Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy koło Babimostu powstanie skansen pszczelarski?

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- W tym miejscu, gdzie już wstawiłem kilkadziesiąt uli, mógłby powstać skansen-ogród roślin miododajnych - uważa Stanisław Baer
- W tym miejscu, gdzie już wstawiłem kilkadziesiąt uli, mógłby powstać skansen-ogród roślin miododajnych - uważa Stanisław Baer fot. Paweł Janczaruk
W gminie stawiają na ciekawe pomysły edukacyjne wiążące się jednocześnie z promocją małej ojczyzny. Po stworzeniu skansenu starych maszyn rolniczych w Podmoklach Małych przyszła kolej na powołanie nietypowego skansenu pszczelarstwa.

Stanisław Baer, prezes babimojsko-kargowskiego koła Lubuskiego Związku Pszczelarzy wiezie nas za miasto w stronę rezerwatu przyrodniczego Laski. Mijamy tory kolejowe linii Czerwieńsk - Zbąszynek i od razu skręcamy w lewo. Jeszcze kawałek i w prawo, w las. Po kilkuset metrach polną drogą zatrzymujemy się obok dwóch rzędów uli.

- To moje ule, ale jeśli pomysł uda się nam doprowadzić do końca, to zapewne staną tutaj także ule pozostałych kolegów z koła - mówi S. Baer. - Bo innego rozwiązania niż prywatne ule nie da się zastosować, pszczoły zawsze należą do konkretnych osób, które ich potem doglądają.

Jesteśmy na granicy terenu chronionego pod względem przyrodniczym. Prezes pokazuje, iż zagajnik dębowy to początek rezerwatu, ale lasek sosnowy, a w zasadzie samosiejki sosnowe, to jeszcze ziemia Agencji Nieruchomości Rolnych. I o ten grunt ubiegają się pszczelarze, a dokładniej - samorząd lokalny występujący w ich imieniu.

- Wystąpiliśmy do Agencji o 7 hektarów terenu bezpośrednio przyległego do rezerwatu - informuje burmistrz Bernard Radny. - Pismo poszło 3 listopada, prosiłem w nim o bezpłatne przekazanie wspomnianych gruntów, tworzących coś w rodzaju otuliny rezerwatu.

Odpowiedź z ANR w Gorzowie, filia w Zielonej Górze była negatywna. Burmistrz jednak nie zamierza rezygnować z walki o ziemię. Uważa, iż z treści odpowiedzi ANR wynika, że Agencja nie zrozumiała idei pszczelarzy i samorządu. - Pismo Agencji mówi, że nie może przekazać ziemi, gdyż naszym celem nie jest budowa infrastruktury gminnej, a ponadto odmawia, bo stworzenie ogrodu roślin miododajnych nie należy do zadań własnych samorządu - wylicza Radny.

Idea skansenu powraca

Wyjaśnijmy zatem na czym polega idea tego ogrodu. Otóż na skraju rezerwatu Laski miałby powstać żywy skansen pszczelarski, którym opiekowałoby się koło babimojsko-kargowskie pszczelarzy. Cel powołania nowej placówki wiąże się z edukacją społeczną, a jednocześnie z promocją małej ojczyzny.

- Mielibyśmy położone blisko siebie trzy wierzchołki trójkąta edukacyjnego - wylicza B. Radny. - Jadąc z Babimostu wycieczka, grupa szkolna trafiałaby na rezerwat przyrody Laski. Potem obserwowałaby ogród roślin miododajnych połączony ze skansenem pszczelarskim, a w końcu 2 km dalej zaliczałaby istniejący od paru lat w Podmoklach Małych skansen starych maszyn rolniczych.

- W ogrodzie chcielibyśmy posadzić w odpowiednich proporcjach rośliny, z których w okresie kwitnienia "korzystają" pszczoły - dodaje S. Baer. - A więc drzewa kwitnące, jak lipy, akacje, następnie krzewy i tak dalej, żeby odwiedzający skansen goście mogli podglądać pracujące tutaj pszczoły i uczyć się o nich.

Idzie zatem o stosowne nasadzenia, ale też o prezentację różnych typów uli, narzędzi potrzebnych do pozyskiwania miodu, słowem o mały skansen pszczelarski. Kiedyś marzył o czymś takim zmarły niedawno prezes Lubuskiego Związku Pszczelarskiego Edward Burczy, osiadły jakiś czas temu w Babimoście, wcześniej m.in. dyrektor domu pszczelarza w słynnej z miodu i pszczół miejscowości Kamianna na południu Polski. Zaczątki jego idei widać na tyłach kościoła przy ul. Dworcowej. Nowy skansen powstałby jednak w warunkach naturalnych, nie przy ulicy.

- Na sto procent nie jestem pewien, ale w Polsce czegoś takiego raczej nie ma, a w naszym regionie na pewno - podpowiada pan Stanisław. Zapowiada jednocześnie, że pszczelarze nie zrezygnują z idei skansenu-ogrodu i zwrócą się do ANR o nieodpłatne przekazanie ziemi tym razem za pośrednictwem zarządu wojewódzkiego lubuskich pszczelarzy.

- Ostatecznie, jeśli nie będzie innego rozwiązania, a Agencja nie będzie żądać zbyt wielkich pieniędzy, to możemy te 7 ha kupić - deklaruje B. Radny, który poza tym szykuje nowe argumenty dla ANR i obiecuje popierać pszczelarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska