Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarni Żagań stracili u siebie dwie bramki

Tomasz Hucał 0 68 377 02 20 [email protected]
Legniczanin Marcin Garuch sprawiał wiele kłopotów zawodnikom Czarnych. W tej sytuacji próbuje mu przeszkodzić Krzysztof Fiedorowicz
Legniczanin Marcin Garuch sprawiał wiele kłopotów zawodnikom Czarnych. W tej sytuacji próbuje mu przeszkodzić Krzysztof Fiedorowicz fot. Zbigniew Janicki
Nie takiej inauguracji życzyli sobie kibice w Żaganiu. W sobotę przekonaliśmy się, że Czarni to zupełnie nowy zespół, któremu potrzeba jeszcze zgrania, a także większej siły ognia.

Bo jedna groźna sytuacja na własnym boisku to za mało.

Zgodnie z przewidywaniami sobotnie spotkanie w Żaganiu wywołało ogromne zainteresowanie. Mimo okresu urlopowego na stadionie pojawiło się ok. 3 tysięcy widzów, w tym kilkudziesięcioosobowe kluby kibica z Żagania i Legnicy.

Początek meczu rozczarował wszystkich. Obie drużyny grały bardzo zachowawczo i co najgorsze - chaotycznie. Pierwszą groźną sytuację mieliśmy w 14 minucie, kiedy to po rzucie rożnym głową uderzał Vojislav Bakrac. Jednak strzał tego blisko dwumetrowego obrońcy Miedzi był niecelny. Sześć minut później goście mieli bardzo dobrą sytuację do zdobycia gola. Michał Ilków-Gołąb dograł do Pawła Łodygi, ale ten z 3 metrów nie potrafił pokonać Roberta Stawiarskiego.

Jedyna groźna akcja gospodarzy w pierwszej części meczu miała miejsce w 40 minucie. Piotr Dutkiewicz wpadł w pole karne, jednak zamiast uderzać z pierwszej, próbował przyjąć futbolówkę i wybił mu ją Krzysztof Kotlarski.

Po przerwie na początku przeważali gospodarze. W 56 minucie Dariusz Piechowiak wrzucił piłkę z rzutu wolnego, w polu karnym odwrócony tyłem do bramki Michał Bała główkował, ale za lekko by zaskoczyć golkipera Miedzi. Minutę później żagański napastnik świetnie uderzył z kilkunastu metrów, ale piłka uderzyła w poprzeczkę.

Odpowiedź gości była szybka. W 60 minucie Marcin Garuch świetnie podał do Patryka Musiałowskiego, ten był szybszy od żagańskich obrońców popędził na bramkę, przerzucił piłkę nad bramkarzem i zdobył pierwszego w sobotę gola.
- Nie skróciliśmy pola gry, poszło dobre podanie i niestety stało się - komentował po meczu Stawiarski, najlepszy piłkarz w drużynie gospodarzy.

Gdyby nie bramkarz Czarnych w 74 minucie byłoby 0:2. Stawiarski jednak świetnie obronił strzał, który będąc sam na sam z nim oddał Ilków-Gołąb.

Z każdą minutą żaganianie opadali z sił i w doliczonym czasie gry, po błędzie obrony stracili drugiego gola. Technicznym uderzeniem popisał się Garuch, piłka jeszcze odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska