Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Formuła 1: Lewis Hamilton zwyciężył w Grand Prix Turcji

(ppp)
fot. Archiwum
W Grand Prix Turcji zwyciężył Brytyjczyk Lewis Hamilton, który za triumf może podziękować Sebastianowi Vettelowi. Niemiec dał mu pierwsze miejsce w prezencie. Robert Kubica nie błysnął i zajął szóste miejsce.

PUNKTOWALI W TURCJI

PUNKTOWALI W TURCJI

1. Lewis Hamilton - 25, 2. Jenson Button (obaj McLaren Mercedes/obaj Wielka Brytania) - 18, 3. Mark Webber (Red Bull/Australia) - 15, 4. Michael Schumacher - 12, 5. Nico Rosberg (obaj Mercedes GP/obaj Niemcy) - 10, 6. Robert Kubica (Renault) - 8, 7. Felipe Massa (Brazylia) - 6, 8. Fernando Alonso (obaj Ferrari/Hiszpania) - 4, 9. Adrian Sutil (Force India/Niemcy) - 2, 10. Kamui Kobayashi (BMW Sauber/Japonia) - 1.
Czołówka klasyfikacji generalnej: 1. Webber - 93, 2. Button - 88, 3. Hamilton - 84, 4. Alonso - 79, 5. Sebastian Vettel (Red Bull/Niemcy) - 78, 6. Kubica - 67.

Najlepiej wystartował z pole position Mark Webber, a trzeci Vettel mimo chwilowego udanego ataku, nie zdołał przebić się przed drugiego Hamiltona. Swoje miejsca obronili Jenson Button, Michael Schumacher, Nico Rosberg i Kubica. Taka sytuacja utrzymywała się przez następne kilka "kółek". Ale znany z gorącej głowy Hamilton ostro, choć nieudanie, atakował australijskiego lidera. Chwilę później obaj kierowcy zjechali do boksu na zmianę ogumienia i tym razem walka mechaników miała zadecydować o tym, kto wyjedzie na tor na pierwszym miejscu.

Zawiedli ci z McLarena Mercedesa, którzy nie dość, ze byli słabsi od kolegów z Red Bulla, to jeszcze zrobili to trzy sekundy wolniej, dzięki czemu przy wyjeździe z pit lane, Hamiltonowi tuż przed nosem śmignął Vettel, który odwiedził ich okrążenie wcześniej. Co prawda na czele stawki był Button, ale i on musiał jeszcze zjechać po nowe opony i wrócił na czwartym miejscu. Tymczasem mało brakowało, aby lepsi od mechaników Kubicy okazali się ci z nękającego Polaka Felipe Massy, ale na szczęście nasz zawodnik wyjechał tuż przed Brazylijczykiem.

Prawdziwe emocje zaczęły się pod koniec wyścigu, gdy czwórka Webber, Vettel, Hamilton i Button, która oderwała się od reszty stawki na około 30 sekund, zaczęła toczyć ostry bój. I wówczas stało się niemożliwe. Skandalicznie zachował się ten drugi, który chciał zaatakować prowadzącego Webbera i zrobił to tak nieudolnie, że rozbił bolid, a kolega z drużyny musiał zjechać na wymianę nosa. Wówczas na czele, w komfortowej sytuacji znalazły się dwa McLareny i było jasne, że jeśli nie wybuchnie na torze jakaś bomba, bez problemu miną linię mety na dwóch pierwszych pozycjach. I wtedy znów zrobiło się gorąco. Goniący Hamiltona Button odważnie wepchnął się przed kolegę z teamu, doszło nawet do kontaktu obu bolidów, ale na szczęście obaj kierowcy się opamiętali i nie doszło do kolizji. Po chwili Hamilton skontrował i już nie odpuścił do końca wyścigu.

Jeśli chodzi o Kubicę, to nadzieja na lepszy występ pojawiła się znacznie wcześniej, bo około 30. okrążenia. Wówczas otrzymał wiadomość, że jadący przed nim Rosberg ma duże problemy z mocno zużytymi oponami. Wydawało się, że to wykorzysta, ale nasz as tym razem pojechał bardzo asekuracyjnie i ostatecznie minął linię mety za Niemcem. Szkoda, bo od początku oba bolidy Mercedesa GP blokowały Polaka, który nie mógł włączyć się do walki i wyższe pozycje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska