Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorwacja po studencku

Łukasz Chajewski
W naszym kraju przyjęło się, że wczasy za granicą do najtańszych nie należą i stać na nie jeśli nie nielicznych, to na pewno mniejszość potencjalnych turystów. Utarło się również, że znacznie taniej jest pojechać nad polskie morze. Poniżej znajdują się dowody na to, że wyjazd do chociażby Chorwacji nie musi być drogi.
Chorwacja po studencku
Łukasz Chajewski

(fot. Łukasz Chajewski)

Od początku nie byliśmy nastawieni na luksusy, to prawda. Zamierzaliśmy spać na polach namiotowych porozrzucanych po wyspach, które z kolei porozrzucane są wzdłuż całego wybrzeża Perły Adriatyku. Transport na miejscu miały nam zapewnić promy, ewentualnie autobusy lub autostop. Jedynym poważnym problemem był przejazd z i do Polski. Koszt 500 złotych w jedną stronę i 36 godzin spędzonych w podróży i na dworcach od razu wyeliminował pociąg. Wystarczyła jednak godzina poszukiwań by znaleźć dużo lepszy, szybszy i tańszy środek transportu.

Wykupiliśmy w biurze podróży sam przejazd do Chorwacji. Zapłaciliśmy 275 złotych za transport w obie strony, a autokar odebrał nas z Zielonej Góry. Czas podróży? Niewiele ponad 20 godzin. Wysiedliśmy niedaleko Trogiru, skąd po zwiedzeniu starego miasta podjechaliśmy autobusem do Splitu. Tam czekał na nas trudny wybór: dokąd płyniemy. Zdecydowaliśmy się na rajd po środkowej Dalmacji. Wpierw udaliśmy się na wyspę Hvar, gdzie spędziliśmy 3 dni. Namiot na polu rozbiliśmy 5 metrów od morza. Kolejnym przystankiem była wyspa Korcula. Problemem nie była nawet spora odległość dzieląca port od pola namiotowego. Ledwo wyciągnęliśmy rękę z prośbą o podwiezienie a już usłyszeliśmy pisk opon i zobaczyliśmy uśmiechnięte francuskie twarze zapraszające nas do środka.

Po Korculi nadszedł czas na Lastovo, najdalej wysuniętą wyspę Chorwacji. W obliczu braku pola namiotowego zdecydowaliśmy się na nocleg w apartamencie, który kosztował nas 40 Euro za 3 dni. Było wartoPo powrocie do Splitu, zostały nam jeszcze 2 dni , na które nie mieliśmy pomysłu. Ostatecznie zdecydowaliśmy się wrócić na Hvar. Jak się żywiliśmy? Ceny wbrew pozorom nie są aż tak wygórowane. Niektóre stawki potrafiły też pozytywnie zaszokować. Arbuz chociażby potrafił kosztować niewiele ponad 2 złote. Gdy nudziło nam się gotowanie i jedzenie arbuzów lądowaliśmy w jakiejś knajpce zamawiając dostępne wszędzie dzięki postępom globalizacji spaghetti i pizzę. A koszt promów? Za rejs ze Splitu na Hvar zapłaciliśmy kwotę porównywalną z ceną biletu PKS-u z Zielonej Góry do Kożuchowa.

Czas na bilans. Koszt całego wyjazdu wyniósł niespełna 1000zł. Objechaliśmy 3 wyspy, zwiedziliśmy najpiękniejsze miasta Dalmacji, poznaliśmy Chorwację nie tylko od tej turystycznej strony. Spanie pod namiotem rozbitym pod drzewem oliwnym też ma swój klimat. W kwestii żywienia wcale nie głodowaliśmy, wręcz przeciwnie, mój kompan podróży po powrocie do domu stwierdził, że przytył 2 kilogramy. Ale może to ,,wina" chorwackiego piwa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska