Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekamy na lepsze czasy

ANDRZEJ FLÜGEL
Paweł Wiekiera (na zdjęciu w pojedynku ze Zbigniewem Marculewiczem podczas meczu z ŁKS-em) jest chyba jedynym zawodnikiem, który jak na razie spełnił oczekiwania
Paweł Wiekiera (na zdjęciu w pojedynku ze Zbigniewem Marculewiczem podczas meczu z ŁKS-em) jest chyba jedynym zawodnikiem, który jak na razie spełnił oczekiwania fot. Tomasz Gawałkiewicz
Nie pożegnali godnie starego roku zawodnicy Intermarche Zastalu. Przegrali w słabym stylu w ŁKS-em Łódź i ciągle balansują na granicy czołowej ósemki. Szkoda bo można było udać się na świąteczną przerwę w znacznie lepszych nastrojach.

Wydawałoby się, szczególnie po pierwszej połowie, że jest wielka szansa by wygrać. Mecz stał na słabym poziomie ale zwycięstwo osłodziłoby kibicom to, co pokazały oba zespoły. Niestety, nic z tego. Po przerwie nasi zagrali znacznie poniżej możliwości. I tylko dlatego ze zwycięstwa mógł cieszyć się ŁKS.

Odrobiliśmy straty

Cieszył się trener gości Radosław Czerniak - Bałem się tego spotkania - powiedział. - Zastal to mocna ekipa, zresztą przegraliśmy z nimi u siebie. To był mecz praktycznie o cztery punkty. Jesteśmy po ciężkim tygodniu i mini zgrupowaniu przed rundą rewanżową, bardzo cieszy mnie zwycięstwo w Zielonej Górze. Myślę, że mimo pewnych niedostatków był to ciekawy mecz dla kibiców. Spodziewałem się że mój zespół będzie miał przestoje w końcówkach kwart i dobrze, że tylko w dwóch pierwszych. Pozwoliliśmy uciec Zastalowi, ale na szczęście w drugiej połowie potrafiliśmy dogonić rywala, wygrać i odrobić straty z pierwszego spotkania.

Samą obroną się nie da

Szkoleniowiec Intermarche Zastalu Tomasz Herkt: - To było spotkanie żywcem przypominające kilka poprzednich w naszej sali z pierwszej rundy kiedy przegrywaliśmy na przykład z Żubrami po jakiś niewiarygodnych trójkach. Dzisiaj Mordzak trafił równo z syreną za trzy i udało mu się top jedyny raz i to w decydującym momencie spotkania. Mieliśmy dużo czytelniejsze sytuacje a jednak nie zdobywaliśmy punktów.

Naszą bolączką była słaba skuteczność. Nie możemy rzucać przez 20 minut u siebie 28 punktów. Samą obroną meczu wygrać się nie da, Nastawialiśmy się na walkę i była. Jednak w zespole ŁKS-u powyżej 10 punktów zdobyło czterech zawodników a u nas tylko dwóch. To za mało żeby zwyciężyć do tego nie mając w końcówce łutu szczęścia.

Może będzie lepiej?

Tyle obaj szkoleniowcy. To był ostatni występ naszego zespołu w tym roku. Niestety, charakterystyczny do tego co się w zielonogórskim baskecie przez ostatnie miesiące działo. Najpierw były marzenia o ekstraklasie, potem fatalna wpadka w pierwszej rundzie play offu i klęska. Potem montowanie innej ekipy na czele z nowym trenerem. Już bez zapowiedzi awansu w tym sezonie, ale obietnicą fajnej i coraz lepszej gry.

Co z tego zrealizowano? Na razie niewiele. I nie chodzi o dotychczasowy bilans, choć ten jest kiepski (osiem zwycięstw i tyle samo porażek). Na razie nie widać nowej jakości, czegoś co w przyszłym sezonie może pozwolić na powalczenie o awans. Oczywiście to połowa rozgrywek. Jeszcze wiele może się zmienić. Oby tak się stało. Życzę tego trenerom, koszykarzom i kibicom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska