- To jakiś absurd! Nawet jeśli takie okno miałoby uratować tylko jedno dziecko, to uważam, że miejsca takie mają sens - denerwuje się Ewelina Janas z Zielonej Góry, która sama niedawno urodziła Michalinę. - Aż nie chce mi się wierzyć, że ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł?!
Tymczasem Komitet Praw Dziecka ONZ ogłosił, że planuje wymóc na Parlamencie Europejskim wydanie zakazu funkcjonowania tzw. okien życia. Dlaczego? Bo pozbawiają one możliwości poznania przez dziecko swoich rodziców.
W Polsce pierwsze takie okno pojawiło się sześć lat temu w Krakowie. Dziś działa ich - najczęściej przy zgromadzeniach sióstr, klasztorach, zakonach - 50. Tam matka może zostawić niechciane dziecko. Anonimowo. I bez żadnych konsekwencji. W oknie jest małe łóżeczko. Kiedy ktoś włoży dziecko do środka, siostry otrzymują sygnał i natychmiast, o każdej porze dnia i nocy, są już przy niemowlaku. By się nim zająć, a z czasem - jeśli matka nie zgłosi się w ciągu miesiąca - znaleźć mu nową rodzinę. Dzięki tym miejscom uratowano już w kraju 44 noworodki. Ostatnio, w listopadzie br., w Legnicy.
Jak w naszym województwie działają okna życia? Czy udało się dzięki nim ocalić noworodki? A jeśli tak, to ile było takich przypadków? Przeczytasz o tym w czwartek, 6 grudnia, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?