Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga nr 18. Kierowcy mają już dość przedwojennej autostrady

Tomasz Hucał, (alucz, krzym) 68 377 02 20 [email protected]
- Na tej drodze trzeba przelatywać nad dziurami, bo inaczej samochód strasznie dostaje w kość - mówi Zbigniew Kierses, kierowca z Krakowa (fot. Mariusz Kapała)
- Na tej drodze trzeba przelatywać nad dziurami, bo inaczej samochód strasznie dostaje w kość - mówi Zbigniew Kierses, kierowca z Krakowa (fot. Mariusz Kapała)
Fragment drogi nr 18 od granicy polsko-niemieckiej do granicy województw lubuskiego i dolnośląskiego, trudno nazwać dobrą drogą. Betonowa nawierzchnia powstała jeszcze przed wojną. Szybko nie doczekamy się jej wymiany.

Kilkakrotnie odwiedziliśmy ostatnio parkingi znajdujące się przy drodze nr 18 i rozmawialiśmy z kierowcami. Wszyscy mówią to samo. - To jest prawdziwa katastrofa. Przez ten hałas to nawet własnych myśli nie słyszę - podkreśla Waldemar z Krakowa (nie podaje nazwiska), zawodowy kierowca, który przejeżdża tą trasą raz w tygodniu do Holandii i z powrotem.

Panu Waldemarowi i jego firmie „osiemnastka” w lubuskim dała już kiedyś w kość. - Jeden z moich kierowców wiózł sałatę. Od tych dziur naczepa tak podskakiwała, że skrzynki z sałatą się poluzowały, a rośliny zniszczyły. Sprawa trafiła do sądu, który orzekł, że za ten przewóz opłata mi się nie należy - wspomina kierowca z Krakowa.

Na ogromny parkingu dla tirów, niedaleko dawnego przejścia granicznego, pytamy o kolejne opinie. - A dajcie spokój, o tym nie ma nawet co pisać. Droga jest fatalna. Jeżdżę nią raz w tygodniu od pół roku i jestem załamany. Własnym autem bałbym się tędy przejechać. Przez półtora roku woziłem towar do Rumunii i tam też były złe drogi, ale takie czegoś w życiu nie widziałem - mówi Krzysztof z Dębicy.

Czytaj też: Trójka dopiero po Euro 2012

Pan Zbigniew (nie chce podawać nazwiska) od lat zajmuje się sprzedażą i montażem opon samochodowych w jeden z miejscowości pod Żarami. I choć interes prowadzi kilkanaście kilometrów od osiemnastki, to właśnie dzięki niej może liczyć na zarobek: - Dla mnie najlepsze są poniedziałki, wtedy przyjeżdża najwięcej ludzi. Wiem, że dla kierowców to koszmar. Opony pękają, wyglądają jak zwykłe szmaty. To efekt jazdy po tym właśnie odcinku drogi, klienci się załamują. Polacy, Niemcy, Ukraińcy, Rosjanie, narzekają wszyscy - zapewnia.

Z naszych informacji wynika, że we wrześniu odbyło się spotkanie policji z Żagania, Żar i Gorzowa w sprawie tej drogi. Rozmawiano m. in. na temat propozycji zamknięcia południowej nitki drogi nr 18 na najbardziej zniszczonych fragmentach. Zaproponował to jeden z mieszkańców Żar. Jego propozycja została jednak odrzucona. Dlaczego? Próbowaliśmy zapytać w żarskiej komendzie. Niestety naczelnik wydziału ruchu drogowego Tomasz Białek, przekonywał nas, że żarska policja nie brała udziału w spotkaniu: - Chodzi tu o drogę krajową, a tym zajmuje się policja wojewódzka - odparł jedynie.

W komendzie wojewódzkiej na odpowiedź kazali nam czekać kilka dni. Dopiero w Żaganiu dowiedzieliśmy się o szczegółach. - Wszyscy byliśmy na stanowisku, żeby drogi nie zamykać, choćby ze względu na weekendowe natężenie ruchu. Gdybyśmy puścili go jednym pasem, znacznie wzrosłoby zagrożenie wypadkami - tłumaczy Ryszard Hryniewiecki, naczelnik żagańskiego wydziału ruchu drogowego. - Poza tym uważam, że jeżeli ktoś jedzie zgodnie ze znakami i zwalnia tam gdzie trzeba to spokojnie tędy przejedzie.

R. Hryniewiecki zaznacza także, że to już nie autostrada, a droga krajowa i maksymalna prędkość dopuszczalna na niej to 90 km/h. - A jak ktoś wpada od strony Niemiec z prędkością 130 km/h i nie patrzy na znaki to już nie moja wina - podkreśla żagański policjant.

Czytaj też: Odcinek S3 od Nowego Miasteczka do Legnicy dopiero po 2012 r.

- Tą drogą nie da się jechać powoli. To gorsze dla auta. Lepiej próbować przelecieć nad dziurami - opowiada kolejny kierowca, Zbigniew Kierses z Krakowa. - Jak wjeżdżam na ten fragment to nawet w nosie podłubać nie można, okulary trzeba trzymać, żeby nie spadły, a w kabinie wszystko leci. Tragedia - załamuje ręce.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przychyla się do zdania policji i nie zamierza zamykać południowej nitki. W ostatnich miesiącach za 700 tys. zł dokonała jedynie połatania pęknięć w betonowych płytach. - Ciekawe na co wydano te pieniądze, bo jakoś na drodze dużej poprawy nie widać - denerwuje się mieszkaniec Żar (dane do wiadomości redakcji).

Jak zapowiada Przemysław Hamera, dyrektor zielonogórskiego oddziału GDDKiA przebudowa tej drogi nastąpi w latach 2011-2013. Także do użytku oddana będzie już po EURO 2012.

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska