Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennikarz w internecie, czyli mój blog w NY Times

Krzysztof Kołodziejczyk
fot. Paweł Janczaruk
Adam Bodnar , przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka opowiada o wolności mediów w Polsce.

- Jak to jest z wolnością mediów w Polsce? Dziennikarze piszą, o czym chcą, wykrywają afery, niektórzy nawet wchodzą z butami w prywatne życie innych. Z drugiej strony Fundacja mówi o zagrożeniach wolność słowa...

- Trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony, jeśli byśmy się przyjrzeli się naszemu życiu publicznemu, to widzimy jak wiele zawdzięczamy dziennikarzom. Jak wiele rzeczy odkryli, jaki mają wielki wpływ na naszą rzeczywistość polityczną, na wykrywanie afer. Z drugiej strony można dostrzec cały szereg czynników, które wciąż sytuują nas bardziej w Europie Środkowej niż bliżej Wielkiej Brytanii, Niemiec Francji, gdzie wolność słowa jest przykładowa.

- Dlaczego jesteśmy gorsi?

- Z jednej strony to kwestie prawne. Jest kilka przepisów w kodeksie karnym i prawie prasowym, które przewidują odpowiedzialność karną, a to powoduje tzw. mrożące skutki. Moim zdaniem nie ma realnego zagrożenia, że dziennikarz pójdzie do więzienia za to co głosi, ale takie ryzyko może go powstrzymywać przed publikacją. Będzie się bał, że siądzie na ławie oskarżonych i będzie miał przez ileś lat kłopoty. Może go to powstrzymywać przed tym, co w toku demokratycznej debaty spokojnie by powiedział.

Z drugiej strony problemem są też różnego rodzaju praktyki w mediach publicznych, gdzie dziennikarze bardzo często nie są w stanie w sposób naturalny wykonywać swojego zawodu. Jakaś krytyka pod adresem przełożonych, kwestionowanie wizji, czy poglądów politycznych kierownictwo redakcji powoduje dla nich konsekwencje służbowe. Ogranicza im się czas antenowy, od czego zależą ich zarobki, albo jak np. w przypadku Hanny Lis odsuwa od prowadzenia Wiadomości.

Inna sprawą jest w sytuacja, kiedy pozostawiamy dziennikarzy lokalnych samym sobie. Może się wtedy pojawić zagrożenie zasypywania redakcji pozwami o ochronę dóbr osobistych, czy prywatnymi aktami oskarżenia. Dziennikarz mógł mieć rację, napisać prawdę, spełnić wszelkie zasady rzetelności dziennikarskiej, ale seria pozwów może skutecznie zatruć mu życie, tak, że odechce mu się wykonywać ten zawód. W takich przypadkach małe redakcje są w dużej mierze na straconej pozycji w konfrontacji z dużymi koncernami, czy politykami, którzy maja duże zaplecze finansowe.

- Brakuje nam do Anglików, ale z naszą wolnością słowa nie jest chyba tak źle

- To co jest naszym wielkim szczęściem to kilka niezależnych tytułów, które jednak sytuują nas w gronie państw demokratycznych. Nawet tytuły, które można podejrzewać ze są kontrolowane przez władze jak np. "Rzeczpospolita" podejmują różne działania, które godzą w rząd. Jeżeli porównamy się np. do Gruzji Armenii czy prasy rosyjskiej to widać piękną jakość naszej demokracji.

Jeżeli do Niemiec i Wielkiej Brytanii to jesteśmy daleko, ale co też wiąże się z czytelnictwem. Tam jest dużo większe zapotrzebowanie na prasę, ludzie dużo więcej czytają. Z tym znowu wiąże się kolejne zjawisko, czyli wypieranie prasy regularnej przez internet, blogi i serwisy społecznościowe.

- Jakie wygląda kwestia wolności słowa na internetowych blogach?

- Jedni uważają, że blogi nie mają wpływu na debatę publiczna, drudzy, że jak najbardziej, bo coraz częściej czytają je dziennikarze. Mało jest jednak blogów prawdziwe obywatelskich, gdzie przeczytamy o prywatnych śledztwach ala dziennikarskich.

Jak na razie takie dziennikarstwo obywatelski zdarza się na zachodzie, tam na poważne blogi powołuje się poważna prasa jak na przykład New York Times. Ale i u nas coś sie dzieje. Najlepszy przykład to sprawa więzień CIA we Polsce. Dużo można się dowiedzieć z blogów obywatelskich. Jakiś czas po opublikowaniu oficjalnych dokumentów administracji internauci potrafią zamieszczać piękne analizy faktograficzne.
- Gazeta Lubuska uruchomiła niedawno portal społecznościowy Moje Miasto, na którym właśnie tacy obywatelscy dziennikarze opisują istotne dla nich sprawy miejskie sprawy.
- Właśnie o to chodzi. Piszmy o ostatniej decyzji prezydenta miasta i się zastanawiajmy nad jej konsekwencjami, monitujmy, że chodniki nie są wyremontowane, albo, że miasto wydało pieniądze na jakiś remont miasto bez wystarczającego zastanawiania. To dziennikarstwo, które służy interesowi publicznemu.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska