Zwykle w takich chwilach zadajemy sobie proste pytanie: rywale tacy słabi czy Falubaz aż taki mocny? Wychodzi, że jedno i drugie.
Dziurawa beczka
Kiedy beniaminek z Gdańska budował skład i rzutem na taśmę zatrudnił Hansa Andersena, podparł się Kennethem Bjerre, wydawało się, że nie jest skazany na pożarcie. O ile Bjerre szybko udowodnił, że zasłużył na dobry kontrakt, o tyle Andersen jest cieniem dawnej gwiazdy. Słaby w lidze, bezbarwny w Grand Prix punktuje na poziomie drugiej linii. W niedzielę Duńczyk tylko raz przywiózł przeciwnika za plecami.
Trener Robert Sawina ocenił, że słabość jego asa tkwi w sprzęcie. Hans po prostu nie trafił w tym sezonie z zakupami, ale to się jeszcze może zmienić.
Napełniona przez rafinerię beczka znad morza ma jeszcze jeden kłopot. Nazywa się druga linia. Adam Skórnicki i Magnus Zetterstroem to znane marki, ale przeskok z pierwszej do ekstraligi okazał się dla nich zbyt trudny. "Zorro" szarpnął tylko Rafała Dobruckiego, zresztą w tym samym IX biegu, kiedy wyprzedził go także Andersen. "Skóra" pokonał w niedzielę wyłącznie dystans zielonogórskiego toru. Sam Bjerre i waleczny junior Martin Vaculik to zbyt mało, by myśleć o dobrych rezultatach wyjazdów do mocnych rywali.
Kilka małych błędów
Zwycięzców się nie rozlicza, ale warto przyjrzeć się ich szeregom. Trener Falubazu Piotr Żyto tryskał humorem przed spotkaniem, a po także nie miał powodów do smutku. - Jesteśmy w gazie - skwitował. I trudno się z tym nie zgodzić, choć kilka drobnych błędów powinno dać naszym do myślenia. Trzeba je wyeliminować zanim spotkamy się z silniejszym rywalem.
Każdy z naszych, poza Protasiewiczem i Dudkiem, skasował w niedzielę zero. Fredrikowi Lindgrenowi zdarzyło się to w pierwszym starcie i ewidentnie wynikało ze złych przełożeń. Dobrucki zagrzebał się na zewnętrznej i może mieć pretensje tylko do siebie. Grzegorz Walasek i Niels Kristian Iversen polegli na starcie i później w walce na wejściu. Grzegorz Zengota przegrał z kretesem na dystansie tylko raz, a wyprzedził go Vaculik. Zresztą X wyścig, w którym to się stało zapamięta też "PePe". Nasz as był przekonany, że ma za plecami partnera, ale tam napędzał się Bjerre, który mignął mu z prawej strony. To były jednak tylko wypadki przy pracy i nikt nie miał za nie pretensji.
Dobre zmiany
Trener Żyto zdecydował się przed spotkaniem z Lotosem Wybrzeżem na zmiany w ustawieniu zespołu. Pierwszy raz od dwóch sezonów parę poprowadził Lindgren, a "Rafi" ją uzupełniał. Próba wypaliła i możemy się pewnie spodziewać kolejnych.
- Nie mi to oceniać. Mam swoje przemyślenia i niech tak zostanie - powiedział Dobrucki. - To rola trenera. Jak mnie ustawi, tak się podporządkuję, bo jestem od jazdy, a nie od myślenia kto i z jakim numerem ma jechać.
Z nieco inny układem pól spotkał się także Zengota. Nasz junior zaczynał tym razem bliżej ogrodzenia. Przebieg spotkania pokazał, że nie miał z tym problemów. Zresztą "Zengi" koncertowo wychodził w niedzielę spod taśmy. - Emil Sajfutdinow i Chris Holder jeździli w tamtym roku spod 15 i podołali - ocenił Zengota. - Myślę, że ja też dam radę i wszystko będzie w porządku.
Musi być!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?