Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z gimbusami w gminie Świdnica?

Marta Dudka 68 324 88 43 [email protected]
Dzieci znają Tadeusza Dziaduszka jako „pana Tadka”, który zawsze im pomoże wnieść ciężki plecak do autobusu.
Dzieci znają Tadeusza Dziaduszka jako „pana Tadka”, który zawsze im pomoże wnieść ciężki plecak do autobusu. Mariusz Kapała
Rodzice boją się, że ich dzieci zamiast gimbusami, jak dzieje się dotychczas, będą wożone do szkoły przez autobusy PKS.

Do redakcji „GL” przyszedł anonimowy list tej treści: Mieszkam w niewielkiej wsi, jestem mamą dwóch córek, które codziennie dojeżdżają do Zespołu Szkół w Świdnicy. Codziennie korzystają ze szkolnego autobusu. Jestem bardzo zadowolona z takiego rozwiązania, tym bardziej, że zarówno kierowcy, jak i opiekunki jeżdżące z dziećmi, są stąd i wszyscy rodzice ich znamy. Dzięki temu wiem, że moje dziewczynki są bezpieczne. Od kilku dni dochodzą do mnie wiadomości, że wójt zamierza gimbusy sprzedać PKS-owi. Pojawiają się u nas, rodziców pytania: czy PKS na pewno nie zlikwiduje kursów, czy nie zwolni kierowców i czy będziemy musieli płacić za przejazdy?

Zdenerwowaniu i zaniepokojeniu rodziców nie ma co się dziwić. Wicewójt Arisa Jaz przyznaje, że PKS faktycznie złożył ofertę na przewóz dzieci do szkół (a są dwie, w Świdnicy i Słonem, jest też oddział w Koźli). - O tym, że taka plotka jest, wiemy od dawna, tylko nie wiemy skąd się wzięła. Ludzie tworzą pewne fakty, które nie miały jeszcze miejsca. Prawdą jest, że PKS złożył taką ofertę, ale jak na razie odbyły się dwa spotkania wójta i przedstawicieli przewoźnika - tłumaczy A. Jaz i dodaje: - W kwietniu, kiedy zmienił się rozkład jazdy, mieszkańcy Świdnicy poprosili o spotkanie z kierownictwem PKS-u, bo nie podobały im się te zmiany. Na spotkaniu sami mieszkańcy zasugerowali, że Świdnica jest ostatnią gminą, która ma własne gimbusy i na własną rękę wozi dzieci do szkoły.

Więc PKS przysłał ofertę, w której pisze, że zatrudni kierowców obecnie obsługujących przewozy i zatrudni opiekunów, którzy będą dbali o dzieci. Zatem nikt nie powinien stracić.

- Już pracowałem w PKS-ie i drugi raz do tej samej wody nie wejdę. Wiem, jak to będzie. Zatrudnią nas i wciągną w ogólny grafik. Raz pojedziemy z dziećmi, a raz wyślą nas do Świebodzina, Gorzowa, Szczecina. Codziennie w innym miejsce - zdradza nam Tadeusz Dziaduszek. Bo teraz praca kierowcy wygląda tak: od 7 rano zbiera dzieci z całej gminy i zawozi do szkoły. Potem gdy jest potrzeba zabiera do muzeum, do kina, na basen. I czeka na dzieci, aż skończą zajęcia. A w międzyczasie, w garażu kierowcy zamieniają się w mechaników i naprawiają stare gimbusy. - Wozimy też mieszkańców na gminne imprezy, jak np. dzień seniora - mówi T. Dziaduszek i dodaje: - Dzieci nas znają. Dla nich jestem panem Tadkiem, który zawsze pomoże.

- Ale my nie wiemy, na jakich zasadach PKS zatrudni tych ludzi. Przecież mówimy o czysto hipotetycznych wydarzeniach. A do tej pory nikt jeszcze nie przyszedł bezpośrednio do urzędu, by potwierdzić, albo zaprzeczyć tym plotkom u źródła - ucina wicewójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska