Chodzi o Andrzeja K., który w lipcu 2012 podczas porodu w Szpitalu na Wyspie przy nakłuwaniu pęcherza płodowego nakłuł też główkę dziecka Agaty Schmidt. Maluszek został przewieziony na oddział intensywnej terapii lecznicy w Zielonej Górze, gdzie dzięki natychmiastowej pomocy udało się uniknąć komplikacji.
Sprawdzamy ten sygnał i dzwonimy do wskazanej przychodni. W rejestracji dowiadujemy się, że taki ginekolog faktycznie przyjmuje pacjentki. I że pracuje w jeszcze jednym gabinecie w mieście. Rzeczywiście, jego nazwisko widnieje na stronie internetowej przychodni. Potwierdza to telefon do rejestracji.
Obie placówki odwiedzamy też osobiście. - Czy pan wie, że ginekolog, który tu pracuje, ma sądowy zakaz wykonywania zawodu? - pytamy szefa jednej z przychodni. - Nie będę z panem rozmawiał. To moja sprawa - pada odpowiedź. To samo pytanie zadajemy szefowej drugiej z przychodni. - Nie będę z panem rozmawiać - słyszymy.
Rozmawiać nie zamierza także sam Andrzej K., do którego dotarliśmy.
- Jestem zszokowana tą informacją. Myślałam, że ginekolog liczy się z wyrokiem sądu. Trzeba coś z tym zrobić. To nie do pomyślenia, żeby skazany lekarz nie respektował wyroku sądu - pani Agata, mama poranionego dziecka, nie kryje oburzenia...
Więcej o tej sprawie przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (14-15 marca) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?