Manifestacja była zapowiadana na 15.00. O 15.15 przy Studni Czarownic pojawiło się... pięć osób z wielkim transparentem ,,Dzień bez S********''. Przeszli kilka razy po ul. Hawelańskiej, ale sami byli zawiedzeni liczbą uczestników marszu i pikiety.
Krystian tłumaczył, że idea jest prosta: on i koledzy chcieliby, żeby choć na jeden dzień przestano mówić o tragedii, a zaczęto o prawdziwych wyzwaniach i problemach kraju.
Poparł go jeden z przechodniów, pan Edmund. - Też mam dość Smoleńska. Była katastrofa? Była. Wyjaśnić i tyle - mówił głośno.
Jednak zainteresowanie większości gorzowian było żadne. Omijali młodych ludzi szerokim łukiem, nie za bardzo rozumieli przekaz. Gdy im wyśniliśmy, byli oburzeni. - To największa katastrofa w dziejach naszego kraju. Kto dał tym młodym prawo do nawoływania do ciszy? - dziwiła się starsza pani w ciemnym płaszczu i pokaźną reklamówką w dłoni.
Podobne akcje przeprowadzono w wielu miastach Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?