Czesław Grzywacz - członek Zarządu OSP Przylep, 50 lat stażu.
Czesław Grzywacz z Przylepu był tak "zarażony" strażą pożarną, że przez to - jak wspomina - miał obniżoną notę ze sprawowania w szkole podstawowej. Po prostu zwagarował...
- Było to w siódmej klasie, zamiast iść do szkoły pojechałem do pożaru - opowiada. A pożar wybuchł wówczas koło wsi Słone. - Pruliśmy starym traktorem ursus, który tak iskrzył, że jadąc przez las sami wywoływaliśmy ogień.
Tak na poważnie i oficjalnie pan Czesław wstąpił do OSP mając 18 lat. I jest w niej do dziś, w sumie ponad 50 lat! Oczywiście cały czas mieszkając w Przylepie. Pokazuje zaświadczenia o zaliczonych kursach. W 1965 r. przeszedł pierwsze przeszkolenie na motopompiarza, potem na dowódcę sekcji, naczelnika, kontrolera. Teraz jest konserwatorem i kierowcą.
- Remizę mamy w przebudowie, ja jestem po dwóch operacjach, więc udzielam się trochę mniej. Ale wciąż jestem czynnym strażakiem - dodaje. Cz. Grzywacz chwali się drużyną kobiecą w swoim OSP, a zwłaszcza faktem, że jego zastępcą, jako kierowcy jest kobieta. - Magister! - dodaje.
Zdaniem pana Czesława, minęły już romantyczne czasy, kiedy kto chciał mógł zostać strażakiem. Dziś bez szkolenia ani rusz. Ochotnicy są właściwie półprofesjonalistami.
- Kiedyś mieliśmy w OSP panią Kontraktowicz, która mieszała tuż przy remizie i miała telefon - wspomina Cz. Grzywacz. - Gdy dostawała wiadomość o pożarze szła i włączała syrenę. A my biegliśmy do samochodów. Dziś są pagery, komórki, inne czasy...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?