Ceny paliw na renomowanych stacjach w Gorzowie są zwykle o 6-10 groszy wyższe niż w porównywalnych miastach - Zielonej Górze, Pile czy Koszalinie. - Nie mamy wpływu na wysokość cen, dostajemy je z centrali - mówią kierownicy gorzowskich stacji paliw koncernów: Aral, BP, Orlen, Shell i Statoil.
Chcieli ją przerwać
Rzecznicy prasowi koncernów przyznają, że wysokość cen na poszczególnych stacjach ich sieci zależy od cen u najbliższych konkurentów. - To ewidentna zmowa. Nikt nie wyłamie się i nie obniży ceny, bo sąsiedzi go wykończą. Jak? Zastosują jeszcze niższe ceny albo naślą kontrolę, która zawsze coś wykryje. W środowisku znane są przypadki wykańczania ludzi, którzy chcieli przerwać zmowę cenową - przyznaje anonimowo pracownik małej stacji.
Paweł Poręba z biura prasowego Orlenu w Warszawie wskazuje kilka innych powodów zróżnicowania cen. - Im stacja dalej do bazy magazynowej, tym cena musi być wyższa. Cenę podwyższają koszty utrzymania i amortyzacji myjni samochodowych i liczna załoga. Z drugiej strony stacja mająca wielu klientów może obniżać ceny. Nie wierzę w zmowę stacji koncernów, przecież one konkurują ze sobą - mówi.
Co u mniejszych?
Aż siedem stacji paliw znajduje się przy ul. Podmiejskiej. Tankują w nich głównie firmowe ciężarówki, ale również prywatne samochody osobowe. Szefowie stacji także przyznają, że ustalają ceny według stawek sąsiadów. - Biorę ceny takie, jak moi sąsiedzi z ulicy, zwłaszcza PKS. A nawet trochę niższe od moich konkurentów. Bo inaczej nikt do mnie nie przyjedzie - wyjaśnia Sebastian Wąchała, kierownik stacji Tow - Mot. Dlaczego na Śląsku czy w Wielkopolsce paliwo jest tańsze niż w naszym województwie? - Bo tam konkurencja między stacjami jest znacznie większa - odpowiada.
W cieszącej się zaufaniem kierowców stacji PKS o cenach paliw decydują kolegialnie trzej pracownicy. - Uwzględniamy przede wszystkim koszty zakupu paliwa w Orlenie. Właśnie ten koncern ustawia ceny paliw w naszym kraju. Doliczamy marżę, która wystarczyć musi na amortyzację, wynagrodzenia sześciu pracowników i niewielki zysk. Ponieważ kosztów prowadzenia stacji nie mamy najwyższych, stać nas na konkurencyjne ceny - tłumaczy kierownik Zbigniew Mościcki.
Ceny pod Niemców?
JAK KUPOWAĆ?
Andrzej Szyjkowski, diler Opla, zauważył, że w Gorzowie paliwo jest z reguły znacznie droższe aniżeli we Wrocławiu, Katowicach, Krakowie, Zielonej Górze czy Poznaniu. Chodzi o stacje należące do koncernów i przy głównych trasach. - Paliwo jest u nas droższe, bo ceny ustala się pod Niemców. Zagraniczni kierowcy mają zaufanie do wielkich koncernów, jak Aral, Statoil czy Shell, więc one na pograniczu nieźle prosperują - uważa A. Szyjkowski.
Inne zdanie ma Tadeusz Sienkiewicz, diler Skody. - Rejon Wrocławia to też teren przygraniczny, gdzie jest jeszcze więcej Niemców, a mimo to paliwo jest tam znacznie tańsze. Wokół Gorzowa konkurencja nadal jest mniejsza niż w wielkich ośrodkach. Na dodatek nie ma tu wielkich składów - argumentuje.
Cena albo jakość
Wielkim koncernom krajowych klientów napędziły głośne kontrole jakości paliw. Nieodpowiedni olej napędowy i benzynę kontrolerzy z reguły ujawniali na małych położonych na uboczu stacjach. - Rzeczywiście mają kłopoty z jakością. Są jednak stacje, które sprowadzają paliwa od sprawdzonych dostawców, a mają niższe ceny - mówi Andrzej Wawrzyński, miejski rzecznik konsumentów.
Co kilka miesięcy wybucha w mieście dyskusja na temat paliw. Kierowcy zawodowi apelują o bojkot największych stacji, by zmusić je do obniżenia stawek. Nie każdego jednak stać na wyjeżdżanie za miasto. W ostatnich dniach w internecie ruszyła akcja wysyłania e-maili ze skargami na gorzowską zmowę paliwową do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Protesty można wysyłać na adres: uokik@ uokik.gov.pl lub wroclaw@ uokik.gov.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?