Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartek Zmarzlik: To moja drużyna jest faworytem

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
17-letni Bartek Zmarzlik na razie najwięcej czasu spędza we własnym pokoju. Żużlowych klimatów tu nie brakuje. Każde wolne miejsce zajmują puchary i medale, a na ścianach wiszą zdjęcia... Bartosza Zmarzlika na motorze.
17-letni Bartek Zmarzlik na razie najwięcej czasu spędza we własnym pokoju. Żużlowych klimatów tu nie brakuje. Każde wolne miejsce zajmują puchary i medale, a na ścianach wiszą zdjęcia... Bartosza Zmarzlika na motorze. Paweł Kozłowski
- Kto wygra mecz? Po remisie w Zielonej Górze to moja drużyna jest faworytem. Choć trzeba pamiętać, że sport bywa nieprzewidywalny - mówi Bartosz Zmarzlik, kontuzjowany żużlowiec Stali Gorzów, który niedzielne derby chce obejrzeć z trybun.

Zanim światło dzienne wpadnie do pokoju 17-latka, musi przedrzeć się przez rząd pucharów. Za zwycięstwo w półfinale mistrzostw Europy juniorów w Holsted, za świetny występ w Grand Prix w Gorzowie... - Jedyny finał, jaki w tym roku skończyłem poza podium, to mistrzostwa Polski seniorów. W Zielonej Górze zabrakło mi punktu - wspomina chłopak. Obok biurka stoi wielki puchar za indywidualne mistrzostwo Europy juniorów. Przy nim wisi kilka medali. Złoto z finału młodzieżowych drużynowych mistrzostw świata to kawał kruszcu. Szkoda, że Bartek nie mógł odebrać go na podium. Świetny sezon dla juniora Stali zakończył się półtora miesiąca za wcześnie.
W sobotę, 1 września w 19. wyścigu finału drużynowych mistrzostw świata juniorów w Gnieźnie w Zmarzlika wpadł Rosjanin Andriej Kudriaszow. Dla naszego zawodnika wypadek skończył się złamaniem lewego uda. - Dziś nie ma co tego rozpamiętywać. Taki jest ten sport. Od gadania noga szybciej się nie zagoi - ucina temat.

Zdjęcia z wypadku widział. Kto sądzi, że go wystraszą, srogo się myli. Na ostatniej fotografii z toru Bartek na noszach podnosi rękę. Zanim na dobre trafił do karetki, z wielkim grymasem na twarzy podziękował kibicom za brawa i słowa otuchy. - Nie powiem, ból był ogromny. Ale im dłużej od wypadku, tym mniej przykrych wspomnień pozostaje w pamięci - stwierdza. Ze szpitala w Gnieźnie od razu trafił do Puszczykowa. Następnego dnia przeszedł operację. Już w poniedziałek po raz pierwszy wstał z łóżka. Ale ból tak naprawdę przeszedł dopiero w ten wtorek. W końcu się wyspał. Wstał, zjadł porządne śniadanie i... poszedł do warsztatu, żeby choć przez chwilę posiedzieć na motocyklu. W garażu czeka sześć maszyn żużlowych i dwie crossowe. - Już to czuję, już chciałbym pojeździć. Ale nie będę nic robił na siłę. Wiem, że potrzebuję czasu i spokoju. Może jeszcze zimą zrobię kilka kółek na torze koło domu. Tak, by nabrać pewności - podkreśla.
Gdy po operacji wrócił do domu, przez całą noc przy jego łóżku warował stęskniony Lolek, sympatyczny maltańczyk, ulubieniec Bartka i jego mamy. Przez ostatnie dni drzwi w domu Zmarzlików w Kinicach nie zamykają się. Żużlowca odwiedzają znajomi, na kawę wpadł też Michael Jepsen Jensen. Duńczyk życzył szybkiego powrotu do zdrowia.

17-latek przyznaje, że teraz przede wszystkim próbuje porządnie się wyspać. Każdy krok to nie lada wyczyn, ale z chodzeniem po schodach radzi sobie już całkiem dobrze. Do szkoły - uczy się w II klasie liceum w Barlinku - nie może jeszcze pójść. Nie dałby rady usiedzieć na krześle, bo kolano w pełni się nie zgina. Ale i tak złamana noga wygląda nadzwyczaj dobrze. Chłopak nie musi nosić gipsu czy usztywniacza. Kość jest zespolona drutem i za jakiś czas o kontuzji będzie mu przypominała tylko mała blizna na biodrze. Dzięki temu, nie obciążając nogi, będzie mógł o wiele szybciej zacząć wykonywać proste ćwiczenia.

Pierwszy półfinałowy mecz Stali z Falubazem Bartek obejrzał w telewizji. - Trzymałem kciuki i skończyło się remisem. Mimo że po ostatnim biegu był lekki niedosyt, to pewnie przed spotkaniem taki wynik wziąłbym w ciemno. Ale to jest właśnie żużel. W drugiej części zielonogórzanie dopasowali się i wyrównali - przyznaje. 17-latek nie wspierał kolegów z drużyny tylko mentalnie. Zastępującemu go w pierwszym składzie Łukaszowi Kaczmarkowi pożyczył silnik. - Jeśli tylko będzie taka potrzeba, teraz też pomogę - dodaje. I zapowiada, że w niedzielę chce być na trybunach stadionu w Gorzowie.
A z kim zwycięzca lubuskiego półfinału spotka się w pojedynku o złoto? - Toruń ma wielką szansę - uważa Zmarzlik. - Sześć punktów straty na swoim torze można odrobić. Szczególnie, że lepiej niż w pierwszym meczu powinni pojechać Darcy Ward i juniorzy.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska