- Z pracy pszczół my, hodowcy, mamy tylko 10 procent. - mówi Stanisław Kamiński. - Z reszty korzystają leśnicy, rolnicy, właściciele sadów, łąk, ogródków... I ludzie zachowują się, jakby o tym nie wiedzieli. Kiedyś była współpraca z rolnikami. Pszczoły zapylały i w tym czasie nie było oprysków. Teraz pszczoły giną przez opryski, bo rolnicy pszczołami się nie przejmują. Nie rozumieją, że dzięki nim mają plony? Koń zachoruje, jest weterynarz. Gęsi chorują, jest weterynarz. Krowom chodniki specjalne się rozkłada, żeby przechodziły i zdrowiały. I bardzo dobrze. Ale czemu nikt o pszczołach w ten sposób nie myśli? Nawet dla żab robią przejścia, jak autostrady budują...
Więcej w sobotnio-niedzielnym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?