Obaj bezdomni koczowali w podziemnym bunkrze, niedaleko jeziora. Gdy pomieszczenie zajął ogień, jeden z mężczyzn zdołał uciec, drugi spłonął żywcem. Na miejscu od rana pracowały służby. Prokurator i biegły z zakresu pożarnictwa. - Doszło do pożaru. Wstępnie wykluczyliśmy działanie osób trzecich, czy podpalenie - mówi prok. Tomasz Chechła z Prokuratury Rejonowej w Międzyrzeczu. Wstępne założenia mówią, że przyczyną pożaru była zapalona świeczka. Sekcja zwłok ma odbyć się we wtorek.
Nazywany „Małym” mężczyzna to postać doskonale znana i lubiana przez miłośników Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. - Miał sporą wiedzę o tych terenach, potrafił przejmująco i ciekawie opowiadać o historii. O bunkrach wiedział więcej niż niejeden przewodnik. Był bardzo inteligentny i przy tym sympatyczny. Podobno studiował kiedyś na Uniwersytecie Jagielońskim. Pochodził z dobrego domu, ojciec był przed laty dowódcą jednostki - mówi Jan Prokop.
Zobacz też: Pożar kamienicy w centrum Zielonej Góry [WIDEO, ZDJECIA]
W okolicy „Mały” pomieszkiwał od dawna. Koczował w bunkrach. - Kiedyś matka przyjechała i go zabrała. Uciekł jej i wrócił tu. Nie rozumiem, jak można żyć w takich warunkach, ale on sam takie życie wybrał. Często przychodził, pogadał, czasem poprosił o dwa złote. Dobry był z niego człowiek - powiedział nam jeden z mieszkańców Wysokiej i dodaje, że mężczyzna niedawno wrócił ze szpitala. - Trochę go tam podreperowali. Wrócił i przyszedł do swojego kolegi, pewnie świętowali jego powrót. Wielka szkoda, że tak to się skończyło - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?