Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez Wasilka i bez szans. Przegrana AZS UZ Zielona Góra

Redakcja
Dariusz Rosiek też nie sprawdził się w roli snajpera. Zdobył tylko trzy bramki.
Dariusz Rosiek też nie sprawdził się w roli snajpera. Zdobył tylko trzy bramki. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Przegraliśmy nieporadnością w ataku - przyznaje Józef Grzegorczyn, kierownik ekipy z Zielonej Góry, po porażce w Ostrowie Wlkp. W sobotę AZS UZ wystąpił bez Andrzeja Wasilka i Kamila Busia. Nie miał żadnych szans na zwycięstwo.

OSTROVIA OSTRÓW WLKP. - AZS UZ ZIELONA GÓRA 32:21 (15:11)

OSTROVIA OSTRÓW WLKP. - AZS UZ ZIELONA GÓRA 32:21 (15:11)

VETREX SOKÓŁ: Sztykowski, Potocki - Nowakowski 8, Zawidzki 7, Krzywda 5, Staniek 4, Tomczak 3, Jaszka 2, Mazurek, Piosik i Sobczak po 1, Kierzek i Tetrzona.
AZS UZ: Olichwer, Pitoń, Koledziński - Wittke 5, Siekaniec 4, Bielec, Klimas i Rosiek po 3, Gałach, Pułka i Zarenkiewicz po 1, Kociszewski, Koprowski, Ratajczak.
Kary: 14 min - 4 min. Sędziowali: Andrzej Jaworski (Głogów) i Przemysław Stężowski (Lubin). Widzów 400.

"Wasyl" zmaga się z kontuzją palca, "Buśka" jest chory, a to zawodnicy, którzy potrafią łupnąć z drugiej linii. Szczególnie widać było brak tego pierwszego, najlepszego strzelca akademików. W sobotę żaden z kolegów nie potrafił zastąpić lidera zespołu.

Jak wyglądał pojedynek w Ostrowie? Sebastian Gałach trafił na 0:1. To było pierwsze i zarazem ostatnie prowadzenie drużyny z Zielonej Góry. Gospodarze szybko wyrównali i zaczęli zdobywać przewagę. Goście próbowali trzymać wynik, jeszcze w 20 minucie Piotr Bielec rzucił na 8:7, ale na półmetku mieli już cztery bramki straty.

Tuż po przerwie AZS UZ robił, co mógł. Niestety, sił, umiejętności i woli walki wystarczyło tylko na dziesięć minut. Krzysztof Wittke rzucił na 15:12, później dwa gole dołożył Marek Klimas i w 40 min było 18:14. W tym momencie miejscowi podkręcili tempo i nastąpiło tąpnięcie. Straciliśmy cztery bramki z rzędu, głównie po kontratakach... W 44 min Ostrovia prowadziła już 22:14 i było po meczu.

- Przestała grać też obrona, która w pierwszej połowie nawet nieźle funkcjonowała - dodaje kierownik Grzegorczyn. - A w ataku nadal spisywaliśmy się fatalnie...
Na pocieszenie można dodać, że w następnym spotkaniu, za dwa tygodnie u siebie z rywalem z Warszawy, powinien wystąpić już Wasilek i Buś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska