Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężki kosz, a kościół daleko

TATIANA MIKUŁKO 0 68 324 88 19 [email protected]
Regina Buganik mimo że ma już 80 lat, w dniu naszych odwiedzin sama bieliła w domu ściany. Potem, już odświętnie ubrana, rozpoczęła opowieść...
Regina Buganik mimo że ma już 80 lat, w dniu naszych odwiedzin sama bieliła w domu ściany. Potem, już odświętnie ubrana, rozpoczęła opowieść... TOMASZ GAWAŁKIEWICZ
Świnka już zabita. Okna umyte. W niedzielę dom napełni się zapachem drożdżowej paski. Regina Buganik upiecze ją najpierw na konkurs do Żagańskiego Pałacu Kultury, a pod koniec tygodnia na domowy stół.

Pomogą jej w tym wnuki. - Ja skończyłam 80 lat, ręce i palce już nie te. Nie dałabym rady ciasta zagnieść - zdradza pani Regina. Kiedyś sama nie tylko słodkości robiła, ale i palmy wielkanocne, pisanki, koszyczki, kurki, koguciki... W domu na święta było zawsze kolorowo i radośnie, tak jak w jej rodzinnych stronach.

Ciężki kosz, a kościół daleko

- Gdy byłam dzieckiem, zawsze się tej Wielkanocy bałam - opowiada kobieta. - Jako najstarsza musiałam chodzić do święconki. Wtedy przez całe święta jadło się tylko to, co ksiądz w kościele wodą pokropił. Mama ładowała mi do kosza 12 jaj, świńską nogę, dwa kilogramy kiełbasy, bochen chleba, buraczki, chrzan, sól, masło... Z tym wszystkim 10 km szłam. Ciągnęłam ten kosz, niosłam. Męczyłam się strasznie. A po powrocie był taki zwyczaj, że trzeba było ze święconką dom trzy razy wokół obejść. Gospodarstwo mieliśmy duże, więc znowu się męczyłam.
W niedzielny poranek przy stole zasiadało 12 osób. Babcia pani Reginy dziękowała Bogu za dary, wszyscy dzielili się jajkiem. Potem cała rodzina klękała i wołała: "Alleluja, Alleluja, narodził się Chrystus!". - Oj, wesoła była Wielkanoc, bardzo radosna - wspomina pani Regina.

Duża rodzina

Najzabawniej było oczywiście w lany poniedziałek i babski wtorek. - W drugi dzień świąt chłopcy lali wodę, we wtorek baby. Oblewaliśmy się cały dzień, jaka mokra byłam, o matko! Wiadra nosiliśmy ze studni oddalonej od domu o trzy kilometry - mówi pani Regina.
Teraz święta już nie takie wesołe. U pani Reginy w domu pisanek nikt już nie robi. - No bo komu by się chciało, gdy wszystko gotowe można kupić. Dzieci ani wnuki nie nauczyły się ode mnie pisać po jajkach, ani palm stroić, ani pasek wypiekać - zdradza kobieta.
Mimo to święta będą bardzo rodzinne. Przy stole zbiorą się najbliżsi. Ale nie wszyscy. - Nie zmieściliby się. Mam dziewięcioro dzieci, 18 wnucząt i 13 prawnucząt - wylicza pani Regina. - Cała rodzina to 60 osób. Zjadą się na moje urodziny pod koniec kwietnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska