No dobrze, a co na te wszystkie okrutne apokaliptyczne fantasmagorie naukowcy. Nie mają złudzeń - świat się skończy. Winne będzie Słońce. Gdy za jakieś pięć miliardów lat zużyje ono swoje wodorowe paliwo, a następnie spali także hel nastąpi koniec. Przy podawaniu daty tej tragedii może się zakręcić w głowie od ilości zer po "5". Układ Słoneczny przestanie istnieć kilkadziesiąt tysięcy lat wcześniej. Nie tylko przed tym ostrzegają nas astronomowie...
- Sądząc po kilku filmach z gatunku fantastyki naukowej astronomowie stoją na straży naszego świata? - pytamy zielonogórskiego astrofizyka prof. Janusza Gila.
- Rozumiem, że mówimy o pędzących w stronę Ziemi ciałach niebieskich i o zagładzie cywilizacji?
- W kinie możemy dojść do wniosku, że wyrok już zapadł.
- Zacznijmy od tego, że Hollywood zrobiło wiele dobrego przy pomocy niezbyt dobrych filmów katastroficznych. Tak, tak... Uzmysłowiło rządzącym, politykom i biurokratom, rzeczywiste zagrożenie. Stąd mamy sprawny system monitorowania. Śledząc historię naszej planety wiemy, że mniej więcej co 50 mln lat dochodziło do kataklizmu, których sprawcami były ciała niebieskie. Gdyby nie jeden z nich zapewne po naszej planecie biegaliby potomkowie dinozaurów. Nam dano już 60 mln lat i dzięki temu ludzkość może przeżyć tę wspaniałą ewolucyjną przygodę. Jednak nie znaczy to, że nie ma takiego zagrożenia.
"Naukowych" scenariuszy końca świata jest kilkadziesiąt. Zacznijmy od katastrofy nuklearnej. To w końcu naukowcy wymyślili bombę jądrową. Niektórzy obawiają się, że koniec życia na Ziemi może nastąpić w wyniku zderzenia cząstek o zbyt dużej energii w akceleratorze. Oto może powstać czarna dziura lub dziwadełko (nazwa naukowa!), które zasysa zwykłą materię.
Pędząca w naszym kierunku asteroida to banał. Jedyne co jest pewne to, że Słońce wskutek nieuniknionej ewolucji stanie się czerwonym olbrzymem, przez co zwiększy swoją objętość i całkowicie pochłonie pierwsze trzy planety Układu Słonecznego tj. Merkurego, Wenus i Ziemię. Naukowcy zastanawiają się także nad groźbą zderzenia naszej galaktyki z Galaktyką Andromedy, które nastąpi prawdopodobnie za około 3-4 miliardy lat.
- Astronomowie, astrofizycy mogą włączyć czerwone, alarmowe światełko i...
- Dziś już jesteśmy w stanie zagrażające nam ciało niebieskie sprowadzić na niekolizyjny kurs. Tutaj może nam się przydać cały arsenał odziedziczony po czasach zimnej wojny. Mamy już szansę wykorzystać także całkiem nowe instrumenty, jak chociażby żagiel kosmiczny... Bo i przez wieki astronomia nie była nauką dla marzycieli, oderwaną od rzeczywistości. Służyła chociażby nawigacji. Wcześniej była pełna magii.
- Podobno koniec świata czeka nas już w grudniu i zapewne z tym żaglem to już pewnie nie zdążymy - tym razem pytanie do niemieckiego astrofizyka prof. Ulricha Gepperta, który taki żagiel konstruuje.
- Spokojnie. Zagłada ludzkości z kosmosu nie nastąpi tak nagle, o zagrożeniu, także dzięki pracy astronomów i astrofizyków, będziemy wiedzieli wcześniej, a nawet supernowa nie wybucha z dnia na dzień. Przynajmniej będziemy mogli schować się wszyscy po drugiej stronie Ziemi. Ale być może używając najnowocześniejszych technologii spróbujemy skierować to ciało na orbitę niekolizyjną. A może rzeczywiście wsiądziemy na taki żaglowiec i odlecimy. Przynajmniej nie zamykamy przed sobą drzwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?