Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eryk Lubos: - Jak Wietnamka zobaczyła, że to ze mną ma grać, to przysiadła...

Zdzisław Haczek
Eryk Lubos miał grać Silnego w "Wojnie polsko-ruskiej”. Wybrał "Moją krew” i tego nie żałuje.
Eryk Lubos miał grać Silnego w "Wojnie polsko-ruskiej”. Wybrał "Moją krew” i tego nie żałuje. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Jak mnie okradli w pociągu i poszedłem to zgłosić, to nikt nie chciał uwierzyć, że to ja jestem ofiarą - mówił dziś Eryk Lubos, aktor z zawodu, bokser z zamiłowania, który wystąpił w znakomitej "Mojej krwi" Marcina Wrony.

Bandyta w "Oficerach", diler w "Pitbullu", rozwalający autor bejsbolem Zenek w "Made in Poland"... Wydaje się, że kino już Eryka Lubosa zaszufladkowało. Tymczasem "Moja krew", gdzie gra boksera - paradoksalnie! - może filmowy image aktora odczarować.

- Ostatnio byłem w Rumunii, gdzie miałem zagrać dyrektora cyrku z tamtejszą wielką aktorką. Jak mnie zobaczyła, to rola przepadła - mówił dziś w kinie Świteź Eryk Lubos po drugim już pokazie "Mojej krwi", która dwa razy zapełniła salę. - Jak zobaczyła mnie Wietnamka, z którą miałem zagrać w "Mojej krwi", to przysiadła... Oj, długo trwało to nasze oswajanie się - śmiał się aktor. - Ale już jest dobrze. Nawet zaprosiła mnie na swój facebook.

W "Mojej krwi" Eryk Lubos gra boksera, który po obrażeniach na ringu, żyje z wyrokiem śmierci. Postanawia coś lub kogoś po sobie zostawić. Na bazarze na Stadionie Dziesięciolecia upatruje sobie wietnamską dziewczynę z baru. Oferuje jej obywatelstwo, wsparte małżeństwem, w zamian za zajście z nim w ciążę... Życie jednak bohatera mocno zaskoczy. Tymczasem spod skorupy brutalności wychyli się dusza wrażliwa, śmiertelnie przerażona, ale i skłonna do największej ofiary.

W filmie zagrali m.in. znani bokserzy. Trenera bohatera gra Marek Piotrowski - jeden z najsłynniejszych polskich fighterów świata, który w wyniku obrażeń, choroby mówi z trudem. - Ale nie trzeba znać historii Marka, ani filmu "Wojownik" o nim, żeby wiedzieć o nim wszystko. Wystarczą jego oczy i to, że on po prostu jest - mówił Eryk Lubos, który boksem zajął się kilkanaście lat temu.

Aktor cieszył się, że dzięki m.in. filmowi Marcina Wrony może przełamać stereotyp na swój temat: gra tylko agresywnego lub bardzo agresywnego. Wytykał innym reżyserom, że boją się zmian, przełamań. Że dla nich heros to długie włosy, biały koń, powłóczyste spojrzenie.

Kogo by nie zagrał Eryk Lubos? - Małej dziewczynki, szukającej Lessie. Ale też tańczącego na lodzie, śpiewającego, prowadzącego... - śmiał się aktor, nagradzany gromkimi brawami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska