Pierwszy w nowym sezonie mecz na stadionie im. Edwarda Jancarza obejrzało 10.303 widzów. Spotkanie przebiegało w mocno piknikowym nastroju, bo goście ani przez chwilę nie byli równorzędnymi rywalami Tomasza Golloba i spółki.
Pamiętali o jubilatach
Poprzedni pojedynek o mistrzowskie punkty gorzowscy kibice oglądali na swoim stadionie... 31 sierpnia ubiegłego roku, więc zdążyli się stęsknić za ligowym speedway'em. Pewno dlatego otwierający nowy sezon oficjale: prezes Caelum Stali Władysław Komarnicki, prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak i duchowy patron żużlowców, ksiądz prałat Andrzej Szkudlarek uwinęli się z oficjalnościami w kilka minut. Wszyscy czekali na wyścigi, nikt nie miał ochoty na długie przemówienia.
A sam mecz? - Spodziewaliśmy się albo wyrównanego pojedynku, albo naszej zdecydowanej wygranej. Wyszedł drugi wariant, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni - oświadczył po spotkaniu menedżer gospodarzy Stanisław Chomski.
Po X wyścigu spiker poprosił na tor dwie byłe gwiazdy nadwarciańskiego żużla: 80-letniego Mieczysława Cichockiego i 70-letniego Jerzego Padewskiego. Z okazji jubileuszy, obydwaj odebrali z rąk Komarnickiego okolicznościowe puchary. Takie gesty niewiele kosztują, a na długo pozostają we wdzięcznej pamięci obdarowanych.
Kraksy bez ofiar
Bydgoszczanie byli dla gorzowian tylko tłem, więc kibice najbardziej emocjonowali się... czterema karambolami.
Jako pierwszy ,,żużlowego mięsa'' skosztował nieopierzony, 16-letni Mikołaj Cyruło. W biegu młodzieżowców jechał na czwartej pozycji, a mimo to wywrócił się na drugim wirażu. Spowodował tym samym przerwanie wyścigu i niechcący pozbawił trzech punktów Sajfutdinowa. Jeszcze groźniej było w IX gonitwie, gdy przy wyjściu z ostatniego łuku spotkanie z ,,dmuchawcem'' zaliczył drugi w stawce Antonio Lindbaeck. Szwed miał sporo szczęścia, bo jadący za nim Krzysztof Buczkowski błyskawicznie położył maszynę i nie doprowadził do zderzenia. Za refleks i dopchanie motocykla do mety polski zawodnik Polonii otrzymał gromkie brawa. Paradę upadków zakończyli w XII biegu Sajfutdinow i Adrian Szewczykowski, ostro walczący przy wejściu w pierwszy wiraż. Na szczęście wstali o własnych siłach, a potem w pełnym składzie przystąpili do powtórki.
Trzy pytania do Tomasza Golloba, kapitana Caelum Stali Gorzów Wlkp.
1. W Lesznie zdobył pan tylko cztery punkty, a przeciwko Polonii 12 w czterech startach. Skąd taka zmiana dyspozycji?
- W pierwszym meczu już w drugim starcie rozsypał mi się silnik, na którym wygrywałem w Grand Prix. Inne nie chciały szybko jechać na specyficznej nawierzchni. A przed spotkaniem z bydgoszczanami rozebrałem z mechanikami i ponownie złożyłem 12 silników. Efekt był widoczny.
2. Pomogła sama praca przy sprzęcie?
- Ona nigdy nie przynosi sukcesów, jeżeli nie jest poparta testami na torze. Przy Śląskiej jeździłem nieprzerwanie od poniedziałku do świątecznej niedzieli wieczorem. Mogę tylko podziękować toromistrzowi i menedżerowi Stanisławowi Chomskiemu, że w taki sposób spędzili ze mną święta.
3. Czy Stali nie grozi w tym sezonie schemat: wysokie wygrane u siebie i porażki na wyjazdach?
- To dopiero początek długiego i z pewnością bardzo trudnego sezonu. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by zgrać zespół i ostatecznie dogadać się z naszymi motocyklami. Po falstarcie w Lesznie jesteśmy tak zdeterminowani i zezłoszczeni, że podobne wpadki na pewno już się nam nie przydarzą.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?