Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci ćpają lek na katar

Ilona Kaczmarek 68 324 88 18 [email protected]
Dzieciaki ćpają teraz tabletki na katar! Dowiedzieliśmy się o tym od Czytelniczki, matki narkomana, który bierze od 15 lat. Zaczął, gdy miał 25 lat i rodzinę, dziecko, mieszkanie, dobrą pracę...

OD RAZU TRZEBA BYĆ BEZWZGLĘDNYM

OD RAZU TRZEBA BYĆ BEZWZGLĘDNYM

Niektórzy rodzice mogą być w szoku po przeczytaniu tego artykułu i uświadomieniu sobie, że ich dziecko ma w pokoju wiele opakowań tabletek na katar. Co zrobić, gdy są przekonani, że lek nie jest stosowany zgodnie z przeznaczeniem? Radzi pani Ania, nasza Czytelniczka.

- Narkomani to arcymistrzowie w manipulowaniu i kłamstwie. Obiecują, przysięgają, błagają... Takiej osobie nie wolno wierzyć. Syn na wszystkie świętości zapewniał mnie, że to nie on wynosi rzeczy z mieszkania. Rzeczywiście, gdy go rewidowałam, nic przy sobie nie miał. Dopiero wiele lat później przyznał się, że z okna na sznurku spuścił w krzaki pod domem i moją obrączkę, i radio z kuchni.

- W końcu posłuchałam terapeutów i wyrzuciłam go z domu, ale niestety, nie z życia. Nosiłam jedzenie na melinę i dawałam się szantażować. Mówił, że pojedzie na leczenie, ale jak mu coś kupię. Teraz wiem, że kupowałam sobie jedynie chwilę spokoju. Bo trzeba być bezwzględnym. Na każdej terapii powtarzają nam takie motto: żeby być dobrym, trzeba być do bólu bezwzględnym. Konsekwentnie powtarzać: pomogę ci, ale wyłącznie wtedy, jak będziesz się leczyć. Bo każdy przejaw słabości narkoman wykorzysta bez chwili wahania.

- Pewnie, że serce się ściska. Mój syn zaczął ćpać, jak miał 25 lat i rodzinę, dziecko, mieszkanie, dobrą pracę. Pamiętałam go jako normalnego człowieka, czystego, spokojnego, kulturalnego. Okropne było widzieć go śpiącego na dworze, chwiejącego się na nogach złodzieja. Kilka razy byłam już u kresu wytrzymałości. 15 lat zajęło mi pogodzenie się z losem. Dziś jestem twarda, stawiam warunki. Jeśli Krzysiek nie będzie chciał dalej się leczyć, to jego sprawa. Zrozumiałam, że nie mam na niego żadnego wpływu. Takiego człowieka trzeba zostawić samego. Aż poprosi: Mamo, przyjedź...

Rok ćpania tabletek na katar niszczy bardziej niż całe lata wkłuwania heroiny. Nie podamy nazwy leku, żeby nikogo nie zachęcić do eksperymentowania. To środek bardzo popularny, niedrogi, jest w każdej aptece. Piszemy o nim, by uświadomić wszystkim rodzicom, że gdy dziecko prosi was o kupienie tego leku, wcale nie musi mieć kataru. Może być narkomanem.

Pani Ania, nasza Czytelniczka, o ćpaniu mogłaby napisać książkę. Jej syn od 15 lat jest narkomanem. - Przeczytałam wszystkie podręczniki. Sama byłam na dziesiątkach terapii, a Krzyśka wysłałam w sumie na 17 detoksów i wszelkie możliwe odwyki w wielu miastach Polski - opowiada.
Te lata to dla matki wielka rozpacz. Bezsilność patrzenia, jak syn stacza się na samo dno. Jak kłamie, wynosi z domu wartościowe przedmioty. A wraca na takim głodzie, że trzęsie się jak galareta. I żeby trafił w żyłę, kuzyn musi mu przytrzymać rękę.

- Pewnego wieczora stałam przy bramie, z siatkami w rękach. Z daleka widziałam wychudzonego Krzyśka opierającego się o latarnię. Chciał do mnie podejść, ale był tak słaby, że nie mógł. Deszcz lał niemiłosiernie, było zimno i ciemno, a ja patrzyłam, jak upada w kałużę. Dusiłam się łzami - wspomina pani Ania.

Przekupywała syna, by jechał na leczenie. Lekarze mówili, że szanse na wyjście z nałogu ma marne, bo jest "odkurzaczem", czyli bierze wszystko jak leci. Aż w listopadzie Krzysiek przyszedł do matki i po raz pierwszy od 15 lat poprosił: - Zawieź mnie na odwyk.

Objawy po odstawieniu dragów są straszne. Niepokój, bóle całego ciała, łzawienie, krew z nosa, bezsenność, rozdrażnienie... Niektórzy jeszcze przed detoksem kombinują, jak naćpać się na zapas. Ale nawet taki wieloletni narkoman jak Krzysiek, co odwyku boi się jak ognia, wolał to od dalszego brania tabletek na katar. Nawet on poczuł, że ten lek wstrzykiwany do żyły paskudnie niszczy organizm. Mózg, nerwy, stawy, wzrok.

- Uszkadza fizycznie tysiąc razy bardziej niż heroina - stwierdza lekarz z oddziału detoksu w szpitalu w Ciborzu. To właśnie tam trafił Krzysiek.

Na legalu w aptece

Szpital w Ciborzu ma oddział detoksu i dwa ośrodki terapii. Rocznie przyjmuje około 500 pacjentów. Czasami żywe trupy. Brudne, śmierdzące, wytargane spod ławki w parku. Uzależnione od najgorszych świństw. Także od tabletek na katar. Rozmawiałam z kilkoma narkomanami, którzy je brali.

Jacek chodzi jak robot. Ma zaniki pamięci, błędny wzrok. Trzęsą mu się ręce, mówi wyłącznie sylabami. Ma 50 lat, ćpa od 30. Czasami walił w żyłę lewy towar, w którym była mąka albo sproszkowany tynk ze ścian. Ale wykończyły go właśnie tabletki na katar. Brał je ponad rok. O ponad rok za długo, by normalnie mówić. - Na che-mii się znam o ty-le, że sam mog-łem wszys-tko zro-bić - tłumaczy.

- A co by było, gdyby się nie znał i wstrzykiwał więcej rozpuszczonych tabletek? - pytam.
- To byście tu nie rozmawiali - kwituje lekarz.

Narkomanów w Ciborzu jest teraz około 50. Mają od 14 do 50 lat. Nie potrafią powiedzieć, dlaczego ćpali. Co jest w tym takiego fajnego, że warto dla tego spać zimą na klatkach schodowych, kłamać, kraść.
- Narkomani są mistrzami manipulacji - mówi pani Ania. - Któregoś dnia Krzysiek poprosił, żebym kupiła mu tabletki na katar, bo jest chory. Już wtedy wiedziałam, że narkomanowi nie wolno pomagać, ale nie przypuszczałam, że brałby w żyłę tabletki na katar! Więc je kupiłam. Po dwóch dnia poprosił o kolejne dwa opakowania. Gdy przyszedł na obiad, nie mógł nawet przełknąć rosołu. W końcu wydusiłam z niego, że ten lek to jego nowa zabawka. Brał go w żyłę już od pół roku. Legalnie kupował w aptece, po kilka opakowań naraz.

Farmaceutka ze Świebodzina przyznaje, że w miesiącu trafia się kilkoro takich klientów, jak Krzysiek. Wie, że to narkomani, ale nie ma podstaw pytać, po co im tyle leku. Przecież jest bez recepty. Ale nawet gdyby było inaczej, problem skończyłby się tylko na jakiś czas. Bo ćpuny zaraz wymyśliłyby coś innego. Mówią, że każdy wie, z jakich tabletek zrobić narkotyk.

To taki psychiczny ciąg

Małgosia, prześliczna 16-latka, która też jest w Ciborzu, tabletek na katar nie brała. Nie zdążyła. - I dobrze. Jak dzieciak od tego zaczyna, to kariery mu nie wróżę. Pół roku i po nim. To naprawdę cholernie wyniszcza - podkreśla Krzysiek. - Jakbym teraz mógł wybrać: tabletki na katar czy heroina, wziąłbym herę. Bo mniej ryje mózg.

Wrażeń po ćpaniu leku na katar nie potrafi mi opisać żaden narkoman. Każdy podkreśla tylko jedno: to wywołuje ogromną chęć brania non-stop, bez ograniczeń. Taki psychiczny ciąg nie do przerwania. Robi z człowieka kogoś takiego, jak 23-letnia Kaśka. Narkomanką jest od 14. roku życia. Ćpała amfę, herę, a przez ostatnie trzy lata tabletki na katar. To przez nie śmieje się bez powodu, ma problemy z chodzeniem. Mówi chaotycznie. W połowie zdania zaczyna histerycznie chichotać. Przyznaje, że nie wie, czy wyleczy się tak na sto procent. Ale jak coś, to tabletek już nie ruszy.
- Bo, k..., ryją mózg - tłumaczy. I się śmieje.

PS Imiona bohaterów artykułu i niektóre szczegóły zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska