Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azjatycka szkoła jazdy

z Malezji Janusz Życzkowski
fot. Janusz Życzkowski
Walka - to słowo najlepiej oddaje to, co dzieje się na drogach azjatyckich państw tj. Tajlandia, Wietnam czy Malezja.

Wygra ten, kto ma silne nerwy i nie boi się zarysować swojego auta. Brzmi groznie, ale statystyki kolizji i stłuczek w tym regionie nie odbiegają od tych w Polsce.

Ruchliwe skrzyżowanie w jednym z wietnamskich miast. Brak świateł i sznur aut ze wszystkich czterech stron. Mimo to wszyscy przejadą i pojadą gdzie chcą. Nikt nie trąbi, tylko główkuje jak posunąć się o kilka centymetrów do przodu. Turyści, którzy obserwują całą sytuację z taksówki otwierają usta ze zdziwienia i nie mogą wyjść z podziwu jak im wszystkim udaje się przetrwać tą motoryzacyjną nawałnicę.

Jedź tak, żeby nikogo nie uderzyć

Azjatycka szkoła jazdy
fot. Janusz Życzkowski

(fot. fot. Janusz Życzkowski)

Kiedy się jednak nad tym zastanowić, mimo pozornego chaosu wszyscy przestrzegają zasady: jedź tak, żeby nikogo nie uderzyć i nie zostać uderzonym. I ta zasada powoduje, że w praktyce stłuczki w takich miejscach jak to należą do rzadkości.

Przenieśmy się do Malezji. Tu na dużych skrzyżowaniach sygnalizacja świetlna jest bardziej zaawansowana niż w Polsce. Obok tradycyjnych świateł umieszczone są dodatkowe wyświetlacze, które informują ile sekund pozostało do włączenia zielonego lub czerwonego sygnalizatora. To bardzo usprawnia ruch, bo nikt nie przysypia przy starcie a dojeżdżając do krzyżówki, wiemy czy zdążymy "przeskoczyć" na drugą stronę.

(fot. fot. Janusz Życzkowski)

Jednak kiedy zjedziemy z wielopasmowej drogi i wjedziemy w wąskie uliczki China Town złapiemy się za głowę i od razu przypomnimy sobie inną zasadę: ograniczonego zaufania. Kierunkowskazy w malezyjskich samochodach, prawdopodobnie traktowane są raczej jako gadżet, bo w praktyce nikt ich nie używa.
Nie możemy mieć pewności czy jadący przed nami Proton nie zajedzie nam nagle drogi. Do tego co chwilę z prawej i lewej strony wyprzedzają nas motocykliści, którym warto poświęcić osobny artykuł. W duchu modlimy się o skrzydła i jedziemy dalej.

Dodać należy, że po lewej stronie. To pokolonialna spuścizna po Anglikach stacjonujących długie lata w Malezji, która dla Polaka jest kolejną "atrakcją".

Ekstremalnych sytuacji w drodze z domu do pracy w azjatyckich miastach jest bez liku. Z czasem przestaje się zwracać na nie uwagę i przyjmuje się zasady tam panujące. Tak jak w życiu również na ulicach wszystko płynie, nieprzerwanie od lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska