Po co kobietom komórki? Żeby dociążyć torebkę na wietrze i pograć w węża. To moja teoria. Kto uważa, że głupia, niech rozejrzy się dookoła. To nie szowinistyczna obraza, ale prawda objawiona.
Pracuję w jednym pokoju z pięcioma kobietami. Wszystkie mają telefony komórkowe, ale żadna nie nosi go przy sobie. Nawet teraz, gdy piszę te słowa, koło mojego biurka leży aparat koleżanki, która właśnie wyszła na materiał. Co chwilę podrywa mnie na nogi jakieś dzyndzolenie, więc sobie patrzę na ekranik, na kolejne nazwiska i myślę: "dzwońcie sobie, ile chcecie, nikt nie odbierze..." Taki obrazek powtarza się codziennie. Tylko biurka, modele aparatów i dzwonki się zmieniają.
A spróbuj zwrócić kobiecie uwagę! Mają zawsze gotowy tekst na swoją obronę. Moje ulubione to: ,,Nie jestem niewolnicą telefonu'', ,,A gdzie mam go sobie wsadzić'' i ,,Przecież tylko na chwilę wyszłam!''. Dlatego od pewnego czasu nie próbuję niczego tłumaczyć (że przecież - do diaska - istotą telefonu komórkowego jest noszenie go przy sobie i takie tam głupoty), tylko uczę się na pamięć dzwonków. Umiem wygwizdać każdy.
Tymczasem facetowi nigdy nie zdarzy się zapomnieć o komórce. - Bo bez niej nie ma żadnej - dowcipkują czasem panie. Ha, ha, bardzo zabawne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
