MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cebulak, metanol i portorykańskie specjały

(decha), (pp), (hak)
Zielonogórscy kabareciarze Jarosław Marek Sobański i Przemysław Żejmo w poniedziałek może nie będą polewać się z wiader, ale wody raczej nie unikną. Z kolei Małgorzata Szapował ze Słoiczka Po Cukrze chce z synkiem Filipkiem używać całego dyngusowego asortymentu: pistoletów, jajek a nawet balonów napełnionych wodą.
Zielonogórscy kabareciarze Jarosław Marek Sobański i Przemysław Żejmo w poniedziałek może nie będą polewać się z wiader, ale wody raczej nie unikną. Z kolei Małgorzata Szapował ze Słoiczka Po Cukrze chce z synkiem Filipkiem używać całego dyngusowego asortymentu: pistoletów, jajek a nawet balonów napełnionych wodą. Mariusz Kapała
Marszałek lubuska zajmowała się Cebulakiem, Stefan Niesiolowski nie rozumie dlaczego Wielkanoc opanował Zajączek, a Kasprzak będzie "wsuwał" metanol. A Tymek jedzie dadaś.

- Jedziemy dadaś! - wołał w czwartek Tymek, synek Małgorzaty Czyżyckiej z zielonogórskiego kabaretu Ciach i Przemysława Żejmo z Jurków.

- Właśnie jedziemy do babci, ale święta spędzamy w domu. Tymek będzie miał czwarte urodziny. Przyjedzie kuzynostwo i będzie granda - zapowiada Przemek. - Jak dopisze pogoda, to będzie można zobaczyć nas na podwórku. Jak ganiamy zające. Czy będzie śmigus-dyngus? Oczywiście!
- Ja będę lała! - śmieje się Małgosia. - I Róża też będzie tatę lała.
- Wszyscy będą mnie lali i będę miał pseudonim "Lany Poniedziałek" - cieszy się Przemek, dodając, że o 16.00 - rozejm: rozpocznie się transmisja meczu Falubazu.
- Na święta wyjeżdżamy. Nad morze - zdradza Agnieszka Litwin-Sobańska z zielonogórskiego kabaretu Jurki, żona Jarosława Marka Sobańskiego. - Zwykle jesteśmy w rozjazdach, osobno. Teraz chcemy pobyć razem, uciekamy nawet od rodziców.

Dla najbardziej medialnego lubuskiego parlamentarzysty Stefana Niesiołowskiego Wielkanoc to największe święto chrześcijaństwa, pan Jezus zmartwychwstał…
- Jestem coraz starszy, a to daje podstawę do optymizmu - tłumaczy.
Wielkanoc spędzi oczywiście z rodziną, w Łodzi. Ciągle pytany jest o prezenty, a przecież to powinno być raczej kojarzone z Bożym Narodzeniem.
- Zawsze, wszystkim życzę mokrego dyngusa, smacznego jajka i szczodrego zająca - dodaje były marszałek Sejmu. - A każdy się koncentruje na tym ostatnim elemencie. A ja skupię się na dyngusie, ale oczywiście, biorąc pod uwagę aurę, postaram się nikogo nie przeziębić.

Marszałek Elżbieta Polak tradycyjnie nigdzie się nie wybiera na Wielkanoc.
- To raczej mój dom przyjmuje gości - tłumaczy. - Zawsze jest u mnie tato, moja siostra z Krakowa ze swoją rodziną i rodzina mojego męża. Przygotowania świąteczne rozpoczęłam odpowiednio wcześniej. To jest zawsze kwestia dobrego zaplanowania. W ubiegłym tygodniu była ładna pogoda, więc udało mi się pomyć okna. Jeśli chodzi o przygotowania w kuchni, ogromne wsparcie mam w mężu, który bardzo lubi gotować. Na moim świątecznym stole świeże królują potrawy, dlatego za pieczenie ciast i przygotowywanie mięsa czy sałatek zabieramy się najczęściej dopiero w piątek i w Wielką Sobotę. Obowiązkowo wypiekam mazurki, babki i serniki.

Jak opowiada marszałek tradycją rodzinną jest malowanie jaj. Dzięki sąsiadce z Wilna, która uczyła dzieci barwienia jaj cebulakiem. Żadne farbki tak ładnie nie pomalują świątecznych jaj, jak właśnie cebulak.

- Dom koniecznie musi być wiosennie przystrojony - zdradza Polak. - Od lat mam piękne kolorowe drewniane jaja, na stole stawiam ikebanki w świeżych kolorach, a w zakątkach domu stoją wielkanocne zajączki i kurczaczki. Moim ulubionym dniem świąt jest Wielka Sobota. To bardzo zabiegany dzień, ale też rodzinny, kiedy jest czas na refleksję i modlitwę.

Wojewoda Marcin Jabłoński ucina rozmowę na wielkanocne tematy. Dodając, że stara się chronić swoje życie prywatne i jest to jego zasadą, nie tylko od święta.
- Na pewno Wielkanoc spędzę w gronie najbliższych, rodzinnym - dodaje tylko.

- Święta spędzę z rodziną i mam zamiar pogotować z żoną kilka naszych portorykańskich specjałów - dodaje Walter Hodge, koszykarz zielonogórskiego Zastalu. - Pewnie odwiedzę też rodziny znajomych chłopaków z parkietu. Ogólnie mam zamiar jednak odpocząć i zapomnieć o problemem dnia codziennego. I tego wszystkim życzę.

- A ja zamiast smacznej białej kiełbasy i jajeczka będę "wsuwał" metanol - mówi całkiem poważnie żużlowiec gorzowskiej "Stali" Krzysztof Kasprzak. - Tak się złożyło, że w przeddzień inauguracji ekstraligi miałem jeszcze indywidualne starty, a w lany poniedziałek zaczynamy sezon meczem z Unibaksem Toruń. Dlatego Wielkanoc od wielu lat kojarzy się mi z żużlem, a nie świątecznym stołem. Oczywiście niedziela jest dla rodziny, wspólnie idziemy do kościoła. Ale nazajutrz po śniadaniu ja, tata i brat wyruszamy na mecz, a mama zostaje sama w domu. Takie święta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska