Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały czas ktoś przychodzi, przynosi rzeczy, a ktoś dostaje pomoc. W weekend do tego magazynu w Zielonej Górze przychodziło po 500- 600 osób

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Wideo
od 16 lat
Nigdy nie było takiego miejsca, ale nie było też takich wielkich potrzeb. Przy ul. Dolnej 6 w Zielonej Górze został zorganizowany magazyn dla osób potrzebujących pomocy uchodźców z Ukrainy. W weekend przychodziło po 500- 600 osób.

– Proszę sobie wyobrazić, że trafiamy na dworzec centralny np. w Berlinie z torebką i dokumentami, bo nie było czasu, żeby się spakować. To, czego potrzebujemy to jest to, co jest potrzebne uchodźcom z Ukrainy – wyjaśnia obrazowo Patrycja Racinowska-Kołłątaj. – Ktoś chce się poczuć czysto po czterech, czy pięciu dniach podróży. Ktoś pierwszy raz po kilku dniach może ściągnąć buty. Potrzebuje kosmetyków, skarpetek, bielizny.

Patrycja to jedna z wielu osób zaangażowanych w pomoc dla uchodźców z Ukrainy. Przy ul. Dolnej 6 w Zielonej Górze zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie Katarzyna Prokopyszyn otworzyła miejsce pomocy.

– Urodziłam się po to, żeby działać – przyznaje pani Kasia. – Mam taki charakter, że im więcej robię, tym więcej mam energii.

A tej energii potrzeba bardzo dużo. W weekend na Dolną przychodziło po 500 - 600 osób dziennie. W pozostałe dni tygodnia przychodzi po 300.

Przy ul. Dolnej 6 w Zielonej Górze działa centrum pomocy. Codziennie przewija się około stu wolontariuszy. Segregują, dzielą rzeczy. Ofiarowują swój czas. Pomagają

Cały czas ktoś przychodzi, przynosi rzeczy, a ktoś dostaje p...

Pomoc dla Ukrainy. Proszek do prania na wagę złota

Wolontariusze szykują pakiety, aby zabezpieczyć najbardziej podstawowe potrzeby. W paczce jest np. pasta i szczoteczka do zębów, szampon.

– Brakuje nam męskich kosmetyków. Przyjeżdżają nastolatkowie i starsi panowie, którzy potrzebują tych rzeczy. Proszki do prania są na wagę złota. Wszystko, co dostają, muszą sobie wyprać. Wiem, że ludzie dają wyprane i wyprasowane rzeczy, ale tutaj rozdzielamy na kartony, kurzy się, rzeczy dotyka wiele osób. Prosimy o proszki w mniejszych porcjach. Świetne są gotowe woreczki po pół kilograma, zamiast jednego kartony 10-kilogramowego. Zdarzają się duże rodziny, ale lepiej mieć dziesięć porcji, bo wtedy dziesięć rodzin zabezpieczymy – tłumaczy pani Patrycja.

Potrzebna jest podstawowa chemia gospodarcza, miski, grzebienie, ale też żywność długoterminowa i do pierwszego wydania, kawa, mąka, zabawki dla dzieci, wszelkiego rodzaju artykuły szkolne.

– Pomyślcie o tym, że tutaj zjeżdżają matki, żony, siostry facetów, którzy bronią Ukrainy. Kiedy oni wiedzą, że ona zjadła, jest w cieple, jest bezpieczna, mają motywację do walki – wyjaśnia Patrycja Racinowska-Kołłątaj.

Wolontariusze w kamizelkach dzielą żywność, dają tyle, ile potrzeba dla danej rodziny. Kto dostaje pomoc? Ten, kto przekroczył polską granicę po 24 lutego. Ale nie zawsze każdy ma pieczątkę w paszporcie.

– Mamy informacje, że nie wszystkie osoby dostają pieczątki, im również udzielamy pomocy. Osoby, które dostały od nas pomoc, wracają i nas wspierają, szczególnie mężczyźni noszą ciężkie kartony. Ręce do roboty zawsze są potrzebne – mówi Katarzyna Prokopyszyn.

Wolontariusze działają w magazynie od 9 do 19. Wydawanie pomocy odbywa się od godz. 10 do 18.

Pomoc dla Ukrainy. Wolontariusze

Ktoś może być rano, ktoś później, ktoś w weekend. Codziennie przychodzi około stu takich osób.
– Pomoc zaczęła się od dwóch kołder i koca. Zadzwoniłem do kolegi, który ma czwórkę dzieci z pytaniem, czy nie ma rzeczy, z których wyrosły. Przywieźliśmy. Potem przyjechałem znowu i znowu. Zmobilizowaliśmy się, żeby pomagać – opowiada Tomasz Głogowski.

– Pierwszy sygnał, jaki dostałam na FB był taki, że na Dolnej 6 jest zbierana odzież, koce i kołdry dla potrzebujących. Zareagowałam od razu. Wzięłam to, co mamy w dobrym stanie i możemy się podzielić. Później zobaczyliśmy, co jeszcze potrzeba. Okazało się, że bardzo dobrym pomysłem jest dowożenie osób z dworca pod adres schronienia na przykład do Krosna Odrzańskiego, albo osób z ul. Dolnej do innych miejsc – opowiada Olimpia Bombińska. – Ludzie, którzy potrzebują pomocy są bardzo skromni, nieśmiali. Ci, którzy przynoszą nauczyli się segregować, opisywać. Panuje życzliwość i bezinteresowność. Piękne jest to, że są ludzie, którzy potrafią pomagać i robią to za darmo. Ogromny szacunek, dziękujemy za to, że jesteście.

CZYTAJ TAKŻE:

ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Lubuski Teatr przyjął pod swój dach uchodźców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska