Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzierżawcy domków w Głębokiem koło Międzyrzecza walczą o zmianę umów, tymczasem ośrodek lustruje NIK

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Z naszych czynszów utrzymujemy całe letnisko, a do tego administrację ośrodka, halę i stadion - mówi Wiesława Chamienia, właścicielka domku w Głębokiem.
- Z naszych czynszów utrzymujemy całe letnisko, a do tego administrację ośrodka, halę i stadion - mówi Wiesława Chamienia, właścicielka domku w Głębokiem. fot. Dariusz Brożek
Właściciele domków na kąpielisku komunalnym spotkają się dziś z komisarzem i będą z nim rozmawiać o nowych umowach dzierżawy działek. Są oburzeni projektem. Tymczasem ośrodek lustruje Najwyższa Izba Kontroli.

Letniskiem nad jez. Głębokie zarządza Międzyrzecki Ośrodek Sportu i Wypoczynku, który administruje też trasą turystyczną w bunkrach koło Pniewa, stadionem, halą sportowo-widowiskową oraz wybudowanymi koło niej boiskami. Działalność ośrodka wzięli ostatnio pod przysłowiową lupę kontrolerzy NIK.

Przyjechali tam na wniosek komisarza Mariana Sierpatowskiego, który od roku rządzi gminą w zastępstwie burmistrza i radnych, zawieszonych w obowiązkach przez premiera. Tłumaczy, że to pokłosie wcześniejszej kontroli NIK w ratuszu. Inspektorzy wykryli wtedy szereg nieprawidłowości, niektóre z nich dotyczyły także MOSiW.

Po zapoznaniu się z raportem NIK komisarz zwolnił dyscyplinarnie dyrektora ośrodka Janusza I. Potem jednak były dyrektor skierował sprawę do sądu pracy i wywalczył trzymiesięczne pobory. Jesienią ub.r. dyrektorem ośrodka został Waldemar Stupiński. Co teraz interesuje kontrolerów?

- Kontrola dotyczy działalności ośrodka w latach 2007-2009. Badania kontrolne rozszerzamy na 2010 rok w zakresie, w jakim wiążą się z bieżącym wyjaśnianiem i naprawianiem błędów popełnianych w poprzednich latach - informuje Roman Furtak, dyrektor lubuskiej delegatury NIK z Zielonej Góry.

Dzierżawcy finansują ośrodek?

Kontrola w MOSiW ma potrwać do końca sierpnia. Dyrektor delegatury nie może mówić o wynikach przed opublikowaniem tzw. wystąpienia i raportu z zaleceniami pokontrolnymi. - Sprawdzamy różne sprawy związane z działalnością ośrodka - mówi.

Zdaniem naszych rozmówców, inspektora NIK interesuje przede wszystkim funkcjonowanie ośrodka wypoczynkowego w Głębokiem. Konkretnie, rozliczenia między administratorem i właścicielami ponad 230 domków letniskowych wybudowanych na gruncie należącym do gminy. Właścicieli oburzały m.in. wygórowane ich zdaniem stawki. Płacą rocznie od 1,5 do 2,5 tys. zł czynszu, podczas gdy w podobnym ośrodku w Mierzynie pod Międzychodem stawki wynoszą 437 zł za domek. Podobnie jak w Głębokiem, mieszkańcy i wczasowicze za darmo korzystają w mierzyńskiego kąpieliska, choć władze gminy oddały je w dzierżawę prywatnej firmie.

- Osobno płacimy za wodę i ścieki, prąd i wywóz śmieci. Wpływy z czynszów znacznie przekraczają wydatki na utrzymanie ośrodka. W tym również obiektów należących do gminy, na których administrator powinien zarabiać, a nie tracić. Finansujemy do tego nierentowny stadion czy halę sportową, bo w MOSiW pieniądze szły do jednego worka - mówi Wiesława Chamienia, właścicielka jednego z domków.

Kalkulacja po sezonie

Dzierżawców wkurza brak kalkulacji kosztów utrzymania letniska, choć statut ośrodka zobowiązuje dyrektora do przedstawiania im szczegółowych rozliczeń. - Dotarliśmy do takich dokumentów, ale zapisane w nich kwoty były wzięte z sufitu - twierdzi Zbigniew Czabak ze stowarzyszenia skupiającego właścicieli domków.

Dyrektor przyznaje, że w poprzednich latach dochody z Głębokiego były konsumowane przez halę czy stadion. Zapewnia jednak, że obecnie sytuacja się zmieniła. - Letnisko jest już rozliczane osobno. Jeśli pojawią się zyski, to będą inwestowane w Glębokiem. Kalkulację będziemy jednak mogli przygotować dopiero po sezonie, kiedy zbilansujemy wpływy i wydatki z całego roku. Na tej podstawie będziemy mogli ustalić realne stawki - zapewnia.

Nowe też niedobre?

Kolejną przyczyną konfliktu dzierżawców z zarządcą były wprowadzone przed kilkoma laty umów dotyczących obsługi turystycznej. Niektórzy z nich zarabiają wprawdzie na wynajmowaniu domków letnikom, ale nie wszyscy. Dlatego domagają się wprowadzenia umów dotyczących dzierżawy działek, które potem umożliwią im ich ewentualny wykup.
I właśnie takie umowy przygotował im ostatnio dyrektor. Dzierżawcy nie są jednak zadowoleni. Dlaczego?

- Według tych umów nie mamy żadnych praw. Tylko obowiązki wobec zarządcy i gminy. W przypadku ich zerwania mamy zostawić właścicielowi pusty plac. Nie możemy się na to zgodzić - twierdzi Z. Czabak.

Zdaniem W. Stupińskiego, nowe umowy otwierają dzierżawcom drogę do wykupu gruntów, o co zabiegają od lat. - Uważam, że o ewentualnej prywatyzacji powinna zdecydować nowa rada wraz z burmistrzem - twierdzi.

Dzierżawcy sami przygotowali wzór umowy, ale dyrektor obstaje przy projekcie opracowanym przez gminnych prawników. Mówi, że może iść na ustępstwa wypracowane podczas rzeczowej debaty. Nie ma jednak zamiaru poddawać się presji. Dziś właściciele będą debatować o umowach z komisarzem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska