Dzielnicowi mieli być bardziej mobilni. Zakładano, że szybciej dotrą w swoje rewiry. Jak to mieli zrobić? Na motorynkach. Miasto przed laty kupiło małe motorki dla komendy. Trafiły do dyspozycji dzielnicowych.
Od początku wielu z nich nie chciało korzystać z małych jednośladów. Mówili, że wyglądają na nich śmiesznie. Faktycznie potężny policjant, z wielkim kaskiem na głowie, na motorku przypominał bardziej postać z "Gwiezdnych Wojen", niż funkcjonariusza.
Możliwości sprzętu też były fatalne. Motorynka wioząc 90-kilogramowego policjanta ledwo jechała pod górkę. Z czasem policjanci coraz częściej odstawiali te maszyny do garaży. Choć zgłaszali naszej redakcji, że ówczesne władze komendy nakazywały wsiadać na niebieskie dwukołowce.
W końcu sprzęt na dobre został w garażach.
Co się stało z motorynkami, które miały usprawnić pracę policji, a od dawna nie widać ich na ulicach? Okazuje się, że już... ich nie ma w mieście. - Dwa lata temu pięć sztuk przekazaliśmy do PZM-otu, siedem zostało wystawionych w przetargu - informuje rzeczniczka zielonogórskiej policji podkom. Małgorzata Stanisławska.
PZM-ot motorynki przejął w związku z akcją "Skuter zamiast alkoholu i narkotyków".
Do 2006 r. sprzęt mógł służyć policji. jego czas się skończył. Nie da się ukryć, że i tak więcej stały niż jeździły. - Były bardzo awaryjne, miały również za słabe silniki - mówi Stanisławska.
Z tych powodów również policjanci niechętnie wsiadali na niebieskie jednoślady z silniczkami. Dziś dylematów już nie mają...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?