Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Flota Świnoujście zatopiła gorzowian

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Stoper Floty Sławomir Mazuriewicz (z lewej) wślizgiem wybija piłkę spod nóg Grzegorza Wana. Gorzowianie mieli za mało atutów, by wywieźć ze Świnoujścia przynajmniej jeden punkt.
Stoper Floty Sławomir Mazuriewicz (z lewej) wślizgiem wybija piłkę spod nóg Grzegorza Wana. Gorzowianie mieli za mało atutów, by wywieźć ze Świnoujścia przynajmniej jeden punkt. fot. Kazimierz Ligocki
- Nie podjęliśmy walki wręcz, a właśnie tak gra się w pierwszej lidze. Przeciwnicy zniszczyli nas fizycznie! - mówił bez ogródek po niedzielnym, przegranym 0:2 pojedynku w Świnoujściu trener GKP Gorzów Wlkp. Adam Topolski.

Gorzowianie mogli narzekać na wiele: małe i grząskie boisko Floty, absencje kontuzjowanych Adriana Łuszkiewicza oraz zainfekowanego wirusem dzień przed spotkaniem Macieja Truszczyńskiego, meczowe urazy Dawida Topolskiego i Frederico Moojena, wreszcie nie najlepszą pacę sędziego Szymona Marciniaka z Płocka. Ten ostatni nie zauważył uderzenia łokciem, które Brazylijczyk otrzymał w głowę od Dawida Kubowicza i w efekcie przyjezdni grali przez ostatnie 20 minut w dziesięciu.

Lista sportowych nieszczęść nie zmienia jednak podstawowego faktu: w pojedynku drużyn, które do niedzieli miały na swoich kontach po 23 punkty, zdecydowanie lepsi byli gospodarze. Szybciej biegali, narzucili rywalom ostry styl gry i błyskawicznie zdobyli dwa gole. - Mam dużo słów uznania dla naszych pomocników i obrońców. Pamiętali o taktycznych założeniach, grali bardzo odpowiedzialnie. Przeciwnicy praktycznie ani razu nie zagrozili naszej bramce - chwalił po meczu swych zawodników drugi szkoleniowiec Floty Paweł Sikora.

Odwrót GKP zaczął się już w 12 min. - Po dośrodkowaniu rywali z rzutu wolnego ktoś krzyknął Grześkowi Jakoszowi, że piłka wychodzi w aut i ten się uchylił. Na nieszczęście dla nas głową uderzył Omar Jarun, a odbitą od słupka futbolówkę wpakował do własnej bramki Paweł Grocholski. Po tym fatalnym początku zdołaliśmy się otrząsnąć dopiero w drugiej połowie. Mieliśmy jednak za mało atutów, by strzelić przynajmniej kontaktowego gola - dodał trener naszej drużyny Adam Topolski.

Szkoleniowiec gorzowian nie dał się namówić na podsumowanie jesiennej rundy, ale złożył ciekawą deklarację: zimą chce wymienić w swoim zespole dwóch napastników oraz po jednym obrońcy i pomocniku. Wszystko po to, podnieść sportową wartość drużyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska