Wydawałoby się, szczególnie po pierwszej połowie, że jest wielka szansa by wygrać. Mecz stał na słabym poziomie ale zwycięstwo osłodziłoby kibicom to, co pokazały oba zespoły. Niestety, nic z tego. Po przerwie nasi zagrali znacznie poniżej możliwości. I tylko dlatego ze zwycięstwa mógł cieszyć się ŁKS.
Odrobiliśmy straty
Cieszył się trener gości Radosław Czerniak - Bałem się tego spotkania - powiedział. - Zastal to mocna ekipa, zresztą przegraliśmy z nimi u siebie. To był mecz praktycznie o cztery punkty. Jesteśmy po ciężkim tygodniu i mini zgrupowaniu przed rundą rewanżową, bardzo cieszy mnie zwycięstwo w Zielonej Górze. Myślę, że mimo pewnych niedostatków był to ciekawy mecz dla kibiców. Spodziewałem się że mój zespół będzie miał przestoje w końcówkach kwart i dobrze, że tylko w dwóch pierwszych. Pozwoliliśmy uciec Zastalowi, ale na szczęście w drugiej połowie potrafiliśmy dogonić rywala, wygrać i odrobić straty z pierwszego spotkania.
Samą obroną się nie da
Szkoleniowiec Intermarche Zastalu Tomasz Herkt: - To było spotkanie żywcem przypominające kilka poprzednich w naszej sali z pierwszej rundy kiedy przegrywaliśmy na przykład z Żubrami po jakiś niewiarygodnych trójkach. Dzisiaj Mordzak trafił równo z syreną za trzy i udało mu się top jedyny raz i to w decydującym momencie spotkania. Mieliśmy dużo czytelniejsze sytuacje a jednak nie zdobywaliśmy punktów.
Naszą bolączką była słaba skuteczność. Nie możemy rzucać przez 20 minut u siebie 28 punktów. Samą obroną meczu wygrać się nie da, Nastawialiśmy się na walkę i była. Jednak w zespole ŁKS-u powyżej 10 punktów zdobyło czterech zawodników a u nas tylko dwóch. To za mało żeby zwyciężyć do tego nie mając w końcówce łutu szczęścia.
Może będzie lepiej?
Tyle obaj szkoleniowcy. To był ostatni występ naszego zespołu w tym roku. Niestety, charakterystyczny do tego co się w zielonogórskim baskecie przez ostatnie miesiące działo. Najpierw były marzenia o ekstraklasie, potem fatalna wpadka w pierwszej rundzie play offu i klęska. Potem montowanie innej ekipy na czele z nowym trenerem. Już bez zapowiedzi awansu w tym sezonie, ale obietnicą fajnej i coraz lepszej gry.
Co z tego zrealizowano? Na razie niewiele. I nie chodzi o dotychczasowy bilans, choć ten jest kiepski (osiem zwycięstw i tyle samo porażek). Na razie nie widać nowej jakości, czegoś co w przyszłym sezonie może pozwolić na powalczenie o awans. Oczywiście to połowa rozgrywek. Jeszcze wiele może się zmienić. Oby tak się stało. Życzę tego trenerom, koszykarzom i kibicom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?