Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CCC to zespół, który może wiele

Konrad Kaptur
Fot. Konrad Kaptur
Fot. Konrad Kaptur Fot. Konrad Kaptur
- Pokazałyśmy, że mamy charakter, że nie składamy broni dopóki nie zabrzmi ostatnia syrena - mówi Daria Mieloszyńska, bohaterka zwycięskiego meczu z mistrzyniami Polski z Krakowa. Ma rację.

W środowej potyczce naszych dziewczyn z faworyzowaną Wisłą było wszystko to, za co kibice kochają basket. Dramaturgia mogąca równać się z klasykami kinowymi Alfreda Hitchcocka, zwroty akcji szybsze niż bolidy Formuły 1, piękne rzuty i efektowne bloki. No i końcówka wymarzona dla kibiców "pomarańczowych". Celnych rzutów za trzy w wykonaniu Mieloszyńskiej nie wymyśliłby nawet najbardziej utalentowany scenarzysta.

- Szczęście uśmiechnęło się do nas. "Didi" wcześniej nie trafiała, a pod koniec, gdy presja była olbrzymia wzięła odpowiedzialność na siebie i dwa razy rzuciła celnie. Na tym właśnie polega sport, by trafiać w najważniejszych momentach - skomentował Krzysztof Koziorowicz, trener CCC.

Charakter to podstawa

O tym, jak ważne znaczenie ma we współczesnym sporcie odpowiednie przygotowanie psychiczne nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dziś, kiedy różnice w wytrenowaniu są niewielkie, o tym, kto zwycięża decydują niuanse, zazwyczaj niewidoczne gołym okiem.

W środę w analogicznej sytuacji jak nasza "Didi" znalazła się Jelena Skerovic. Gdyby piłka po jej rzucie przy czteropunktowym prowadzeniu Wisły, wpadła do kosza nasze mogły już się nie podnieść. Na szczęście Skerovic nie trafiła i piłka znalazła się w posiadaniu dziewczyn trenera Koziorowicza. Nikt jednak nie palił się do oddania rzutu.

Polkowiczanki bały wziąć na siebie odpowiedzialność. Wszystkie, poza "Didi", która nie od dziś znana jest z niesamowitego zaangażowania w grę, a także sportowego charakteru. Ona nigdy nie odpuszcza. Co więcej ma cechy, która pozwalają w niej upatrywać naturalną kandydatkę na liderkę zespołu. Jest bowiem Daria koszykarką z jednej strony odpowiedzialną, z drugiej natomiast wykazuje cechy boiskowego "szaleńca", który w kluczowych momentach nie kalkuluje, bo na to nie ma czasu, tylko podejmuje decyzje.

Presja jej nie paraliżuje, a ponadto swoim entuzjazmem zaraża koleżanki. Świadczą o tym słowa, które wypowiedziała na konferencji prasowej. - Mamy zespół. Każda daje z siebie maksimum. Jesteśmy drużyna z charakterem. To pewne, czego, jak czego, ale charakteru polkowiczankom nie odmówi nikt.

Musimy grać jeszcze lepiej

W środę CCC pokonało utytułowane rywalki i dało fanom basketu w Polkowicach chwile niezapomnianej radości. Ostatnią minutę dziewczyny grały przy ogłuszającym akompaniamencie tysiąca gardeł.

W związku z tym zrodziło się pytanie, czy ten zespół stać na to, by rywala pokroju Wisły pokonać kilka razy z rzędu? Myślę, że tak, ale pod warunkiem, że nasze poprawią kilka elementów, które szwankowały. Chodzi przede wszystkim rzuty osobiste. 10 celnych na 22 próby to nie jest wynik powalający. Kluczowe znaczenie wydaje się mieć jednak psychika.

- Dla moich dziewczyn mecze z Wisłą, czy Lotosem to są wielkie wydarzenia. Dla rywalek to po prostu kolejne spotkania. Musimy kilka takich pojedynków wygrać, by nabrać pewności i swobody - tłumaczy trener Koziorowicz.

Pierwszy krok nasze już zrobiły. Teraz czekamy na kolejne. Pewne jest, że potencjałem czysto sportowym nie odstajemy od tuzów ekstraklasy. O tym, czy ów potencjał przekujemy na sportowy wynik zadecyduje w dużej mierze psychika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska