.

- Mam tysiąc złotych emerytury, nigdy z niczym nie zalegałam. Bo opłaty to dla mnie świętość. Też mi było ciężko, męża alkoholika miałam. Ale zawsze wywiązywałam się z obowiązków - dodaje.

Andrzej Meyer też uważa, że to nie wyeksmitowanym dzieje się krzywda. A to, że spokojni ludzie przez ponad 20 lat musieli znosić gehennę, to nikogo nie interesuje?

- Ciągłe imprezy, gdzie lał się alkohol. W nocy straż graniczna obstawiła budynek, bo Ruscy tu mieszkali - sąsiedzi pokazują mieszkanie, gdzie w oknie szyb brakuje, inne na gwoździe pozamykane. - Melina - mówią.

Jan Krawczyk dodaje, że uciążliwa sąsiadka od dwóch lat nie miała prądu ani gazu. Strach było, czy nie wznieci jakiegoś pożaru, bo świeczki tylko paliła…

W przypadku wyeksmitowanego małżeństwa także odezwała się sąsiadka. Małgorzata Kubacka mówi, że to niesprawiedliwe, by winić za sytuację kierownika i władze miasta. Oni robią wszystko, by ludziom byt polepszyć…

- Chodziłam do nich, proponowałam, byśmy zamienili się mieszkaniami. Pokryłabym wszystkie ich długi, ale nie chcieli - mówi M. Kubacka. - Ich mieszkanie jest strasznie zdewastowane. Pełno w nim strzykawek, igieł, butelek.

Roman Gąsior przypomina, że właśnie uciążliwości dla sąsiadów, a nie kilkuletnie zadłużenia lokatorów spowodowały eksmisję. Mogła się ona odbyć, bo nie obowiązuje dziś tzw. okres ochronny. Miał on zastosowanie wtedy, gdy przeprowadzano eksmisję na bruk.

A prawo jest takie, że wyeksmitowanym należy zapewnić dostęp do prądu, wody i ubikacji (mogą być poza budynkiem), możliwość ogrzewania i ugotowania posiłku. Na jedną osobę powinno przypadać 5 mkw. W lokalu po sklepie jest znacznie więcej. Ale dokwaterowania kolejnych osób się nie planuje.

Na biurku R. Gąsiora leżą już pisma od nowych sąsiadów wyeksmitowanych. Chcą odgrodzić się od nich. Inne pismo jest od Adama Śladowskiego, chce przejąć starą pralnię, w której wyeksmitowani mają mieć komórki na opał.

Wiceburmistrz Justyna Karpisiak podkreśla, że miasto od zaraz potrzebuje 50 lokali.
- Chcemy wybudować pawilony socjalne, wykupić mieszkania od Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i tam też zorganizować lokale socjalne. Myślimy też o przejęciu pustego bloku od RTBS-u - wyjaśnia burmistrz Bartłomiej Bartczak dodając, że rozwiązanie problemu mieszkań socjalnych to sprawa najważniejsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska