- Jakim cudem pan jeszcze żyje?
- No właśnie. Ja myślę, że nie prowokuję sytuacji, nie bywam w miejscach, gdzie bywają bandyci. Bandyta ma do mnie szacunek, kiedy jest sam i jest trzeźwy. Ale kiedy jest ich dziesięciu czy 15, są nafaszerowani koksem, pijani, to pewnie zaatakowaliby mnie. Nie prowokuję losu. Owszem, są tacy, którym zrobiliśmy krzywdę, jak jeden z członków łódzkiej ośmiornicy. Czy się zemści? Trudno powiedzieć. Może tak być.
- Ile razy był pan zastraszony?
- Wiele: telefonicznie, w czasie, w czasie akcji. Chciano mi też porwać dzieciaka, który nie mieszka w Polsce, a przyjechał tu na wakacje. Rozkręcono mi nawet drążki kierownicze w samochodzie.
Cały wywiad z detektywem Krzysztofem Rutkowskim przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, magazynowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?