Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy dzieci będą musiały się tułać?

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Dzieci czują się szczęśliwe w rodzinnym domu dziecka. Czy urzędnicy sprawią, że znów będą musiały się tułać po placówkach opiekuńczych?
Dzieci czują się szczęśliwe w rodzinnym domu dziecka. Czy urzędnicy sprawią, że znów będą musiały się tułać po placówkach opiekuńczych? Fot. Anna Białęcka
Czy dzieci z rodzinnego domu dziecka w Przedmościu mogą spać spokojnie? Starosta zapewnia, że tak. Wysłał jednak pismo do tego domu, grożąc, że może dojść do rozwiązania umowy.

A konsekwencją rozwiązania umowy z Fundacją im. Korczaka, na opiekę nad pokrzywdzonymi dziećmi z powiatu głogowskiego, może być odesłanie podopiecznych do innych placówek. Fundacja powołała do życia między niepubliczne rodzinne domy w Przedmościu, Głogowie i Wądrożu. - Niektóre z tych dzieci trafiły do nas jako ledwo chodzące maluchy, a teraz to już nastolatki - mówi Tadeusz Głowacki z fundacji, prowadzący dom w przedmosciu. - Urzędnikom, jak widać, łatwo podjąć decyzję o ich przenosinach. Ale to nie są szafy czy jakieś inne przedmioty, to są uczuciowi mali ludzie.
Skąd ten cały problem? - W grudniu zwrócił się do nas powiat zgorzelecki z wielką prośbą o przyjęcie czwórki dzieci, rodzeństwa - opowiada T. Głowacki. - Dzieci były w jakiejś wyjątkowo tragicznej sytuacji. Jak mieliśmy odmówić?

I tak właśnie powstała "nadwyżka" dzieci w domu w Przedmościu. Szybko dowiedział się o tym urząd wojewódzki, sprawujący nadzór nad rodzinnymi domami dziecka. Urzędnicy z województwa, powołując się na poszanowanie praw dziecka, napisali pismo do urzędników w powiecie, że w tym domu jest przekroczony stan dzieci i w związku z tym "nie są spełniane standardy".

Zagroził zamknięciem placówki. Jak z automatu zadziałał powiat i pismo podobnej treści wysłał do Głowackiego. Czy to było działanie w trosce o dzieci? Być może, ale nikt z urzędników - ani z województwa, ani z powiatu - przed napisaniem tych pism, sytuacji na miejscu nie sprawdził.

A standardy w domu Głowackich są wysokie. Tu dzieci mają doskonałe warunki bytowe, dobrą opiekę, osiągają bardzo dobre wyniki w nauce, są szczęśliwe. Piszę o tym z przekonaniem, gdyż wielokrotnie odwiedzałam mieszkańców tego domu.

Bardziej po ludzku zachowali się urzędnicy z ministerstwa polityki społecznej, do których zwrócił się T. Głowacki o interpretację przepisów. Napisali do urzędu wojewódzkiego, że zgodnie z rozporządzeniem ministra w szczególnie uzasadnionych liczba dzieci może ulec zwiększeniu lub zmniejszeniu. Powołując się na dobro i poczucie stabilizacji dzieci zwrócili się z prośbą o informacje na temat możliwości pozostawienia tam wszystkich przebywających dzieci.

Po naszej sugestii starosta Rafael Rokszewicz spotkał się z Głowackimi w ich domu w Przedmościu. Był tam pierwszy raz. - Przekonałem się, że warunki są tam bardzo dobre, potwierdziła to także piątkowa kontrola z urzędu wojewódzkiego - powiedział starosta. - Mogę zapewnić, że nie dojdzie do rozwiązania umowy z tą fundacją. Jako urząd preferujemy jednak rodziny zastępcze a nie domy dziecka.
To dość dziwne stwierdzenie w sytuacji, gdy powiat stworzył właśnie filię domu dziecka w Kotli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska