Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy GKP Gorzów rozpocznie marsz w górę tabeli?

Redakcja
Łukasz Maliszewski (przy piłce) rządził w środku pola. Próbuje powstrzymać go Nigeryjczyk Longinus Uwakwe.
Łukasz Maliszewski (przy piłce) rządził w środku pola. Próbuje powstrzymać go Nigeryjczyk Longinus Uwakwe. fot. Aleksander Majdański
Trener gorzowian przed kolejnym meczem: - Zdobędziemy bielską twierdzę.

- "Stalówka" niech się cieszy, że nie straciła więcej goli - mówił zadowolony szkoleniowiec GKP Gorzów. Jego podopieczni wygrali w środę ważny mecz ze Stalą Stalową Wolą aż 3:0.

W tym sezonie występy beniaminka pierwszej ligi przypominają polskie lato. Jednego dnia temperatura skacze powyżej 30 stopni Celsjusza, by następnego wpaść w późnojesienne klimaty. Na szczęście w środę po raz drugi zaświeciło nam słońce.

To się podobało

Niezadowolenie działaczy, ostatnie miejsce w tabeli i tylko cztery punkty to powody, dla których zwycięstwo nad Stalą Stalowa Wola było potrzebne niebiesko-białym jak tlen do życia. W błyskawicznej metamorfozie pomóc miał świeżo zatrudniony opiekun Czesław Jakołcewicz. Nowa "miotła" od razu wzięła się za ostre porządki i w środę zobaczyliśmy fajny, ofensywny futbol.

Po zdobytym golu nie było żadnego murowania, tylko szukanie kolejnych. Cieszyła też udana końcówka. Do tej pory drzemki, które ucinaliśmy sobie w ostatnich minutach kosztowały nas utratę cennych punktów. Tym razem, to my uderzyliśmy znienacka i piłka dwa razy zatrzepotała w siatce.

Czołowym architektem wygranej był bez wątpienia Szymon Sawala. Znakomity koncert gry przypieczętował ładną bramką. Udanie wprowadził się też na boisko "rezerwista" Maciej Malinowski, który piękną główką pokonał bramkarza Stali.

Garnitur w kolorze kiru

Przed wyższą porażką gości uchronił bramkarz Krzysztof Wietecha, który wyciągał takie piłki, że strach. - Wpuszczenie aż trzech goli, to wstyd. Ale przy każdym z nich nie miałem żadnych szans. To były zbyt precyzyjne uderzenia - ocenił.

Nasi zagrali świetnie, ale prawdziwym ojcem sukcesu był jednak Jakołcewicz. "Cud", którego dokonał w ciągu trzech dni jest godzien podziwu. - Wszystko zależy od odpowiedniej motywacji - wyjaśnił. - Chłopcy uwierzyli we własne siły i to wystarczyło.

Talizmanem okazał się natomiast... garnitur trenera w kolorze kiru. - Mam go jeszcze z czasów, gdy pracowałem w Łomży - zdradził Jakołcewicz. - Wówczas wygraliśmy siedem spotkań z rzędu i na dobre uciekliśmy ze strefy spadkowej. Liczę, że historia powtórzy się z GKP.

Teraz nasi muszą stawić czoła zdecydowanie silniejszej drużynie - liderowi z Bielska-Białej. Czy gorzowianie są w stanie pobić mistrza? Będzie piekielnie trudno, bo Podbeskidzie to drużyna na awans.

Idzie idzie Podbeskidzie

Atutem podopiecznych Marcina Brosza jest głównie znakomita organizacja gry w defensywie. Prawie bezbłędny w bramce były zawodnik Pogoni Świebodzin Łukasz Merda, "żelazna" czwórka obrońców plus dwójka świetnie wyszkolonych defensywnych pomocników Łukasz Matusiak - Rafał Jarosz stanowią rygiel, który w tym sezonie tylko pięć razy dał się sforsować.

W dodatku u siebie bielszczanie nie stracili punktów w 11 kolejnych meczach. Po raz ostatni bielską twierdzę zdobyła... "Stalówka", której udzieliliśmy dwa dni temu srogiej lekcji. Wykład, który daliśmy gościom, "profesor" Jakołcewicz chce powtórzyć w sobotę. - Jedziemy zdobyć bielską twierdzę - wali prosto z mostu trener. Dlaczego nie? Nie patrzmy z kim gramy, tylko na siebie. Wierzę, że się uda.

Jeśli mu zaufać, to nasi nie będą kolejną ofiarą "Górali". Gdyby jednak wyprawa nam się nie udała, nie ma co lamentować. Porażka z liderem to przecież nie wstyd, a lekcja pokory nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

Paweł Tracz
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska